Jest mi źle

21 5 6
                                    

Głównymi bohaterkami są Cass i Rose.
Perspektywa Rose
Obódził mnie telefon. Gdy zobaczyłam na wyświetlacz dzwonił on. Mój chłopak. Ma piękne karmelowe oczy i brązową bujną fryzure. Odebrałam.
-Halo?-zapytałam
-Co tam słońce?-myślałam że zaraz się zadławie własną śliną.
-A-a....nic. Jakoś się żyje.
-Czyli moge do ciebie przyjść. Za 5 minut będę pod drzwiami. Gdy to usłyszałam pobiegłam do Cass, bo reszta dziewczyn oprócz mnie i Cass mają na 7 a my na 10 więc są już w szkole. Weszłam do jej pokoju i widziałam ją gapiącą się w biały sufit.
-Cass przepraszam, ale nie jade do szkoły i musisz pójść na nogach. Umówiłam się z Max'em
Perspektywa Cass
No japierdole! Tylko ja nie mam chłopaka, a na dodatek prawka.

Mari- Igor
Ari- Karol
Rose- Max
Cama- Harry

Jest jedno wyjście. Jednak dwa, bo inaczej się nie da. Tak przynajmniej myśle.

1- zdam na prawko
2- znajde sobie chłopaka

Jednak obydwa są dla mnie za trudne. Prawko, to dlatego , że nie odróżniam pedałów. Chłopak, ponieważ mój wymażony musi mieć:

-brązowe, rozczochrane włosy
-niebieskie oczy
-prawko
-i chciała bym by był gangsterem, lub by był w jakiejś mafii. Wiem że raczej to i to się nie uda. Trudno zawsze trzeba spróbować. Z myśli wyrwał mnie Max.
-Halo! Rose może trzeba z nią jechać do szpitala.-powiedział śliniąc się do Rose. W pewnym momęcie odskoczyłam. Co tu kurwa robi Max! Zwłaszcza w moim pokoju!
-Jest dobrze- powiedziałam spokojnym głosem. Wstałam z łóżka podeszłam do nicha a oni zaczeli się cofać.
-A teraz wypierdalać!- krzyknełam i trzasnełam im drzwiami przed nosem. Szybko ubrałam na siebie czarną luźną bluze i leginsy. Chwyciłam za czarny plecak i wyszłam. Zamknełam dom. Wyciągnełam słóchawki, gdy w pewnym momęcie skapnełam się że telefon musiał mi gdzieś wypaść bo przed chwilą go jeszcze miałam. Odwróciłam się. Patrzyłam się ciągle w ziemie szukając telefonu. W pewnym momęcie weszłam w coś i upadłam. Zaczełam masować sobie głowe, gdy nagle kucną koło mnie facet z niebieskimi tęczówkami i rozczochraną czupryną. Wyglądał groźnie a przy tym słodziutko.
-Tego szukasz?-pokazał telefon. Właczył ekran na którym było zdjęcie. Zdjęcie mnie jak byłam mała. Zrobiłam się czerwona jak dojrzały pomidor.
-Słodziutka jesteś
-Teraz, czy jak byłam mała?-zapytałam. Starałam się mu nie patrzec w oczy ale się nie dało. Wygladal zabójczo.
-Wtedy i teraz.- uśmiechną się.
-Moge już odzyskac swój telefon? Bo się spóźnie do szkoły. -zapytałam. Wstałam. Poczółam wielki ból w kostce.
- Zajebiście będe musiała iść do starej krowy pielengniarki! Dzięki! Wielkie  dzięki!-a myślałam że powiedziałam to w myślach.
-Nie bój się pójde z tobą do tej krowy. A i jak chcesz odzyskac swój telefon to mnie złap!- powiedział i zaczą uciekać. Próbowałam biec, ale się nie dało.
-Ej! Nie mam pojęcia jak się nazywasz ale nawet tródno mi jest stanąc na nodze 2 klasisto!-krzyknełam na niego 2 klasisto ponieważ na niego wyglądał. Przybiegł złapał za nogi podniósł i przeżócił przez plecy.
-Skąd wiesz że jestem noo będe 2 klasistom. Właśnie się przepisuje.-zapytał. Nie wygodnie było zwisać do góry nogami.
-Wyglądasz tak troche. A teraz prosze póśc mnie bo za chwile zemdleje-powiedziałam ostatnie słowa po cichu bo zaczęło mi się kręcić w głowie.
Widziałam czarne plamki przed oczami.
-Hej! Żyjesz?-zapytał. Ściągną mnie z pleców i powoli posadził na przednim siedzeniu. Zapiął mnie. Nadal nie odzyskałam przytomności.

***********

Obódziłam się na łóżku. Byłam w jakimś dużym pomieszczeniu. Głowa mnie bardzo bolało. Zobaczyłam że nie mam mojego plecaka. No super powoedzcie mi teraz że on mi go przegrzebuje! O nie! Nie może! Tam mam prezenty dla dziewczyn bo za niedługo mikołajki. Zawsze wtedy sobie coś dajemy. Ja kupiłam wcześniej bo nie chciałam zapomnieć. Wstałam z łóżka. Upadłam. Dostałam mocnego jakby uderzenia w głowe....bolało....i to bardzo, ale przetrwałam. Wstałam i chwyciłam za klamke. Wyszłam na korytarz. Idę prosto a tam duże drzwi postanowiłam wejść. Zobaczyłam tego samego faceta co rano siedzącego przy biurku.
-Oo obódziłaś się już. Jak się czujesz?-zapytał
-Źle. Wszystko mnie boli- podeszłam do niego. Mógłbyś mnie zawieść do domu. Prosze- zrobiłam maślane oczka.
-Noooo....dobra. Jak masz na imie?
-Cass.....a ty?
-Colton
-Miło mi- powiedział.
-Chodź zawioze cię.

****
Wsiedliśmy do samochodu. Calkiem ładne. Po chwili byliśmy pod moim domem.
-Hmmm....Dzięki. A i mam pytanko gdzie jest mój plecak i telefon?
-Tutaj.-wyciągną z dużego schowka.
-Jeszcze raz bardzo dziękuje i przepraszam za kłopot Colton.-wyszłam z auta. Miałam już zamknąć drzwi gdy usłyszałam głos dziewczyn piszczących w oknie. Co do cholery?! One mnie obserwują?
-Mógłbyś mnie podwieźć do spożywczaka bo musze zrobić zakupy.
-Nie ma sprawy.- odpalił silnik. Pojechaliśmy.
-Zapisałem ci mój telefon w razie czego.
-Coooo?! Jak się do niego dostałeś?
-Miałaś bardzo proste hasło.
-Ahhh wiedziałam żeby kiedyś je zmienić. No nic bardzo ci dziękuje. Paaaaaaa

*******

Po wyjściu ze sporzywczaka udałam się do domu.

***** W DOMU
-Co tak długo? Gdzieś ty była?!-zaczeły krzyczeć jak poparzone.
-A byłam na zakupach nie widać?-poszłam do pokoju. Miałam dość że każdy się mnie pyta co zrobiłam.



******************

Przepraszam że tak dużo było z perspektywy Cass ale miałam taki świetny pomysł na nią!!!
Mam nadzieje że się na mnie nie gniewacie.
Zstawiajcie kom💬 i gwizdki🌟

like we used toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz