#8

265 7 3
                                    

Gdy skończyłem lekcje od razu ruszyłem na trening. Dzisiaj jeszcze nie spotkałem Gabo a chciałem z nim porozmawiać. Gdy dotarłem do szatni wszyscy już tam byli więc nie było okazji aby porozmawiać z bratem. W szatni był też już Martin. On mi się nie podoba ale zobaczymy jak gra.

- Cześć chłopaki- przywitałem się

- Cześć-odpowiedzieli mi

Gdy już się przebrałem postanowiłem coś powiedzieć do chłopaków. Chciałem ich jakoś zmotywować żeby wiedzieli że każdy trening jest ważny i że ja w nich wierzę. Po tych słowach Francisco chyba chciałem być jeszcze lepszym kapitanem.

- Panowie posłuchajcie- zacząłem- Chciałem wam tylko powiedzieć że jesteśmy świetną drużyną.- chłopaki po tym zaczeli klaskać i krzyczeć- Wygraliśmy w zeszłym sezonie mistrzostwo i daliśmy z siebie tyle ile mogliśmy.  Dzisiaj jednak jesteśmy w innym miejscu. Teraz jesteśmy mistrzami. I dzisiaj jesteśmy dojrzalszą drużyną i bardziej zgraną. Nie jesteśmy już zbieraniną chłopaków którzy musieli grać bo nie mieliśmy więcej zawodników. Jesteśmy świetnymi piłkarzami i jesteśmy najlepsi. Nie jest nas dużo ale to my jesteśmy mistrzami. Przed nami trudny okres i bardzo dużo meczy dlatego musimy pracować jeszcze ciężej aby udowodnić wszystkim że nie bez powodu jesteśmy mistrzami bo teraz nie tylko obronimy tytuł mistrzowski ale też wygramy puchar kontynentalny!- wszyscy znów zaczeli klaskać i krzyczeć- Chcę abyście wiedzieli że ja w was wszystkich wierzę i jestem dumny że mogę należeć do tej drużyny i że mogę być waszym kapitanem.

- Brawo kapitanie - krzyknął Leo

- Ja jestem dumny że mamy tak wspaniałego kapitana- powiedział Gabo

- Wiesz co masz racje jesteśmy mistrzami i znów nimi będziemy- krzyknął Dede

- Tak szczerzę mówiąc to jastrzębie są przeciętną drużyną- zaczął Martin- I w moich stronach nigdy byście nie wygrali. Ta drużyna nie ma osi na których mogła by się obracać. Ale macie szczęście że wybrałem waszą drużynę bo teraz podniosę wasz poziom- powiedział a we mnie aż się zagotowało. Od razu gdy to powiedział wyszedł już na boisko

- Co on wygaduję - powiedział Ricky

- W ogóle co on sobie myśli. Niby kim on jest żeby tak mówić - mówił Leo

- Właśnie skoro wyrzucili go z poprzedniej drużyny to czym on się tak szczyci- śmiał się Dede

- Dobra spokojnie poczekajmy na trening. Zobaczymy co potrafi na boisku - powiedziałem

- Mam ochotę mocno go skosić- powiedział Lucas

- Spokojnie chłopaki dajmy mu czas. Proszę was nie faulujcie i nie dogadujcie mu bo Francisco się wkurzy- mówiłem dalej

- Lorenzo ma racje a teraz chodźmy na trening - powiedział Gabo po czym wszyscy wyszliśmy na boisko.

- Dzisiaj poćwiczymy zgranie drużyny!- krzyknął Francisco- zaczniemy od podań. Podajecie po ziemi i to mają być krótkie podania.

- Tak jest trenerze!- krzykneliśmy wszyscy

Zaczęliśmy trening. Podawaliśmy sobie w małych grupkach. Byłem w grupie z Lucasem i Leo. Wykonywaliśmy wszystkie ćwiczenia a potem Francisco podzielił nas na 2 drużyny i powiedział że rozegramy teraz mały mecz. Byłem w drużynie z Valentino Dede Gabo Lucasem i Leo. Wszystko szło spokojnie dopóki Martin nie zaczął przeginać. Gabo biegł z piłką aby mi podać. Martin się wściekł że nie dał rady odebrać Gabo piłkę i celowo go z faulował. Gabo padł na ziemie łapiąc się za nogę. Wybuchłem wtedy

- Co ty wyprawiasz?! Odbiło ci?! To trening a nie!- krzyknąłem na niego

- To było czyste wejście- powiedział arogancko. Dobrze że Dede mnie złapał bo bym go uderzył

- Dobra chłopaki spokój rozejdźcie się- krzyknął Francisco idąc w naszym kierunku

- Gabo wszystko okej?!- nachyliłem się nad nim i zapytałem. Bardzo się przejąłem - Gabo?!

- Tak trochę boli ale jest dobrze- odpowiedział mi a ja podałem mu rękę a on wstał

- Gabo co z nogą- zapytał Francisco

- Wszystko w porządku-odpowiedział mu mój brat.

- Dobra kończymy na dzisiaj idźcie do szatni

W szatni nikt nie odzywał się do Martina. Dalej chciałem go uderzyć. Musiałem jednak panować nad sobą. Gdy już się przebraliśmy i wszyscy zaczęli wychodzić zatrzymałem Gabo.

- Tata do mnie dzwonił. Są już wyniki- powiedziałem po cichu do Gabo

- Co?!- powiedział nieco zbyt głośno

- Cicho!

- Dobra ale mów i co tam pisze?

- Tata nie otworzył koperty powiedział że chce abyśmy przy tym byli. Przyjedzie zaraz po nas i pojedziemy do domu

- Okej jasne

- Czekam na ciebie przed Irs'em

- Dobra

Wyszedłem przed Irs i czekałem na Gabo i tatę.Nie czekałem długo bo po chwili przyszedł Gabo a po paru minutach przyjechał tata. Do domu jechaliśmy w ciszy nikt się nie odzywał. Było trochę niezręcznie. Gdy dojechaliśmy tata kazał nam poczekać w salonie i poszedł po wyniki.

- Zaraz będziemy wszystko wiedzieć- powiedziałem do niego

- Tak i będziemy mieć pewność

Tata przyszedł i podał kopertę Gabo. On ją otworzył i zaczął czytać.

- I co tam pisze- zapytałem nerwowo

I co o tym sądzicie? Martin zaczyna pokazywać swój charakterek.

Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone Where stories live. Discover now