Gdy skończyłem lekcje od razu ruszyłem na trening. Dzisiaj jeszcze nie spotkałem Gabo a chciałem z nim porozmawiać. Gdy dotarłem do szatni wszyscy już tam byli więc nie było okazji aby porozmawiać z bratem. W szatni był też już Martin. On mi się nie podoba ale zobaczymy jak gra.
- Cześć chłopaki- przywitałem się
- Cześć-odpowiedzieli mi
Gdy już się przebrałem postanowiłem coś powiedzieć do chłopaków. Chciałem ich jakoś zmotywować żeby wiedzieli że każdy trening jest ważny i że ja w nich wierzę. Po tych słowach Francisco chyba chciałem być jeszcze lepszym kapitanem.
- Panowie posłuchajcie- zacząłem- Chciałem wam tylko powiedzieć że jesteśmy świetną drużyną.- chłopaki po tym zaczeli klaskać i krzyczeć- Wygraliśmy w zeszłym sezonie mistrzostwo i daliśmy z siebie tyle ile mogliśmy. Dzisiaj jednak jesteśmy w innym miejscu. Teraz jesteśmy mistrzami. I dzisiaj jesteśmy dojrzalszą drużyną i bardziej zgraną. Nie jesteśmy już zbieraniną chłopaków którzy musieli grać bo nie mieliśmy więcej zawodników. Jesteśmy świetnymi piłkarzami i jesteśmy najlepsi. Nie jest nas dużo ale to my jesteśmy mistrzami. Przed nami trudny okres i bardzo dużo meczy dlatego musimy pracować jeszcze ciężej aby udowodnić wszystkim że nie bez powodu jesteśmy mistrzami bo teraz nie tylko obronimy tytuł mistrzowski ale też wygramy puchar kontynentalny!- wszyscy znów zaczeli klaskać i krzyczeć- Chcę abyście wiedzieli że ja w was wszystkich wierzę i jestem dumny że mogę należeć do tej drużyny i że mogę być waszym kapitanem.
- Brawo kapitanie - krzyknął Leo
- Ja jestem dumny że mamy tak wspaniałego kapitana- powiedział Gabo
- Wiesz co masz racje jesteśmy mistrzami i znów nimi będziemy- krzyknął Dede
- Tak szczerzę mówiąc to jastrzębie są przeciętną drużyną- zaczął Martin- I w moich stronach nigdy byście nie wygrali. Ta drużyna nie ma osi na których mogła by się obracać. Ale macie szczęście że wybrałem waszą drużynę bo teraz podniosę wasz poziom- powiedział a we mnie aż się zagotowało. Od razu gdy to powiedział wyszedł już na boisko
- Co on wygaduję - powiedział Ricky
- W ogóle co on sobie myśli. Niby kim on jest żeby tak mówić - mówił Leo
- Właśnie skoro wyrzucili go z poprzedniej drużyny to czym on się tak szczyci- śmiał się Dede
- Dobra spokojnie poczekajmy na trening. Zobaczymy co potrafi na boisku - powiedziałem
- Mam ochotę mocno go skosić- powiedział Lucas
- Spokojnie chłopaki dajmy mu czas. Proszę was nie faulujcie i nie dogadujcie mu bo Francisco się wkurzy- mówiłem dalej
- Lorenzo ma racje a teraz chodźmy na trening - powiedział Gabo po czym wszyscy wyszliśmy na boisko.
- Dzisiaj poćwiczymy zgranie drużyny!- krzyknął Francisco- zaczniemy od podań. Podajecie po ziemi i to mają być krótkie podania.
- Tak jest trenerze!- krzykneliśmy wszyscy
Zaczęliśmy trening. Podawaliśmy sobie w małych grupkach. Byłem w grupie z Lucasem i Leo. Wykonywaliśmy wszystkie ćwiczenia a potem Francisco podzielił nas na 2 drużyny i powiedział że rozegramy teraz mały mecz. Byłem w drużynie z Valentino Dede Gabo Lucasem i Leo. Wszystko szło spokojnie dopóki Martin nie zaczął przeginać. Gabo biegł z piłką aby mi podać. Martin się wściekł że nie dał rady odebrać Gabo piłkę i celowo go z faulował. Gabo padł na ziemie łapiąc się za nogę. Wybuchłem wtedy
- Co ty wyprawiasz?! Odbiło ci?! To trening a nie!- krzyknąłem na niego
- To było czyste wejście- powiedział arogancko. Dobrze że Dede mnie złapał bo bym go uderzył
- Dobra chłopaki spokój rozejdźcie się- krzyknął Francisco idąc w naszym kierunku
- Gabo wszystko okej?!- nachyliłem się nad nim i zapytałem. Bardzo się przejąłem - Gabo?!
- Tak trochę boli ale jest dobrze- odpowiedział mi a ja podałem mu rękę a on wstał
- Gabo co z nogą- zapytał Francisco
- Wszystko w porządku-odpowiedział mu mój brat.
- Dobra kończymy na dzisiaj idźcie do szatni
W szatni nikt nie odzywał się do Martina. Dalej chciałem go uderzyć. Musiałem jednak panować nad sobą. Gdy już się przebraliśmy i wszyscy zaczęli wychodzić zatrzymałem Gabo.
- Tata do mnie dzwonił. Są już wyniki- powiedziałem po cichu do Gabo
- Co?!- powiedział nieco zbyt głośno
- Cicho!
- Dobra ale mów i co tam pisze?
- Tata nie otworzył koperty powiedział że chce abyśmy przy tym byli. Przyjedzie zaraz po nas i pojedziemy do domu
- Okej jasne
- Czekam na ciebie przed Irs'em
- Dobra
Wyszedłem przed Irs i czekałem na Gabo i tatę.Nie czekałem długo bo po chwili przyszedł Gabo a po paru minutach przyjechał tata. Do domu jechaliśmy w ciszy nikt się nie odzywał. Było trochę niezręcznie. Gdy dojechaliśmy tata kazał nam poczekać w salonie i poszedł po wyniki.
- Zaraz będziemy wszystko wiedzieć- powiedziałem do niego
- Tak i będziemy mieć pewność
Tata przyszedł i podał kopertę Gabo. On ją otworzył i zaczął czytać.
- I co tam pisze- zapytałem nerwowo
I co o tym sądzicie? Martin zaczyna pokazywać swój charakterek.

YOU ARE READING
Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone
FanfictionHistoria chłopaków którym nagle wywrócił się cały świat do góry nogami kiedy dowiedzieli się że są braćmi. Utalentowani piłkarze prowadzący drużynę złotych jastrzębi drogą do wieczności,drogą do zwycięstwa. Ich historia nie jest prosta bo gdy wydaje...