Zombie Apocalipse-Polska(1)

530 37 54
                                    

ROZDZIAŁ
1
19.12.2018
Początek końca
Była Środa, miałem 5 lekcji więc wracałem o 12:30. Niemogłem przejść przez drogę, bo jechało dużo aut. Wkońcu udało mi się przebiec. Zaniepokoiłem się, ponieważ większość aut jadących z miasta które było 24 kilometry od miasteczka w którym mieszkałem(mieszkałem w HURSHWIL) była poobijana.Nagle Opel Astra rozpędzony wpadł w poślizg i uderzył o słup poleciały na mnie kawałki szkła, plastiku oraz drzazg. Byłem pokaleczony, ale to nie zmieniało faktu iż przed chwilą byłem świadkiem groźnego wypadku samochodowego

Z przyzwyczajenia wyciągnąłem telefon, wybrałem numer 112, lecz wszystkie numery (997,998,999 i 112) były zajęte. Tym razem naprawdę się zaniepokoiłem. Chciałem przebiec przez ulice ale w ostatniej chwili pomyślałem
-jak auto jechało z taką prędkością,uderzyło w słup i wylądowało na dachu w krzakach to naprawdę nie zamierzam patrzeć na to co jest w środku...
I w jednej chwili zatrzymałem się jak wryty! Z rozbitej Astry wyczołgało się coś co przypominało człowieka, ale nie zachowywało się jak człowiek...
Zaczęło biec w moją stronę, kiedy przeskakiwał przez rów zauważyłem że ma kostkę wykręconą w drugą stronę, a na niej się wybił nad ziemię. Po przeskoczeniu rowu potrąciła go pędząca przez HURSHWIL Scania.
Zacząłem uciekać, a że miałem słabą kondycję szybko się zmęczyłem. Lecz biegłem truchtem dalej wzdłuż drogi. Po 4 minutach truchtu byłem w domu. Dobiegłem do furtki, ale przymarzła, więc kopnąłem z buta tuż obok zamka. Furtka otworzyła się, po czym wbiegłem do przybudówki, wziąłem klucze od furtek i je zamknąłem. Dorośli zapytali się mnie
-Co ty robisz?! Zgłupiałeś do reszty?! Ale już mi tą szafkę spowrotem na swoje miejsce ustawiaj!
Po czym opowiedziałem im wszystko po koleji. Kiedy kończyłem opowiadać, usłyszałem brzęk tłuczonego szkła. Pobiegłem szybko w miejsce, z którego dobiegał hałas. Chwilkę później zorientowałem się, że nic mi nie grozi, bo ktoś cegłówką w okno rzucił. Zawołałem MAMĘ
-Mama, ktoś cegłówką w okno rzucił...
-Jak to? Tak poprostu? Już idę.
Ustaliliśmy z wszystkimi że podzwonimy po sąsiadach, może ktoś coś wie... Ale już nie było zasięgu. Wybraliśmy się do domu obok, ja zamiast zwyczajnie pójść do mojego kumpla, zostałem z dorosłymi. Sąsiadka pracowała wtedy w LABORATORIUM i słyszała coś, że w głównej części budynku jakiś niebezpieczny wirus wyszedł spod kontroli. Po czym wszyscy zostali ewakuowani z budynku i kazano im żeby udali się jak najszybciaj do domów. Ciocia odjeżdżając usłyszała ostatnie słowa to ,,to nie są ćwiczenia" chwilę później rozległ się huk i krzyk osoby mówiącej przez wiele głośników rozmieszczonych na całym terenie laboratorium. W wyniku tych informacji powstało małe zamieszanie. Lecz postanowiliśmy zorganizować plan. Ja od 4 lat interesowałem się surviwalem, i na całe szczęście dorośli przypomnieli sobie o tym. Odrazu zaproponowałem zebranie broni białej i palnej jeśli taka jest. Powiedziałem-Zrobimy to w ten sposób powiedziałem pod nosem(jednak na tyle głośno, żeby każdy usłyszał)Wujek, mógłbyś pójść do garażu po toporki, benzynę i co tam jeszcze jest?
Na co odpowiedział-no dobra, już idę
-Ok, zaraz do Ciebie dołącze Wuja.Ciociu, macie może agregat?
-mamy, starczy by zasilić całą działkę.
- to super! Możesz mi dać klucze od furtek? Pomóżcie Wujowi poszukać broni, ok?
-Ok, a czego dokładnie mamy szukać?
-Śrubokrętów, Paliwa, młotków, noży itp. I narzędzia samochodowe i wszystko co potrzebne do napraw i remontów
-dobrze, a czy beton też? Bo mamy kilka worków w jednym z budynków. Poza betonem mamy jeszcze gładź, to też zanieść do domu?
-Tak, przyda się.
Po czym udałem się do pierwszej furtki i zamknąłem ją. Zauważyłem że już nie ma prądu, powiedziałem-No to super!
Gdyby to była chwilowa przerwa w dostawie prądu, to oznaczałoby że każdy mógłby sobie robić nie małe zamieszanie dzwonkiem do drzwi, który znajdował się za furtką. Podbiegłem szybko do dorosłch, i zapytałem się -mógłbym rozwalić panel od dzwonka?
-Po co Ci to?! Chwila po jakieś apokalipsie a ty już chcesz rozwalać!
-nie o to chodzi!
Ciocia przerwała - a o co?
Szybko i zwięźle wytłumaczyłem o co chodzi. W końcu dostałem pozwolenie od dorosłych na rozwalenie przycisków od dzwonka. Poprosiłem o młotek,okulary ochronne, nóż, taśmę izolacyjną, drabinę i gumowe rękawice.(DRABINA PO TO, ŻEBY NIE WYCHODZIĆ ZA OGRODZENIE) Dostałem wszystko po kilku minutach.
Założyłem rękawice,powoli wszedłem na drabinę i z całej siły walnąłem w mechanizm. Pokrywa spadła na ziemie razem z mnóstwem plastikowych elementów obudowy. Uderzyerzyłem w skrzyneczkę jeszcze raz i zostały same kable i resztki plastikowej obudowy. Ucieszony rezultatem założyłem okulary ochronne.Postanowiłem że wyjdę za płot i zabezbieczę kable wystające z słupa od bramy. W kieszeń włożyłem nóż w pokrowcu, w lewą rękę wziąłem taśmę izolacyjną. Wyrwałem resztki kabla i zakleiłem wszystko porządną warstwą taśmy izolacyjnej. Wróciłem za ogrodzenie, po czym przeszłem się dokładnie po całym domu. Przeszukałem kuchnie, piwnice, pokój kumpla i salon. Zebrałem wodę, jedzenie i potrzebne rzeczy do wyprawy. Nagle mi się przypomniało o tym że Ciocia ma 3 koty i psa. Jeśli chodzi o psa, to to nie był jakiś zwykły piesek domowy. To był Doberman. Miał na imię EVIL, z pozoru groźny pies, ale naprawdę nie był zagrożeniem dla ludzi. Postanowiłem że nasypię im karmy. Wszyskie przyszły. Ja udałem się do dorosłych. Postanowiłem że pomogę im w transportowaniu broni i całego sprzętu do piwnicy. Była godzina 16:27 kidy wszyscy usiedli, odpoczeli, porządnie się napili wody i zjedli. Przenoszenie całego sprzętu zajęło trzy godziny(DLA OSÓB KTÓRE NIE KUMAJĄ. DO SĄSIADÓW UDALIŚMY SIĘ O 13:17) Usiedliśmy przy stole, i zaczeliśmy przeliczać na ile starczą nam zapasy. Postanowiliśmy współpracować. Łącznie mieliśmy trzy sprawne samochody z pełnym zbiornikiem paliwa, samego paliwa około 100 litrów. Piętnaście zgrzewek wody gazowanej i niegazowanej, jedzenia na 2 tygodnie maksymalnie, mnóstwo narzędzi, płynów samochodowych takich jak olej silnikowy, płyn chłodniczy itp.,kilka urządzeń typu radio, krótkofalówki, radiostację w dwóch samochodach. Ustaliliśmy również że w najbliższym czasie będzie trzeba wybrać się na okoliczną stację, która jest połączona z sklepem ogrodniczym. W sklepie są takie rzeczy jak łomy, druty kolczaste, siekiery, oraz mnóstwo potencjalnej broni, oraz sprzętu do ogrodu i domu. Jak nadal nie będzie prądu i wszystko będzie zamknięte, to wejdziemy tam siłą. Rozruszaliśmy agregat żeby zaparzyć coś ciepłego do picia, i do podładowania wszystkiego ci potrzebne. Postanowiłem że skorzystam z radia polowego. Po kilku minutach strojenia radia udało się uzyskać linię alarmową. Z głośnika wydobył się szum, po czym z głośnika skrzeknęło i wydobył się głos:UWAGA! DO WSZYSTKICH KTÓRZY SŁUCHAJĄ TEJ WIADOMOŚCI! Z LABORATORIUM WYDOSTAŁ SIĘ GROŹNY WIRUS, PRZEZ KTÓRY LUDZIE ZARAŻAJĄ SIĘ POPRZEZ UGRYZIENIE. PROSZE NIE WYCHODZIĆ Z DOMU, ZABARYKADOWAĆ WEJŚCIA,ZASŁONIĆ OKNA I ODŁOŻYĆ JEDZENIE NA CONAJMNIEJ DWA TYGODNIE. WOJSKO JEST JUŻ W DRODZE Wszystkich utrzymało to w przekonaniu że to koniec świata jaki dotychczas znali...; mieszkaliśmy kilkadziesiąt metrów od gminy. Była godzina 19:49 kiedy rozległ się alarm informujący o zarazie...

~ZORDOCK.T~

Zombie Apocalipsa PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz