24.12.2018
Rozdział 2
Pierwsze kroki
Poniedziałek, dzień który nienawidzi większość globu... Jednak to nie był zwyczajny Poniedziałek. Minęło 5 dni od alarmu oraz rozpoczęcia zarazy. W tym czasie wyczyściliśmy dwa domy, załataliśmy wybitą szybę. I zebraliśmy sporo prętów, paliwa,blachy, metalu,plastikowych elementów, lamp itp. Jednym z aut które było w naszym posiadaniu był Nissan Quasquai, wielka terenówka z silnikiem 2.4 i prawie 200 kuca(koni mechanicznych),Mercedes Benz Eklasa W211 kombi, oraz Peugeot Boxer. Postanowiliśmy dospawać coś ala taran do Quasquaia który ochraniałby zderzaki przed pęknięciami. Ale po dłuższym namyśle postanowiliśmy zerwać zderzaki z Quasquaia, ponieważ prędzej czy później mógłby się zniszczyć. Po zerwaniu zderzaków dospawaliśmy rury do przedniego baru(takjakby taran pod zderzakiem), i to samo z tyłu. Znaleźliśmy kilka młotków, jeden łom, mnóstwo szmat i butelek i co najlepsze-sztucer myśliwski z nabojami na dziki. Zapakowaliśmy wszystko do samochodu. Postanowiłem że pojade z Wujem na stację. Wzieliśmy do bagażnika jeszcze siekierę. Wsiadłem do auta, zapiąłem pas z przyzwyczjenia, ale po chwili go odpiołem. Postanowiłem również do bagażnika włożyć 3 puste kanistry o pojemności 30l, linę i hak. Quasquai miał przełanczanie głośności wydechu, tak jakby regulacja. Włączyliśmy najcichszy tryb. W ciszy przejechaliśmy przez osiedle oraz przez pół HURSHWIL. W momencie dojechania na stację zastała nas cisza. Wysiadłem z auta. Wuja wyłączył silnik. Jedyne co było słychać to szum drzew i świst wiatru. Wyjąłem z auta nóż, kij basebolowy, koktajl mołotowa z zapalniczką, i młotek. Powoli podeszłem do drzwi, złapałem za klamkę. Drzwi były zamknięte. Postanowiłem obejść do okoła budynek. Zawołałem Wuja machnięciem ręki. Powiedziałem co chcę zrobić. Wuja powiedział
-Sam nie idziesz, nie chcę mieć ciebie na sumieniu!
-ok, możesz ze mną iść. Musimy sprawdzić czy szyby są całe. Jak będą całe możemy zniszczyć drzwi. Jak nie, to w bagażniku jest lina.
-po co ci lina?
-jak drzwi nie ustąpią pod wpływem młotków, siekiery i innego dziadostwa, to siekierą zrobimy dwa rozcięcia i zaczepimy hak.
-no dobra. Niech Ci będzie...
Po obejściu obiektu okazało się że żadna z szyb nie jest zniszczona. Wróciliśmy do auta, po czym ja wsiąłem toporek, zamachnąłem się i z całej siły uderzyłem w zamek od drzwi. Klamka odpadła łącznie z blaszką zasłaniającą zamek. Wyjąłem nóż z za paska i zacząłem majstrować. Po chwili dłubaniny zamek wypchnąłem do środka. Poczekałem chwilę. Przez otwór po klamce zauważyłem że wszystko jest tak jak w normalny dzień. Kopnąłem z buta w drzwi, otworzyły się skrzypiąc głośno. Najpierw Wuja przeszedł przez rozwalone drzwi. Ja, umiałem prowadzić auto i wiązać supły. Za pozwoleniem wuja zaczepiłem linę o balustrade. Wsiadłem do auta i włączyłem napęd 4X4 z blokadą dyferencjału. Odpaliłem auto, i delikatnie naprężyłem linę, po czym z całej siły nacisnąłem na pedał gazu. Opony zapiszczały i usłyszałem metalowe gruchnięcie i sekundę później jak barierka ciągnie się za autem po kostce brukowej. Nacinąłem lekko hamulec. Nie wyłanczając silnika wysiadłem i odwiązałem balustradę i linę od tylniego baru. Podbiegłem do samochodu i na tylne siedzienie rzuciłem linę. Wrzuciłem R(wsteczny) i powoli podjechałem do schodów. Auto wjechało po dwóch stopniach, po czym wyłączyłem silnik. Otworzyłem bagażnik i pomogłem Wujkowi pakować niezbędne rzeczy. Wszysto co znaleźliśmy załadowaliśmy do bagażnika. Po zatankowaniu kanistrów i dopełnieniu zbiornika paliwa w Nissanie pojechaliśmy do domu, lecz w połowie drogi spotkaliśmy szwędacza, wyraźnie było widać że to nie człowiek. Zaczął biec w naszą stronę. Wuja krzyknął
-Uważaj! Zabijesz go!!!
Depnąłem gazem do dechy i go potrąciłem. Spojrzałem w lusterko i zauważyłem się że on wstaje...Reszta drogi była bez niemiłych niespodzianek. Zajechaliśmy pod bramę, Wuja wyszedł z auta i ją otworzył. Wjechałem do środka i nacisnąłem hamulec. Szybko zamkneliśmy bramę i zaczeliśmy wyjmowanie rzeczy z samochodu i zanoszenie ich do piwnicy i wolnych pokoi.Po wyniesieniu wszystkiego z samochodu odpoczeliśmy chwilę i analizowaliśmy co było na drodze kiedy wracaliśmy. Zrobiłem obchód wokół domu jednego jak i drugiego ze sztucerem w ręku. Było spokojnie więc poszedłem do swojego domu i zacząłem go zabezpieczać. Jak byliśmy w sklepie ogrodniczym znalileźliśmy sporo dobrych kłudek, zamków itp. Wziąłem wiertarkę i we wszystkich drzwiach dałem nowe klamki i zamki, oczywiście były na klucz. Udałem się na górę i wygodnie usiadłem na fotelu. Gdy mój wzrok przykuła jedna dosyć widoczna rzecz. Z nieba leciało coś co przypominało wielką skrzynię ze spadochronem. Spojrzałem nad skrzynię i bardzo daleko można było dostrzec samolot wyglądający na wojskowy. Śledziłem skrzynię wzrokiem aż do momentu w którym straciłem ją z wzroku. Złapałem za sztucera i zarzuciłem go sobie na ramię. Zbiegłem szybko po schodach i pobiegłem do głównego domu w którym znajdiwały się samochody. Wziąłem kluczyki od Quasquaia i wsiadłem do niego. Otworzyłem szybę i krzyknąłem do starszych ode mnie
-skrzynia! Wojsko zrzuciło skrzynię z nieba. Do auta wsiadł Wuja i moja Mama. Ciocia otworzyła bramę. Z piskiem opon wyjechałem na wstecznym za płot. Spojrzałem trochę nad drzewa i ujrzałem białą flarę. Nacisnąłem pedał gazu do dechy i jaknajszyciej udałem się w miejsce w którym leżała skrzynia. W samochodzie była jeszcze siekiera i łom. Okazało się że skrzynia wylądowała w miejscu, w którym autem trudno się dostać. A że QuasQuai jest terenówką, postanowiłem że z tego skorzystam. Powiedziałem do wszystkich
-Zapnijcie pasy! Na co Wuja odpowiedział
-Co chcesz zrobić?
-Coś szalonego! Krzyknąłem wrzucając ,,Jałowy" bieg. Dodawałem gazu, auto co prawda stało w miejscu, ale chciałem żeby to wyglądało tak, jak na filmach. Kiedy obroty podbiły do 5 tysięcy na minutę wrzuciłem pierwszy bieg. Koła zabuksowały w miejscu. Rozpędziłem terenówkę do 70km/h i uderzyłem taranem w siatkę, która się rozerwała na pół. Auto zeskoczyło z drobnej skarpki i wylądowało na ziemi ryjąc murawę boiska.Wuja z Mamą krzykneli do mnie w tym samym momencie
- Czy tobie się całkiem w tej pustej głowie poprzewracało?! Mogłeś nas zabić lub rozwalić auto!
Odpowiedziałem milczeniem. Z dzikim uśmiechem podjechałem do skrzyni. Wyskoczyłem z auta i otworzyłem bagażnik. Wziąłem siekierę i łom. Wziąłem zamach, i z całej siły uderzyłem siekierą w skrzynię. Powstało wielkie zagłębienie i szczelina, w którą wbiłem łom. Boczna klapa skrzyni zsunęła się i powoli położyła na ziemi. Ze środka wysypały się takie rzeczy jak
-Pistolet flarowy, 40 flar,radiostację, krótkofalówki(20),środki czystości, kilka Glocków 19, kilka pudełek z amunicją, maski przeciwgazowe, ciepłe ubrania, koce, picie, jedzenie, medykamenty,noże, rękawice wojskowe , czujki ruchu na baterie,baterie,latarki,shotguny(5),sporo ammo do niego i prawdziwa snajperka wojkowa!(w sumie to dwie snajperki^^)Wszystko zapakowaliśmy do auta i wróciliśmy do domu.~Zordock.T~
CZYTASZ
Zombie Apocalipsa Polska
ContoJeden dzień, jedna godzina, jedna minuta i sekunda. Potrafią zmienić wszystko. Tak jak w tym przypadku. Zaczyna się Apokalipsa Żywych Trupów, początki, które z reguły są najtrudniejsze udało się przetrwać ale sprawy zaczynają się komplikować. Czy ud...