Zombie Apocalipsa-Polska(7)

46 13 2
                                    

14.03.2019
Rozdział 7
Nie miało tak być

Max! To nie czas na wyjaśnienia. Nie jestem jednym z nich ani nie jestem ugryziony. W naszym kierunku jedzie Bus. Taki jak od kurierów. Tylko że jest opancerzony i ma dziurki na lufy od karabinów. Schowajmy się. Albo atakujmy. Schowaj się za jednym z wraków. Masz Glocka, powiedział Frank podając mi pistolet. Daj mi Uzi! Rzucił Pm-a w moją stronę. Nie chciałem zabijać ludzi. Ale będzie trzeba. Bus wjechał w drzwi sklepowe. Kierowca wysiadł. Miał nóż w dłoni,i kierował się w kierunku pojazdu za którym był Mark. Auto za którym schował się Mark było podniesione, zauważyłem że wchodzi pod samochód. Facet z nożem spojrzał za auto. Zdziwił się bo Mark przyłożył mu pistolet do głowy i zapytał się
-Z Ty jest ktoś?
-Po polsku nie umaju? Goń się
-Gadaj!
-Chłopaki! Wyjazd z furgonu
Z pojazdu wbitego w sklep wyszedło 6 osób. Wiek około 17 lat. Mieli karabiny w rękach i małe pistolety. Zza auta wyszedł facet około 25 lat i otworzył ogień w stronę auta za którym siedziałem.
-Wyłaź! Widać cię młody!~powiedział mężczyzna. Przeładowałem Uzi i położyłem ją na ziemi. Powoli wychodziłem z kryjówki. Przypomniało mi się o moim Asie w rękawie, a dokładniej to o nożu. Mały taki do rzucania. Szanse że trafię kogokolwiek był niewielkie. Wyjąłem go i rzuciłem nie patrząc do kogo. Oberwał jeden z chłystków. Ale trafiłem go w ramię. Odrzucił karabin w stronę zniszczonego wejścia. Powoli wyjął nóż z ręki i rzucił w moją stronę.Schowałem się za autem. Wziąłem Uzi i puściłem serię w stronę busa. Schowałem się za autem. Jego kumple rozpoczeli ostrzał. Mark rozwalił łeb kierowcy. Był cały we krwi, po chwil dostał kulkę w nogę. Upadł zaczął się czołgać w stronę auta za którym leżałem. Podał mi ręke. Chwyciłem go i pociągnąłem do siebie. Prawie go miałem. Przestrzelona noga wystawała mu za auto. Usłyszałem serię. Mark zaczął krzyczeć. Spojrzałem w jego stronę. Te sukinsyny odstrzelili mu nogę. Krew lała się strugami po kostce brukowej. Sorry bro, muszę to zrobić. Spojrzał na mnie przestraszonym wzrokiem.
-Powiedział że nie zabić...
-nie zabiję,tylko ogłuszę.
-Ale dam ra...
Trzasnąłem go w potylice. Upadł, przytrzymałem mu głowę i pociągnąłem do siebie jeszcze bardziej. Wy skurwysyny! Krzyknąłem wychylając się zza auta. W jednej ręce miałem Uzi a w drugiej Glocka. Max mnie osłaniał. Seria zcięła z nóg dwóch atakujących. Zauważyłem że spod busa wycieka benzyna. Przycelowałem i strzeliłem. Ale się nie podpaliła. A jednak GTA kłamie. Miałem w kieszonce Zippo. Odpaliłem je i zablokowałem. Rzuciłem w stronę furgonu. Wleciało w plamę benzyny. Auto eksplodowało. Szybko nachyliłem się. Wszędzie było słychać jak odłamki uderzają o wszystko co stanęło na ich drodze. Po chwili spojrzałem pod auto za którym siedziałem,nikogo nie było, a wrak był rozerwany na części. Nikt z tamtej grupy nie przeżył,przynajmniej mam taką nadzieję. Wziąłem Glocka i wyjrzałem za auto. Powoli wstałem, Mark leżał obok mnie. Spojrzałem na niego,nie wyglądał najlepiej. Zrobił się strasznie blady. Pobiegłem w stronę auta za którym był Max. Wycelował we mnie.
-Spokojnie,to ja.
Nic nie powiedział. Włożyłem Glocka do kabury i podałem dłoń Maxowi. Wiem że i tak sam nie dałbym rady pomóc mu wstać,ale chodziło o gest. Nie złapał mojej ręki tylko dokładniej przycelował.
-Ej,nie celuj do mnie.
Ktoś krzyknął,chyba za mną. Max pociągnął za spust. Broń wystrzeliła a czas jakby zwolnił. Kula przeleciała obok mojej głowy.Zrobiło mi się jakoś słabo. Upadłem na plecy, za mną stał jeden z tych młodych z nożem we krwii. Zimno mi się zrobiło, leżałem na ziemi, to co widziałem było lekko rozmyte. Ogarnęła mnie ciemność.

5 GODZIN PÓŹNIEJ

...wbił się lekko ale nadmiar emocji spowodował zasłabnięcie. -powiedział mężczyzna w niebiezkim fartuchu. Wyglądał jak lekarz, podszedł do mnie i powiedział
-Ooo,ktoś tu wstaje. Jak się czujesz?
-Kim pan jest i co tu jest grane?
-Jestem lekarzem, jeden z naszych zaatakował cię bo myślał że jesteś zarażony. Witaj w Oxforde'u. (Czyt. Oksfordeu).
-Co!? Gdzie moja grupa! Co się stało?
Zerwałem się z kanapy i biegłem przez korytarze. Ktoś strzelał, pociski uderzały o ściany. Usłyszałem z końca korytarza -Biegnie do składu z bronią!
Zauważyłem drzwi z kłódką i tabkiczkę z napisem zbrojownia. Nie wiem po co ta kłódka,drzwi były drewniane i miały dziury. Kopnąłem w drzwi z impetem.

~Zordock~

Zombie Apocalipsa PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz