Zombie Apocalipse-Polska(15)

57 5 0
                                    

18.04.2019
Rozdział 15
Sniper come back
Powoli otworzyłem oczy, a dokładniej to jedno bo drugie coś blokowało. Zmrużyłem oczy, próbując wstać z łòżka zleciałem na podłogę. Jęknąłem z bólu, mam zabandażowaną klatkę piersiową, pewnie żebra połamane, czuję nogi więc kręgosłup cały, zacząłem walić pięściami o twardą podłogę, sam nie wstanę, nie dam rady. Dimitri powoli uchylił drzwi i wychylił się zza nich z karabinem. Odwróciłem głowę w stronę w stronę kumpla.
-O mój boże
Powiedział Dimitri i upuścił karabin na podłogę.
-Coś jest nie tak?
-Pomóc ci wstać?
-Tak, właściwie to dlaczego mam bandaż?
-Złamane trzy żebra, twarz..., kość podoczodołowa pęknięta, a zresztą ta twoja dziewoja wypisała wszystko na kartce.
Na kartce była lista 17 ran na całym ciele które widać i 6 których nie widać. Dimitri powoli podniósł mnie z ziemi, ciężko mi się oddycha. Leżę tak już od kilku dni, pozostali odwiedzali mnie przez te pare dni, ale cały czas patrzyłem w sufit. Cały czas mam przed oczami scenę z piwnicy. W mojej głowie przewijały się te same obrazy.Przez sen nieraz gadałem o granacie, śmierci, piwnicy i legionie
*dwa miesiące później*
Wkońcu mogę wstać, chodziłem już po domu kilka dni wcześniej, ale dzisiaj zdejmowane są bandaże. Idę, idę jeździć. Tylko to miałem w głowie przez ostatnie tygodnie. Ubrałem się w czarną skurzaną kurtkę,jeansy i glany z kolcami na piętach. Wbiegłem do zbrojowni i wziąłem kij baseballowy który zrobiłem na styl Lucille, pistolet, dwa magazynki i shotguna. Zbiegłem po schodach, kuchnia była odnowiona, wkońcu ktoś się za to zabrał. Wsiadłem do Suburbana i ruszyłem. Po pięciu minutach drogi zauważyłem że wskazówka paliwa leży. Jak na zawołanie auto zaczęło zwalniać aż się zatrzymało. By to szlag. Jeszcze przy bagnie. Gorzej być nie mogło. Już zbierałem swoje rzeczy gdy coś zaczęło walić o szybę od kierowcy. Szybko odwróciłem się i był to zwykły szwędacz. O do niemożliwej możliwości. Jednak mogło być gorzej. Jestem w środku wielkiej hordy z conajmniej 200 sztywnych. No ammo mi na nich nie starczy, ale zakładając że te gnojki nie bieg... biegają. Mam przesrane. Coraz większa ilość zarażonych zbiera się wokół auta. Mógłbym odepchnąć tego od drzwi kierowcy i wybiec z auta. Auto się buja tak że zaraz się przewròci. To ci... to jest ten rodzaj bardziej rozumnych. Jeden rozpędzony wbiegł mi na maskę i zaczął walić z głowy w pręty. Jak dobrze że dał zabezpieczenia bo już bym nie żył. Wziąłem shotguna i gdy chciałem otworzyć szybę okazało się że nie działa. Pewnie zabezpieczył mechanizm żeby się przypadkowo nie otworzyły. No trudno, przycelowałem przez szybę do zarażonego. Wystrzeliłem, szkło posypało się po całej kabinie, wziąłem pistolet i przystawiłem go do przedniej szyby. Na masce siedzi mi z dwóch a po bokach ledwo kraty się trzymają. Jak dobrze że ten pistolet ma funkcję szybkiego strzału. Seria przeszyła przednią szybę na której pojawiły się liczne rysy oraz dziury po kulach. Dimitri mnie zabije... Wziąłem shotguna, strzepnąłem z siebie drobinki szkła z przedniej szyby i zacząłem się przedzierać do tylnych siedzeń. Oby była tu flara. Chociaż jedna. Zacząłem szukać pod fotelami, w kieszonkach, i w bagażniku. Nigdzie nie ma flar. Stałem pod słupem wysokiego napięcia a zbierała się burza. Pierwsza od trzech miesięcy. Słup był z drewna a na nim była drabina która wisiała na lekko przykręconej śrubie. Przy mocniejszym wietrze odpadnie... prosto na moje auto. Mógłbym spróbować się tam wspiąć, ale w aucie mam jedzenie i schornienie a na słupie może we mnie piorun trafić. Jest źle, wręcz krytycznie. Taśma, taśma taśma... jest. Jak ja kocham swoje bałaganiarstwo. Kilka miesięcy temu miałem to wyjąć z auta a tu takie przydatne rzeczy. Zacząłem zaklejać szyby taśmą. Siedziałem kilka godzin wpatrując się w dach samochodu. W pewnym momencie potwierdziły się moje przypuszczenia. Zerwał się cholernie mocny wiatr i ostantie co zauważyłem to przewracjący się słup po czym ogarnęła mnie ciemność.
*Nie wiadomo ile godzin później*
Obudziła mnie nie przerwana seria z jakiegoś karabinu, kule przelatywały przez szyby i ryły podsufitkę i piach za autem. Wziąłem shotguna i wysztrzeliłem rozbijając szybę. Seria ustała. Leżałem na podłodze samochodu. Rozpoznałem czyjś głos, Little Rock! Otworzyłem powoli drzwi i wysiadłem z auta. Dziewczyna powiedziała
-O prosze, kogo my tu mamy? Lider grupki survivalowej. Ale mu ten ryj obili.
O co jej chodzi?
-Little Rock, nie rób sobie głupich żartów. Jechałem i paliwo się skonczyło, pomoż...
Rozległ się huk wystrzału. Kula przebiła moją klatkę piersiową na wylot. Zacząłem pluć krwią, złapałem ręką w miejsce postrzału,na dłoni miałem krew.
-Dla...Dlaczego?
Dziewczyna zignorowała moje słowa i zabrała mi bronie i apteczkę z auta. Upadłem na ziemię opierając się plecami o auto. Nieudolnie próbowałem wstać. Czułem jak opadam z sił. Wślizgnąłem się spowrotem do samochodu i złapałem za krótkofalówkę i powiedziałem
-Halo baza, tu Zordock, potrzebuję pomocy med...medycznej. Jestem przy bagnach, jak spotkacie Little Rock to uważajcie na nią. Strzeliła do mnie. Siedzę w zepsutym Suburbanie.
Kula najwyraźniej nie przebiła płuca ani nie uszkodziła serca, ponieważ po 15 minutach dalej żyłem i oddychałem o własnych siłach. Obok Suburbana zatrzymał się Quasquai. Z niego wybiegł Dimitri z Wujem. Wszystko działo się tak szybko. Złapali mnie za ramiona i zaciągneli do auta. Zdjeli ze mnie kurtkę i koszulkę, rana pulsowała i szczypała, całą klatkę piersiową miałem umazaną od krwi. Wuja zrobił prowizoryczny opatrunek z bluzki i owinął ją mi ją na żebrach. Usiadłem na tylniej kanapie i ruszyliśmy. Po 20 minutach zajechaliśmy pod dom. Zostałem zabrany do pokoju w którym leżał Frank. Ogarnęła mnie ciemność...

Zordock.T

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 27, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zombie Apocalipsa PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz