Rozdział 4

49 2 0
                                    

Kończyłam właśnie rysować czarną kreskę eyelinerem, po czym popatrzyłam na odbicie w lustrze. No nawet nie tak źle. Brązowe fale opadały mi na ramiona, a bordowe usta podkreślały kolor sukienki, na nogi wsunęłam tradycyjne, lakierowane czarne szpilki i postawiłam na czarną skórzaną nerkę. Naprawdę nie mam ochoty na tą imprezę, ale to nie tak, że jestem nudziarą, która ciągle siedzi w domu. Po prostu ostatnio ta "dzika imprezowiczka" ma ochotę trochę przystopować, przynajmniej na trochę. Popatrzyłam na dziewczyny. Natasha ubrała dopasowaną sukienkę w kolorze butelkowej zieleni i czarną ramoneskę. Włosy wyprostowała, na nogi założyła czarne czółenka wiązane w kostce, a makijaż składał się z doklejonych rzęs, matowej brązowej szminki i różu na policzkach. Jest śliczna. Ta postawa łamaczki męskich serc to ucieczka. Nash nie miała łatwego życia. Wychowali ją dziadkowie, bo rodzice nie pamiętali, że mają dziecko i to dosłownie. Dwójka hipisów wyjeżdża, zostawiając dziecko w przedszkolu... I tak trafiła do dziadków. Oczywiście poradziła sobie ze wszystkim, ale nadal ma żal, który nosi w sercu. Jestem przekonana, że kiedy znajdzie tego odpowiedniego, wtedy się trochę uspokoi. A teraz niech się bawi i korzysta z życia. Sprostuje: nadal nie wierze w prawdziwą miłość, ale wierzę w to, że istnieje jakieś dopasowanie. Po prostu ktoś do ciebie pasuje i dzięki temu stajesz się 'lepszą' wersją siebie. Lea się odjebała równo. Ubrała komplet składający się z skórzanej czarnej mini spódniczki, a do tego bluzko-biustonosz z tego samego materiału. Blond- afro zostawiła rozpuszczone, a uwagę przykuwały czerwone usta. Jej usta to dzieło sztuki. Są pełne, naturalnie różowe i ponętne. A najlepsze w tym jest fakt, że są całkowicie naturalne. Mam wielkie zazdro. Kurde patrząc na nie teraz nie wyobrażam sobie, czasu by ich zabrakło. Są jak siostry.

-Nie patrz tak po zaraz się rozryczysz- zaśmiała się Lea, patrząc na mnie w odbiciu lustra.

-Po prostu was kocham- powiedziałam. - I wypraszam sobie, ja nie płaczę. Chyba, że jest to któryś z filmów Nicholasa Sparks'a, a to mówi samo przez się.

-Czekaj, czekaj...- powiedziała Nash wstając z podłogi, gestykulując teatralnie.- Czy ja właśnie usłyszałam dwa zakazane słowa?- zaśmiałam się. No tak jak mówiłam rzadko używam tych słów. Nie dlatego, że tego nie czuję, po prostu nie chcę nadużywać, bo dla mnie mają one naprawdę duże znaczenie. Wydaje mi się, że czyny mówią więcej niż słowa.

-Dobra, nie podniecaj się tak- powiedziałam- Czas na przed wyjściowe selfi i zamawiamy taxi- szybka zmiana tematu, punkt dla mnie.

-W sumie już zamówiłam, za chwilę powinna być.- powiedziała Lea. Ta to zawsze jest dwa kroki przed nami. Zrobiłyśmy kilka zdjęć by wybrać najlepsze, potem spryskałam się ulubionymi perfumami z Hugo Boss i zeszłyśmy na dół. Ostatni raz popatrzyłam w swoje odbicie. Czas wyrwać jakąś dupeczkę.

- Zabawimy się.- powiedziałam do siebie i wyszłam z domu zatrzaskując drzwi. Jak już wyszłam ze swojej strefy komfortu, to wykorzystajmy tą noc na przygodę.

  Jak już wyszłam ze swojej strefy komfortu, to wykorzystajmy tą noc na przygodę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zakazany owocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz