6

162 19 4
                                    

Kiedy zjadłam śniadanie, poszłam na górę do „mojego pokoju". Jeszcze się nie przyzwyczaiłam, że to mój pokój, więc nie mogę normalnie tak o tym myśleć. Harry'ego nie było, na śniadaniu poszedł coś zjeść, z jakąś swoją przyjaciółką. Wzięłam sukienkę, przylegającą do mojego ciała koloru jasnego różu, czarne rajstopy i bieliznę. Odkręciłam wodę, aby nalała się do wanny. Bardzo mnie zastanawiał jeden fakt. Dlaczego on ma w pokoju wannę?. Zrobiłam mnóstwo piany, od kiedy jestem dzieckiem mam swoje sposoby. Właśnie dzięki tym sposobom mogłam siedzieć w wannie i bawić się z bratem i nic nie widział.

- Nana....- zaczęłam sobie podśpiewywać i bawić się pianą. Poczułam się jak dziecko. Moje serce nagle stanęło, ktoś wszedł, popatrzyłam i zobaczyłam..

Niall'a.

Szczerze myślałam, że to Harry, ale sokoro to mój brat..

- Co byś chciał?. - zapytałam, a on złapał się za klatkę piersiową i wykonał jakiś dziwny ruch. Zaśmiałam się z niego.

- Nie..strasz...- starał się złapać oddech. - Nie widać, Cię pod tą pianą...- zaśmiał się.

- Praktyka. - śmiałam się razem z nim. - A więc co pana tu sprowadza.

- Tylko nie mów, loczkowi..podbieram mu jego mydła, bo..- tu się zatrzymał. - ONE TAK ŚLICZNIE PACHNĄ I WYGLĄDAJĄ. - pisnął niczym fanki, na jego widok. No tak..na jego..on na mydło..HALO TO JEST MÓJ BRAT?!.

- Jesteś głupi. - strzeliłam sobie ręką w czoło. - Serio mydło?

- Ja głupi..pff. - zaśmiał się. - Nie moja winna. - wyją z szafeczki dwa niebieskie mydła. - Tylko nic nie mów Be. - przyłożył palec do ust.

- Oczywiście, wielkie NH. - odpowiedziałam, robiąc ruch szacunku. Kiedy wyszedł, zaczęłam się zastanawiać, czemu nawet z moim własnym bratem rozmawiam po angielsku skoro, bez problemu moglibyśmy rozmawiać po irlandzku, ale niech mu będzie. Drzwi się znów uchyliły, myślałam, że to mój brat mogący czegoś zapomnieć.

- Zapomniałeś czegoś?. - zapytałam, śmiejąc się. Nagle, zobaczyłam kto, tak naprawdę wszedł. Zyan. Z tym chłopakiem, najmniej rozmawiałam, więc poczułam się trochę nieswojo, on też, bo zrobił się cały czerwony.

- Bianka...- powiedział i chwytał już klamkę. - przepraszam.

- Poczekaj...ile jeszcze tu ludu przyjdzie, by zabrać Harry'emu mydełka?. -zapytałam, ze śmiechem się trochę rozluźniając. On też się roześmiał.

- Chyba.. dwóch..bo z tego, co kojarzę, to twój barat już to był.

- Bierz, dla nich wszystkich i powiedz, aby nie wchodzili. - śmiałam się dalej. - Jakbyście nie mogli sami sobie kupić...

- No, ale on nie chcę, powiedzieć skąd ma takie...

- I mu je zabieracie, tak?- znów zaczęłam się śmiać.

-Taka kara?. - odpowiedział. Polubiłam go. Wydaję się nawet fajny.

- Dobra, bierz i wychodź, bo mi skóra zaraz spuchnie. - zaśmiałam się.

- Ahh.. no tak księżniczko.- zaśmiał się i wyszedł. Miał w dłoni kilka mydeł dla pozostałych. Biedny Harry, mydła mu zabierają. Wstałam z wanny. I poczułam to zimno. Ubrałam się szybko i otworzyłam drzwi od łazienki, bo nagle zrobiło mi się bardzo gorąco.

Szybki makijaż, bez opisywania, bo to nie jest jakoś bardzo ciekawe, i zeszła na dół. Niall, coś jadł. Zyan razem z Louisem grali na konsoli, a Liam pisał coś na papierze. Opcja, która powitała w mojej głowie to, że piszę piosenkę. Z czego się chyba nikt nie zdziwił. Włożyłam moje buty, kurtkę, bo dzisiejszy dzień wyglądał naprawdę pochmurnie. Wzięłam torebkę i wyszłam szybkim ruchem z domu. Postanowiłam pójść na autobus. Śpieszyłam się trochę, bo miałam za jakieś trzydzieści minut spotkanie z dyrektorem szkoły.

W autobusie było trochę dziwnie. Wszyscy się na mnie patrzyli. Jedynym wytłumaczeniem dla mnie, było to, że każdy widział mnie z Niall'em. Gdy wysiadłam, zobaczyłam na mapie w telefonie, że powinnam się pokierować trochę w prawo, następnie iść do góry. Górka była o tyle duża, że zdążyłam się zmęczyć, ale warto było szczególnie dla widoku, który zobaczyłam. Ta szkoła była wielka. Wyglądała trochę jak zamek. Porównywałabym ją do Hogwartu, za ten ogród. Nagle usłyszałam dzwonek...raczej jakieś dzwony, ale powoli weszłam na parcele Zamku, i rozglądałam się jak ludzie w moim wieku i trochę młodsi wychodzą na dwór. Niektórzy poszli zapalić, a nawet się czegoś napić. Nie ma to, jak pić w szkole. Weszłam, przez okropnie wielkie drzwi przepychając się przez wszystkich. Zobaczyłam małą budkę z okienkiem, zapukałam do drzwi, chciałam się zapytać jak dojść do biura dyrektora. Otworzyła mi starsza pani.

- A panienka, czego by potrzebowała? Bez mundurku? Proszę podać imię i nazwisko. - spojrzała na mnie. A ja się trochę przeraziłam. W swojej dawnej szkole nie musiałam nosić mundurków.

- Jaa...ja chcę, się zapytać gdzie jest biuro dyrektora..bo..chciałabym tu chodzić.. Bianka Horan miło mi.. - podałam rękę, a kobieta mnie przeprosiła. W ramach przeprosin zaprowadziła mnie, pod same drzwi pokoju dyrektora nie były one jakoś bardzo daleko, ale przyznaję, mogłabym się tu zgubić. Zapukałam do drzwi i weszłam.

-Dzień Dobry..ja do pana Emm...- próbowałam przypomnieć sobie jego nazwisko, ale było z tym bardzo ciężko.

- Dyrektora, wystarczy moja droga. - powiedziała kobieta i weszła przez jeszcze jedne drzwi, nie czekałam długo, po chwili moim oczom ukazał się starszy mężczyzna..

Nie zemdlej Bianko..

Pink FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz