Raz tylko zapomnieć Ciebie
By na całe życie z tęsknotą się związać
Raz, bym nigdy nie marzył o niebie
Bym jak ślepy bez celu się plątałDwa słowa rządzą mym losem
I trzymają mnie ciągle w zwątpieniu
Dwa słowa, które koją Twym głosem
I nadają sens świata istnieniuTrzy ostrza dotknęły swym chłodem
Niewinnych serc ledwie słyszanych
Trzy cięcia w okrutną nagrodę
Niewinnych, choć na śmierć skazanychCztery popełniłem błędy w rozpaczy
Lecz to nie ja gorzkie ich zrywam owoce
Cztery skarania ponury anioł wyznaczy
Lecz to nie ja będę płakał przez nocePięć przywar, których nad wszystko się wstydzę
Wyzbyć się żadnej jednak nie umiem
Pięć na moim sumieniu plam widzę
Wyzbyć ich się nie zdołam przez dumęSześć kolejnych lat dane mi pokutować
Niech pastwią się nade mną diabły, anieli
Sześć niech wymierzą kaźni, aż skonam
Niech to jedno spełnią pragnienieSiedem, bo na tyle lat się widzę
Gdy myślę, co było, jest i nigdy nie będzie
Siedem, bo przed ideałem się wstydzę
Gdy patrzę, jak okrutny los mi przędzie