24.12.2018 (ten sam dzień)
Rozdział 3
To my
Była wigilia, godzina 12:27. Zwołaliśmy wszystkich członków naszej "ekipy przetrwania" na ustalenie zasad które będą przestrzegane, póki wojsko nie ocali nas z tego piekła. Staneliśmy wokół stołu. Wypowiedziałem słowa takie jak wypowiadają na konferencjach prasowych: Witam wszystkich zgromadzonych, na dzisiejszym zebraniu będziemy dyskutować na temat tradycji oraz Świąt Bożego Narodzenia. Pierwsze pytanie, obchodzimy święta i uroczyatości? Większość była na tak. Podzieliliśmy się na role. Kobiety robiły jedzenie( nie dlatego że jak dziewczyna to do garów, tylko dlatego iż faceci nie potrafią dobrze gotować, przynajmniej ci, którzy byli obecni w naszej grupie ;). Wycieliśmy z ogródka jedno średnie drzewko, Jodłę. Przystroiliśmy delikatnie dom.
Dziewczyny przygotowały różne pyszne potrawy, o godzinie 19:13 zasiedliśmy do stołu, mój Dziedek sięgnął Biblię i zaczął czytać. Po skończeniu czytania wszyscy zaczeli rozmawiać, opowiadać historie, jak byli młodzi, i przedewszystkim, wszyscy zaczeli jeść. Po Wigili przyszedł czas na "prezenty"(skrzynia wojskowa wypełniona strzelbami i innymi rzeczami potrzebnymi do przetrwania.) Pod piękną choinką było mnóstwo paczek tak jak nigdy do tąd! "Prezenty" dzielił Wuja. Dziadek dodał trochę słodyczy do każdej paczki. Usiadłem obok stosu pudełek i wyczytywałem imię i podawałem prezęty. Najpierw rozdałem prezenty innym, a na końcu dla siebie. Nie mogę narzekać,pierwsza paczka ważyła około 20 kilogramów kilogramów. Druga i trzecia nie była taka ciężka. Dostałem Karabin snajperski(pewnie myślisz sobie drogi czytelniku-jakiś dzieciak dostał spluwy na święta, pewnie się zabije nimi zanim ogarnie jak ich się używa, otóż nie. Dla wyjaśnienia sprawy dam krótką wersję biografii osób które były w grupie) zacznę od innych kończąc na sobie:)Biografia członków grupy
Wuja-dobrze strzela, oraz jest jednym z najmądrzejszych osób w grupie, jest rozważny i pracował jako medyk. Kilka miesięcy przed wybuchem epidemii Wuja zwolnił się z pracy medyka i znalazł pracę jako dozorca towarowy, czy coś w tym stylu. Ma przydatną w tych czasach wiedzę medyczną.Ciocia- jest dobrym strategiem, oraz świetną kucharką, potrafi z niczego zrobić pyszne jedzenie, w czasie rozpoczęcia zarazy była w laboratorium z którego ten wirus się wydostał. Btw. bardzo dobrze uprawia różne gatunki roślin, od warzyw po kwiaty, i na odwtót.... ma wielką wiedzę na temat wirusa i może pomóc w wynalezieniu szczepionki.
Mama- kolejna znakomita kucharka, jest bardzo czujna i potrafi wyczuć jakieś niebezpieczeństwo. Również bardzo dobrze hoduje różne rośliny. W życiu zajmowała się wieloma pracami, a w szczególności handlem. Potrafi się targować i poostawić na swoim. Umie dobrze obsługiwać się bronią białą. Nie lubi wcześnie się kłaść spać, woli posiedzieć i poobserwować okolicę z okien.
Dziadkowie- starsi ludzie o nie małej wiedzy, potrzebują lekarstw aby przeżyć. Zgodni oraz szczęśliwi. Dziadek ma niezłego cela jeśli chodzi o strzelanie z rewolwerów i proc. Babcia robi świetne obiady, nie do końca zdrowe ale pożywne i z dużą dawką energii.
Ja(Zordock)- Mam 15 lat, dobrze strzelam oraz znam się na survivalu i outdoorze, dwa lata temu zacząłem zbierać różne rzeczy takie jak noże, wisiorki,maty, materace i mam jeden rewolwer hukowy. Niestety ale jedyne co może zrobić umarłym żywym to poparzenie pierwszego stopnia, oczywiście jeśli jest tuż przy skórze... Ale potrafi narobić hałasu który roznosi się na najbliższe 5 kilometrów, a przy dobrych warunkach pogodowych huk wystrzału można usłyszeć nawet 9 kilometrów od miejsca strzału.. Byłem kilka razy na strzelnicy, z pistoletów takich jak GLOCK 20 dobrze mi szło, ale zawsze kiedy strzelałem z SHOTGUNA to mi wypadał z ręki. Instruktor obok pochwalił mnie przed wszystkimi na strzelnicy, że świetnie strzelam z karabinów maszynowych i karabinów snajperskich. Zawsze trafiałem w pikawe albo w banię. Umiem bronić się nożem, śrubokrętem i innymi brońmi białymi. (To tyle jeśli chodzi o biografie innych, powrót do opowieści (:)
Wszyscy wiedzieli o tym że dobrze strzelam z karabinów snajperskich i małych pistoletów. Wuja dostał SHOTGUNA, dziadek GLOCKA 19(tak jak ja), babcia również GLOCKA 19, chociaż upierała się że nie chce mieć broni. Udało się ją przekonać pod pretekstem samoobrony. Co do mojego karabinu snaperskiego to nazywa się BARRET M82A1 kaliber 50(12,7mm). Jest to potężna snajperka. Mama dostała standardowo GLOCKA 19. Każdy dostał amunicję do swojej broni. Miałem około 500 kul. Waży około 13,5 kilograma. W miarę ciężka, ale mogłem z nią biec truchtem. Więc dawałem sobie z nią radę. W poczce była instrukcja obsługi, dzięki temu nauczyłem się ładowania nawet 10 pocisków na raz. Ustawiliśmy radiostacje, bo były dwie, w jednym domu i w drugim. Krótkofalówkę dostał każdy.
26.12.18
Wojsko odezwało się za pomocą radiostacji do naszych baz. Z głośnika dobiegł głos mniej więcej 40-letniego faceta: Z PÓŁNOCY NADCIĄGA MAŁA HORDA SZTYWNYCH. MOŻE DOTRZEĆ DO NAJBLIŻSZEGO OSIEDLA W HURHSIL W 3-4 DNI. PROSZĘ ZAOPATRZYĆ SIĘ W ZAPASY NA 2 TYGONIE I BROŃ. NAJLEPIEJ PALNĄ. Zwołaliśmy zebranie wszystkich w domu dziadków. Omówiliśmy sprawę i zaczeliśmy wzmacniać ogrodzenie. Wokół każde z w domów rozciągnięto druty kolczaste, i mało tego... podłączone zostały pod akumulatory z stacji. Napięcie wynosiło 3000Voltów. 10 sekund i jest skwarek. Wybraliśmy się jeszcze raz na stację, wzieliśmy SHOTGUNA i pojechaliśmy na dwa samochody, Quasquaiem i Mercedesem. Załadowaliśmy na pakę sporo desek i akumulatorów. Wzieliśmy jeszcze wszystkie wiertarki na baterie i z 20 kg żelastwa. Wróciliśmy do domów i zaczęło się. Wiercenie od godziny 11:40 do 16:12. Domy były jak fortece. Wieczorem wszyscy odpoczeli, ale nie ja. Ja większość nocy oatrzyłem przez lornetkę z termowizją i lunetę ze snajperki z moktowizorem. Całe szczęście że miałem tłumik. Ze strony lasu wyszły dwa sztywniaki. Zdjąłem je strzałem w głowę. Na balkonie urządziłem sobie swój kącik. Zrobiłem zadaszenie z nieprzemakalnej folii. Ustawiłem stolik, przyniosłem kilka książek. Miałem miejsce na swoją snajperkę. Była to taka budka snajpera. Śmiałem się sam z siebie, że nazywają mnie snajperem, ale cóż mogę poradzić na to że tak dobrze strzelam. W sumie to dobrze, ale zdaje mi się że przesadzają czasami. Typowi dorośli...
29.12.2018
Godzina 13:26, ze strony lasu wybiegło 5 sztywniaków, minęło 20 sekund i zdjąłem wszystkie 5. Potem Wuja zaczął strzelać z GLOCKA i zabił dwóch odmienionych. Zdjąłem kolejne 5 szwędaczy po czym przeładowywałem snajperkę. Wuja i Dziadek byli zdani na siebie. Załadowałem broń i przycelowałem w stronę lasu. Dostrzegłem człowieka z tak jakby M4 z lunetą. Chwilę póżniej zaczął strzelać w dom dziadków. Usłyszałem jak kule ryją ścianę frontową i jak szyby się rozpadają w drobny mak. Przycelowałem dokładnie pomiędzy oczy i pociągnąłem za spust...~Zordock~
CZYTASZ
Zombie Apocalipsa Polska
KurzgeschichtenJeden dzień, jedna godzina, jedna minuta i sekunda. Potrafią zmienić wszystko. Tak jak w tym przypadku. Zaczyna się Apokalipsa Żywych Trupów, początki, które z reguły są najtrudniejsze udało się przetrwać ale sprawy zaczynają się komplikować. Czy ud...