Gdy wszyscy na nas spojrzeli chcieliśmy odejść ale oni do nas podeszli.
- A wy to kto?-zapytał najstarszy z nich
- My tylko chcieliśmy obejrzeć mecz-powiedział Adrian
- Ja ich już gdzieś widziałem-powiedział chłopiec który z nami rozmawiał
- Tak ja też- dodał inny
- Niby gdzie ich widziałeś Jahir- zapytał ten najstarszy chłopca z którym już rozmawialiśmy
- Sam nie wiem...- mówił Jahir
- Ja już wiem!- krzyknął inny a my z ciekawością obserwowaliśmy całą ich rozmowę
- To mów!-powiedział ten wysoki
-No mówże Arturo!-dodał inny
- Widziałem ich na jednym kanale internetowym. JoacoSports. Oni grają w tych mistrzostwach InterCopa w jastrzębiach- powiedział Arturo a wszyscy dookoła zaczęli coś mówić między sobą
- To prawda- zapytał któryś- Jesteście słynnymi jastrzębiami
- Tak- powiedziałem- Gramy dla jastrzębi
- My od dawna śledzimy mistrzostwa InterCopa i teraz puchar kontynentalny-powiedział Jahir
- To świetnie - powiedział Gabo- A wy trenujecie?
- Nie tylko gramy tutaj czasami-powiedział Jahir
-Jesteście naprawdę dobrzy-powiedział Leo
- Tak prezentujecie naprawdę wysoki poziom-uśmiechnąłem się- A wy-zwróciłem się do starszych chłopaków- Czemu nie zapiszecie się do na przykład skorpionów-zapytałem ciekawy
- Do tutejszych szkół ciężko się dostać-zaczął jeden- Przyjmują tylko najlepszych i nie tylko najlepszych w piłkę ale żeby tam się dostać trzeba też świetnie się uczyć a do tego szkołą jest potwornie droga.
- Nie dają stypendiów -zapytał Gabo. Wiedział jak ci chłopcy się czują. Sam nie dawno był w podobnej sytuacji. Nie stać go było na naukę w Irs'ie i jego jedynym treningiem był mecz na boisku a Alamo Seco. Widząc jego przejętą minę tym co mówią ci chłopcy położyłem mu rękę na ramieniu a on tylko uśmiechnął się w moją stronę.
- Niestety żeby dostać stypendium trzeba być naprawdę bardzo dobrym. Rzadko się zdarza żeby ktoś je dostał-powiedział chłopak w naszym wieku. Po czym dodał- Nazywam się Jose
- Bardzo nam miło-powiedziałem- Ja jestem Lorenzo, to jest Gabo, Ricky,Dede, Mariano,Pablo, Adrian, Leo, Lucas, Valentino, Ezequiel, Daniel, 14 i Martin-ostatnie imię wypowiedziałem z nutą obrzydzenia
- Jesteś byłym zawodnikiem Skorpionów- zwrócił się do Martina Jose
- Tak-odpowiedział
- Kiedy gracie mecz ze skorpionami?-zapytał Arturo
- Za dwa dni-powiedział Gabo
- Zremisowaliście z nimi w pierwszym meczu?-zapytał Jose
- Tak-odpowiedział Dede
- Skorpiony u siebie są nie zwyciężone. Nie macie z nimi szans -powiedział chłopak który jak się okazało miał na imię Armando
- Jesteśmy mistrzami i nikt nie stanie nam na drodze -powiedziałem
- Ale pierwszy mecz u SIEBIE zremisowaliście -zaśmiał się Armando
- To był wypadek przy pracy... Mecz ze skorpionami będzie dla nas łatwą przeprawą w kierunku finału-uśmiechnąłem się arogancko
- skoro tak twierdzisz-zaśmiał się po raz kolejny Armando
- Może z nami zagracie krótki meczyk-zapytał Jose. Spojrzałem na chłopaków.
-Chętnie zagramy-powiedziałem. Gdy już uzgodniliśmy szczegóły zajęliśmy swoje pozycje na boisku i postanowiliśmy pozwolić im zacząć. Ten krótki meczyk przebiegał dla nas bez żadnych problemów. Strzeliliśmy mnóstwo goli i świetnie się przy tym bawiliśmy. Największą radochę miałem ja i Gabo. Gdy nastrzelaliśmy już sporo goli obaj zaczęliśmy kombinować i wygłupiać się. Mimo że nasi rywale nie grali profesjonalnie i stracili mnóstwo goli ciągle walczyli żeby strzelić nam chociaż jednego gola. Gdy ustalony czas meczu się skończył wszyscy radośnie zeszliśmy z boiska.
YOU ARE READING
Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone
FanfictionHistoria chłopaków którym nagle wywrócił się cały świat do góry nogami kiedy dowiedzieli się że są braćmi. Utalentowani piłkarze prowadzący drużynę złotych jastrzębi drogą do wieczności,drogą do zwycięstwa. Ich historia nie jest prosta bo gdy wydaje...