Gdy weszliśmy do szatni wszystkie rozmowy umilkły. Nasi koledzy z drużyny byli na nas wściekli ale miałem nadzieję że im przejdzie. Gdy się przebraliśmy stanąłem na środku szatni by tak jak zwykle wszyscy stanęli w kółku bym mógł zmotywować ich do treningu. Zawsze tak było przed każdym treningiem. Tym razem wszyscy bez słowa mnie ominęli i ruszyli na boisko.
- To będzie ciężki trening- podszedł do mnie Gabo i widząc moje zmieszanie poklepał mnie po ramieniu.
- Chodźmy - powiedziałem i wyszedłem z szatni. Byłem wściekły! Przez taką głupotę zlekceważyli naszą tradycje! Wściekłem się bo ta tradycja jest nie tylko ważna dla mnie ale i dla trenera i dla drużyny też powinna być. Wkurzony wszedłem na murawę boiska a za mną wybiegł Gabo.
- Chłopcy dołączcie!- krzyknął trener- To nasz ostatni trening przed meczem więc nie będziemy przesadzać z obciążeniami. Poćwiczymy trochę rozegrania taktyczne zagramy w jakąś gierkę i to będzie tyle.
Przez cały trening nikt się do nas nie odzywał. Byłem wściekły! Gdy kończyliśmy już trening a wszyscy zbierali pachołki piłki i inne takie podszedłem wściekły do Martina.
- Zadowolony z siebie jesteś?!- zapytałem- Cieszy cię to?
- Lorenzo o co ci chodzi? Ja zrobiłem to dla dobra drużyny- kpił sobie ze mnie
- Posłuchaj mnie uważnie bo bardzo nie lubię się powtarzać. Nie wtrącaj się w nasze życie - Gdy to powiedziałem podszedł do nas Gabo
- Daj spokój Lorenzo nie warto tracić na niego czas-powiedział mój brat
- Posłuchaj braciszka!- zaśmiał się- Ze mną się nie zadziera.. Kapitanie- śmiał się a ja wybuchłem. Wściekłem się i go pchnąłem. Natychmiast tego pożałowałem. Trener gdy zobaczył że Martin leży na ziemi natychmiast do nas podbiegł
- Co się dzieje?!- zapytał- Martin, Gabo Lorenzo.. co tu się dzieje
- Pan zapyta Lorenzo to on mnie popchnął - powiedział Martin wstając z ziemi
- Sprowokowałeś mnie- powiedziałem natychmiast na swoją obronę
- Właśnie on go sprowokował to nie była wina Lorenzo- powiedział Gabo
- Ale z was przykładne rodzeństwo. Wszyscy w waszej rodzinie tak rozwiązują sprawy?- zaśmiał się Martin
- Pokazać ci jak się załatwia sprawy w naszej rodzinie- powiedział Gabo i chciał się na niego rzucić jednak w porę go zatrzymałem
- Dosyć tego!- wrzasnął trener- Vito zajmij się drużyną. Wy trzej natychmiast pójdziecie ze mną do Izabel- powiedział po czym poszliśmy do Izabel. Była bardzo zdziwiona gdy wściekły Francisco wprowadził nas do jej gabinetu.
- O co chodzi Francisco?- zapytała zdezorientowana
-Na treningu mieliśmy problem z tymi tutaj trzema- mówił ciągle zły trener
- Co się stało? Z waszą dwójką mieliśmy już wcześniej problemy i myślałam że to już za nami- wskazała na mnie i brata
- Tak pani dyrektor. Gabo nie jest niczemu winny. Problem jest jedynie między mną a Martinem- powiedziałem
- Nie prawda bo ja także mam z nim problem- powiedział zły Gabo
- Spokój! Dowiem się co się stało?
- Lorenzo popchnął Martina- powiedział Francisco
- To prawda?- wkurzyła się- Po tym wszystkim co wam wpajaliśmy o tego typu zachowaniach?!
- Martin mnie sprowokował a po za tym po tym co zrobił należało mu się- mówiłem
- Lorenzo! To jest bardzo poważna sprawa. Chyba wiesz że nie mogę tego tak zostawić.
- Co chcę pani zrobić?- zapytałem
- Nie mam innego wyjścia jak cię zawiesić- powiedziała
- Co?! Przecież jutro jest mecz- powiedziałem
- Nie możemy tego zlekceważyć. To co zrobiłeś było bardzo poważne
- A co z Martinem ?!- zapytał mój wściekły brat- Jemu się za to nie oberwie? To wszystko jego wina!- krzyczał- To niesprawiedliwe! A poza tym zasłużył sobie na to!
- Dosyć tego Gabo! Ty także jesteś zawieszony!- powiedziała
- Nie no tego to już za wiele - wstałem i wyszedłem trzaskając drzwiami. Kilka minut po mnie wyszedł Gabo. Na korytarzu czekała na nas cała drużyna.
- Co się stało?- zapytał Adrian
- Zawiesiła nas!- powiedziałem wściekły
- Wszystkich trzech?- zapytał Lucas
- Nie.. Tylko mnie i Lorenzo - powiedział Gabo
- Ale jutro jest mecz- powiedział Pablo
- Wy i tak z nami nie chcecie grać!- wkurzyłem się- Więc chyba wam to pasuje- powiedziałem odchodząc.
- Co robimy?- podszedł do mnie Gabo
- Zadzwoń do taty- powiedziałem
YOU ARE READING
Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone
FanfictionHistoria chłopaków którym nagle wywrócił się cały świat do góry nogami kiedy dowiedzieli się że są braćmi. Utalentowani piłkarze prowadzący drużynę złotych jastrzębi drogą do wieczności,drogą do zwycięstwa. Ich historia nie jest prosta bo gdy wydaje...