Rozdział 18

39 1 1
                                    

Tydzień minął w miarę spokojnie. Mieliśmy spotkanie w sprawie Mauricio, musieliśmy od nowa wymyślić plan. Z Nathanem spotykałam się codziennie. Zaliczyliśmy już szybki numerek w aucie, kinie, a nawet w klubie u Louisa. Nie pytajcie... Mogłabym uprawiać z nim seks na okrągło i nie mam dosyć. Tak wiem, miał to być ostatni raz. Powtarzam to sobie codziennie, ale średnio mi to wychodzi. Dziś sobota i czas na randkę z mafią. Co jest zaskakujące? Nie stresuje się. Kompletnie. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale przez cały tydzień uśmiecham się jak głupia. Jestem szczęśliwa? Chyba tak. Dawno się tak nie czułam. Widzicie ile może dać dobre wyruchanie? Od razu humor się wam poprawia. Polecam każdemu. Zaraz wychodzę na kawę z dziewczynami. Stęskniłam się za nimi. A jakby nie było widywałam się z nimi przez ten tydzień. Tylko wszystko było w biegu. Na uczelni Troy nie dawał mi spokoju. Koniecznie chciał się spotkać i gdzieś wyjść. Chociaż za każdym razem odmawiałam ten nie dawał za wygraną. Aż zaczęłam go unikać. Ines została wpisana do naszego gangu złych dziewczynek. Ta dziewczyna jest niesamowita. Ostatnio na zajęcia przyniosła wódkę w kubku od kawy. Zrobiła drinka, więc było nam wesoło. Pasuje do nas idealnie.

-Gdzie się wybierasz?- do mojego pokoju wszedł Louis.

-Z dziewczynami na miasto. Zapniesz?- akurat włożyłam na siebie granatową sukienkę z żółtymi kwiatkami, na cienkich ramiączkach i za cholerę nie umiałam zapiąć sobie tego zamka. Na nogi wsunęłam białe trampki. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy spięłam w małego koczka z tyłu, a reszta opadała falami na ramiona. Duże złote koła i drobny złoty wisiorek jako dodatki. Przeglądałam się w lustrze. Dobrze dziś wyglądam i jeszcze lepiej się czuję.

-Dobrze wyglądasz. W ogóle ostatnio jesteś taka... szczęśliwa. Zmieniło się coś?- zapytał mnie podejrzliwie. Ostatnio ciągle tak na mnie patrzy. Jakbym zabiła mu kota, a tego nie zrobiłam. Wiem, że trochę go oszukuję, ale to jest silniejsze ode mnie. Po za tym to nie jest jakieś przestępstwo? A może jest? Kurwa czemu tak ciężko jest zrezygnować z czegoś co daje nam taką przyjemność? Bo właśnie nam to daje! Za niedługo mi się znudzi. Tak myślę...

-Musiało się coś zmienić? To chyba dobrze, że jestem szczęśliwa, prawda?- no właśnie, prawda?

-Tak, to dobrze. Po prostu mam wrażenie, że czegoś mi nie mówisz, a mówiliśmy sobie wszystko. Czy to przez to, że wkopałem cie w tą sprawę z Mauricco? - nabrałam powietrza w płuca. Powinnam mu powiedzieć, ale to nie czas. Poczekam na odpowiedni moment. Z drugiej strony, nie jestem z Nathanem i w życiu nie będę. To tylko seks. Przyjaciele do ruchania? Ja nie wierze w miłość, on nie wierzy w miłość, układ idealny.

-Louis, rozmawialiśmy o tym. Mam dużo obowiązków, a szczęśliwa się czuję, bo w końcu mam prawdziwych przyjaciół i ciebie obok. To miejsce ma to coś w sobie- no i powiedziałam prawdę.- Kocham cię braciszku.- przytuliłam się do jego torsu. Poczułam jak kładzie brodę na mojej głowie.

-Ja Ciebie też. Kiedy masz wizytę?- no i czar prysł, a to była taka miła chwila. Faceci zawsze wszystko psują... Podeszłam do stolika zabrać torebkę i szminkę.

-W środę, po uczelni.

-Pojadę z tobą- powiedział. Wiem jak się martwi, po za tym nie chce mi się dylać kawał drogi do przychodni, więc się zgodziłam. O nic więcej nie pytał, więc mogłam się w spokoju skończyć szykować. Spryskałam się swoimi ulubionymi perfumami, poprawiłam usta pomadką i zeszłam na dół. Z salonu dobiegały jakieś śmiechy. Pewnie chłopaki przyjechali po Louisa. Postanowiłam się przywitać. Kiedy weszłam do niego, zamurowało mnie. Oprócz Matta, Louisa i Petera, na kanapie siedział Nathan i... UWAGA jakaś blond suka przytulająca się do niego.Zakuło mnie coś w sercu.

-Hej kruszyno!- zauważył mnie Matt. Zielone tęczówki i roześmiana twarz popatrzyły w moja stronę, mierząc mnie całą. Z twarzy zniknął uśmiech i nagle zrobiło mu się nie wygodnie, bo wiercił się na tej kanapie. Przerwałam spojrzenie patrząc na Matta i uśmiechając się.

Zakazany owocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz