Zombie Apocalipse-Polska(12)

30 4 0
                                    

14.04.2019
Rozdział 12
Remont

Spojrzałem przez lornetkę w stronę lasu. Nic, żywej duszy ani trupów. Odłożyłem lornetkę i oparłem się o ścianę. Było mi zimno i nie miałem zamiaru iść i ubrać się cieplej. Muszę hartować się, ważne że LittleRock jest ciepło. Ciekawe jak ma na imie. Może kiedyś mi powie. Było spokojnie, czyli tak jak lubię. O, a jednak nie. Coś jedzie. Wielka cysterna przebijała się przez drogę Hurshwil. Ma wielki taran, ledwo widoczne z tej odległości kraty na szybach i kolce w każdym możliwym miejscu. Spojrzałem na las. Z niego wyjechał Hummer H2 a za nim mała ciężarówka z połączoną naczepą. Jeśli mają złe zamiary to po nas. Wziąłem krótkofalówkę i wykrzyczałem
-DO WSZYSTKICH, W KIERUNKU NASZEGO FORTU ZMIERZAJĄ POJAZDY Z CIĘŻKĄ TARANAMI I KOLCAMI.
GOTOWOŚĆ BOJOWA ZA 5 MINUT. Złapałem za karabin i zacząłem celować do Hummera. Ciężarówka za nim zwolniła, a ta która jechała główną drogą przejechała przez całe Hurshwil. Usłyszałem cichy głos LittleRock za plecami
-Co się dzieje?
-Nic, idź do domu, na chwilę.
-Ale dlaczego gotowość bojowa?
-Mamy gości, ale nie wykazują złych zamiarów.
-Schowaj się w domu. Nie chcę żeby ci się coś stało.
-Nie, zostaje z tobą.
Powiedziała dziewczyna przytulając mi się do pleców.
Hummer przekroczył pierwsze znaki ostrzegawcze na płocie. Jest na naszym terenie. Spojrzałem na dom obok. Na schodkach stał Dimitri z ShotGunem,na balkonie Ciocia z karabinem i Wuja przy autach. Max siedział w oknie z karabinem snajpierskim. Auta te przypominały pojazdy z Resident Evil'a. Auta zatrzymały się i powoli otworzyło się jedno okno. Jeden z pasażerów wyciągnął patyk z białym płótnem. Po chwili odjechali. Odetchnąłem z ulgą. Trzeba kuchnię wyremontować. Nowe meble, wszystko nowe. Dziewczyna stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek i spowrotem okryła się kocem. Z opuszczonymi rękoma zablokowałem karabin i usiadłem opierając głowę o magazynek. Cały drżałem z zimna. Zrobiło mi się słabo. Ledwo łapię oddech. Powieki zdawały się mieć na sobie kilka ton. Upadłem na bok i ogarnęła mnie ciemność...
2 Godziny później
Byłem w pokoju z LittleRock, leżałem na plecach a ona wtuliła mi się w ramię. Nie powiem, podobało mi się, ale kuchnia sama się nie wyremontuje. Położyłem rękę na głowie Dziewczyny i odgarnąłem jej włosy z twarzy. Powoli otworzyła oczy i uśmiechnęła się. Nasze usta zbliżyły się do siebie niemal stykając się.
-Cześć Kotku     Powiedziała dziewczyna i nasze usta złączyły się, ta chwila zdawałaby się trwać wiecznie gdyby nie to że nagle zgasło światło. Wyorostowałem się do pozycji siedzącej a LittleRock odrazu wcisnęła głowę w moje ramiona i wyszeptała
-Boję się ciemności. Co się stało?
-Nie wiem,ale sprawdzimy. Okej?
Dziewczyna skinęła głową na tak. Wyszedłem z łóżka, spojrzałem na zegarek. Była druga w nocy, wszędzie ciemno. Większość już spała, i wyraźnie nie było słychać generatora prądu. Powoli wszedłem do zbrojowni i wziąłem latarkę na głowę i pistolet. LittleRock cały czas trzymała mnie za ramię. Zapaliłem lampkę i założyłem ją na głowę. Wyszedłem na dwór, wszystko tak jak zwykle. Auta,jakieś karabiny. I generatorów dalej nie słychać. Pewnie zabrakło paliwa. Wziąłem pierwszy lepszy kanister z benzyną i zacząłem nalewać ciecz do pojemenika gdy usłyszałem kapanie. Odwróciłem się, spojrzała nad i nikogo ani niczego nie było. Po chwil zauważyłem plamę z benzyny pod nogami i szwendacza. Wyciągnąłem pistolet i przymierzyłem. Ale on był szybszy. Miał zapalniczkę w dłoni, podpalił plamę benzyny i sam zaczął się palić. Płomień wszedł na moją nogawkę i parzył mi nogę.  Szybko zdjąłem płonące spodnie i rzuciłem je na trawę. Była mokra więc się nie zapaliła. Usłyszałem strzał, cichy,jak łuk. Poczułem jak coś przeszyło mi nogę. Upadłem na ziemię. Kolejny szwendacz kamikaze? Tym razem z nożem. Wziąłem pistolet, oddałem kilka strzałów ale to go nie zatrzymało. Wyrzucił nóż i skoczył na mnie, zaczął okładać mnie pięściami. Uderzał mnie orzez minute po czym kopnął pare razy w brzuch i wziął nóż. Usłyszałem huk wystrzału. Brandon stał za moimi plecami z shotgunem w ręku. Nic nie mogłem mòwić. Jedynie memłałem, nie mogłem ruszać szczęką.
-Oż Kur** chłopie Czarnobyl ci się na mordzie zrobił! Masz mordę obitą że ja.... Wstałem, przytrzymałem sobie podbródek żeby zamknąć usta. Idę do pielęgniarki. Skręciłem po schodach i wszedłem na balkon. Poczekam na pilelęgniarkę i zobacze co mi jest. Gdzieś zgubiłem pistolet. Pewnie w ogrodzie został. Drzwi otworzyły się tak mocno że odbiły tynk na ścianie. Kolejna gnida. Szwendacz podszedł szybkim krokiem do mnie i zamachnął się. Wyleciałem przez okno balkonowe. Poczułem jak soada na mnie szkło. O do pakistańskiej pani lekkich obyczajów, MOGĘ GADAĆ. Dimitri wbiegł do pokoju i jakby nigdy nic wypchnął trupa przez balkon. Zacząłem się śmiać. Nie wiem co mnie rozbawiło aż tak ale mało się nie popłakałem ze śmiechu. Po pięciu minutach uspokoiłem się i zszedłem na dół do LittleRock. Miała mocne zaczerwienienie na twarzy.
-Znowu dostałeś?
Powiedziała dziewczyna, skinąłem głową na tak.
-Nic ci nie jest?
-Nie, tylko dostałam lekko w twarz od jednego z tych... tych potw....
Dziewczyna nie zdążyła nic powiedzieć, nasze usta złączyły się. Po chwili dziewczyna przytuliła się do mnie. Spojrzałem pod siebie. Podemną była plama krwi. Czułem że tracę kontrolę nad wszystkim. Adrenalina opada. By ją ch** strzelił. Poszedłem do łazienki, zmyłem krew z twarzy i nałożyłem sobie opatrunki. I ta cholerna noga... Trzeba wyjąć do końca strzałę bo nie chcę z nią chodzić do końca życia. Nie wiem na co ja się piszę ale będzie bol... Krzyknąłem na cały dom i poleciała wiązanka z pań lekkich obyczajów i chorób. LittleRock zapytała
-Bolało?
-Nie, ani trochę. Pokaż mi tą strzałę.
W sumie to chu** wywnioskowałem z tego. Zwykła strzała z drewna. Wstałem i poszedłem na górę po jakiś karabin bo tym pistoletem to posmyrać ich mogę. Wychodząc z domu kolejny gnojek był,miał kij baseballowy. Trzasnął mnie nim w brzuch. Poskładał mnie jak puzzle z biedry. Splunąłem krwią. Co oni tak się na mnie uwzieli. Szybko sięgnąłem po karabin i strzeliłem mu w głowę. Teraz już naprawdę nie żywy upadł na ziemię.
-LittleRock,idź do domu, i poczekaj na mnie. Muszę przygotować rzeczy do remontu.
-Nie, ja ci pomogę.
-Ale nie dasz rady unieść 25 kg...
-Ale jest już czwarta w nocy. Może prześpisz się i wtedy zaczniesz pracować?
-Yyyy, no w sumie to dlaczego nie. Wszedłem po schodach na gòrę i poszłem do naszego pokoju. Nikogo na szczęście nie było. Zasłoniliśmy okna i wyjeliśmy wszystkie koce i LittleRock się położyła. Było chłodno. Wziąłem koszulę z tamtej strzelaniny i podałem dziewczynie. Przykryłem ją kołdrą i sam się położyłem obok niej. LittleRock znowu wtuliła mi się w ramię i po chwili zasnęła. Oczy już same odmawiały posłuszeństwa więc tylko sprawdziłem czy mamy karabin obok łóżka po czym zasnąłem.

Zombie Apocalipsa PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz