Gdy wróciłem do domu było już bardzo późno. Tata siedział w salonie wyraźnie zmartwiony.
- Gdzieś ty był?!- zapytał gdy wszedłem do kuchni
- Biegałem. Przecież ci o tym mówiłem
- Zdajesz sobie sprawę która jest godzina.. Dzwoniłem do ciebie
- Wyłączyłem telefon..
- Martwiłem się że coś ci się stało... Nigdy więcej tak nie rób! - krzyknął i wyszedł
Wszedłem do naszego wspólnego pokoju. Chciałem wziąść jakieś ciuchy i wyjść ale gdy zauważyłem siedzącego Gabo. Chciałem z nim porozmawiać.
- Gabo..- zacząłem
- Nie chcę cię słuchać!- odpowiedział od razu przerywając mi
- ale daj mi wyjaśnić- próbowałem
- Nie! Daj mi spokój!- gdy to powiedział wyszedłem z pokoju. Nie chciałem dalej się z nim kłócić.Rano gdy byłem w salonie tata oznajmił mi że Gabo nie jedzie dzisiaj do Irs'u. Tata powiedział że źle go tam potraktowali.. ale widziałem że tata coś kombinuję. Do tego dodał że Gabo prawdopodobnie nie będzie już chodził do IRS"U. Gdy to powiedział już wiedziałem o co mu chodzi. Pewnie zabierze go do orłów.
- Zawieźć cię do szkoły?-zapytał mnie
- Nie musisz.. Przejdę się- odpowiedziałem mu i wyszedłem z domu. Mieliśmy dzisiaj poranny trening pomeczowy. Chłopaki pewnie będą pytać czemu nie ma Gabo a ja nie chciałem ich okłamywać ale nie mogłem też powiedzieć im prawdy bo wkurzyli by się na niego. Mam nadzieję że Gabo nie przyjmie propozycji gry w orłach. Chłopaki by się wkurzyli. Bardzo zdenerwowałem się na tatę. Chciał wykorzystać fakt że Gabo jest zagubiony. Gabo nie jest głupi i kocha złote jastrzębie dlatego liczę na to że nie przyjmie propozycji taty. Gdy dotarłem do szatni nikogo jeszcze nie było. Po chwili jednak wszedł Francisco.
- Cześć Lorenzo- powiedział- Co ty tu robisz tak wcześniej?
- Chciałem trochę poćwiczyć rzuty wolne dlatego przyszedłem wcześniej.
- Okej a powiesz mi o co chodzi z tobą i Gabo. Jeszcze kilka dni temu na boisku czytaliście sobie w myślach a wczoraj na meczu on nawet do ciebie nie podał do tego powiedział że nie chcę z tobą grać.- gdy to powiedział wiedziałem że muszę opowiedzieć mu o wszystkim. Gdy już to zrobiłem Francisco chwilę się nad czymś zastanawiał.- Wiesz że to co zrobiłeś było złe.
- Tak wiem o tym ale w tamtym czasie było mi bardzo ciężko. Miałem ciężki kontakt z tatą i często kłóciłem się z Gabo a tu nagle dowiaduję się że on jest moim bratem. Trochę się w tym wszystkim pogubiłem i nie chciałem być w tym sam więc powiedziałem o wszystkim Martinie. Chciała mi pomóc więc wymyśliła ten plan. Tuż przed tym gdy podłożyliśmy zdjęcie mówiłem Martinie że nie chcę tego robić bo to przesada ale ona mówiła że nie ma odwrotu. Potem tyle razy chciałem mu powiedzieć ale brakowało mi odwagi i Martina mówiła że nie mogę tego zrobić. Po finale byłem bardzo sfrustrowany tym że taty nie było na imprezie i gdy rozmawialiśmy w domu wściekły na niego powiedziałem mu o wszystkim.
- Czyli to Martina wszystko zaplanowała? To jej wina?
- Nie! Nie... Ja się na to zgodziłem a ona zrobiła to dla mnie. To był nasz wspólny plan.
- Dobrze że na nikogo nie zrzucasz winy i bierzesz odpowiedzialność za to co robisz. Wiesz że musisz się pogodzić z bratem. Dla drużyny
- Wiem trenerze. Ja chcę się z nim pogodzić ale on mnie nienawidzi- powiedziałem wyraźnie smutny
- Jestem pewien że gdy mu wszystko wytłumaczysz to zrozumie cię i się pogodzicie.
- Trenerze muszę panu jeszcze coś powiedzieć.
- Słucham.
- Gabo dzisiaj nie będzie na treningu. Do tego tata namawia go na odejście z Irs'u
- Co?! Jeżeli Gabo odejdzie będziemy poważnie osłabieni.
- Wiem trenerze.
Nie udało nam się skończyć rozmowy bo do szatni weszła reszta drużyny.
YOU ARE READING
Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone
FanfictionHistoria chłopaków którym nagle wywrócił się cały świat do góry nogami kiedy dowiedzieli się że są braćmi. Utalentowani piłkarze prowadzący drużynę złotych jastrzębi drogą do wieczności,drogą do zwycięstwa. Ich historia nie jest prosta bo gdy wydaje...