Niezliczone są ostrza w sercu mym utkwione
Nienazwane męki, których żywot dostarcza
Co więc widziałaś patrząc w oczy zmartwione?
Czego w sobie nie widzę, co Tobie wystarcza?Ja, me serce wciąż lodem skute
Wciąż tęsknię za wiosny cieniem
Ty, kochanka przemyśleń wysnutych
Gdy samo myślenie było mym zmartwieniemOdejdź, bo odejść musimy oboje
Wróć, bo straty tej nie chcę
Odejdź, bo razem cierpimy we dwoje
Wróć, nim sam na kolana padnęJestem starcem, w młodym uktwionym ciele
Nie potrafię ogrzać serca, które scierpiało tak wiele