Rozdział 5

512 23 0
                                    

Jest 10 listopada.

Przez te kilkanaście dni poukładałam sobie wiele.

Przestałam zadręczać się myślami..
I myśleć o tym, o czym nie chcę

A już za 9 dni koncert Dawida!
Jestem tak podekscytowana!

No i oczywiście mój pierwszy m&g.

Był już wieczór. Spakowałam plecak do szkoły, bo postanowiłam, że wcześniej położę się spać.
Potem zjadłam kolację, umyłam zęby i wskoczyłam do łóżka.

Och..
Jak dobrze w końcu odpocząć po całym dniu..

Wtuliłam się mocniej w pościel i zasnęłam.

Dziewięć dni później.

Wstałam z megaaa dobrą energią. To już dzisiaj koncert!
Niestety był piątek i musiałam iść do szkoły..
Ale przynajmniej będę miała motywację do przetrwania tego dnia.

Wstałam z łóżka o mało się przy tym nie wywracając.
Podbiegłam do szafy i zastanowiłam się chwilę.
Ostatecznie wyjęłam dżinsy i jakiś kolorowy sweter.

Ubrałam się i zeszłam na śniadanie.
Wyjęłam miskę, nalałam mleka i nasypałam płatków owsianych.

Szybko zjadłam i umyłam zęby, wyprostowałam włosy, a potem zrobiłam lekki makijaż.

Zbiegłam ze schodów i weszłam do pomieszczenia naprzeciwko. Z szafy wyciągnęłam kurtkę i buty na koturnie.

Założyłam wszystko i wyszłam z domu. Kilka minut później siedziałam na przystanku i czekałam na autobus, który zawiezie mnie prosto pod szkołę. Tak, tak. Jeżdżę do szkoły autobusem. Pewnie sobie teraz myślicie czemu, skoro stać mnie, a właściwie to ojca, na auto.
Mianowicie jestem zbyt leniwa żeby zrobić sobie prawo jazdy, a że wszędzie mam blisko to ewentualnie jeżdżę autobusem.

Sprawdziłam godzinę na telefonie.
7:55.

Że co?

Autobus spóźnia się ponad 15 minut.
A może to ja się spóźniłam, a autobus odjechał wcześniej?

Cóż całkiem możliwe.. To by tłumaczyło czemu obok mnie siedzą tylko dwie osoby.

Kurde.

Na bank się spóźnię.
Pierwsza lekcja to wychowanie fizyczne, dlatego nie śpieszyłam się. Opuszczę jedną lekcję.

Ruszyłam chodnikiem w dół drogi. Przeszłam dwa kilometry, bo tyle dzieli mnie od budynku i stwierdziłam, że mam jeszcze trochę czasu.
Dlatego zamiast skręcić w prawo poszłam prosto i za chwilę ujrzałam sklep monopolowy.
Weszłam i kupiłam dwie paczki żelków.

Następnie zawróciłam.
Po w-f mam fizykę..
Nienawidzę tego przedmiotu.

Podeszłam pod salę i usiadłam na ławce. Chwilę później rozległ się głośny dźwięk dzwonka kończący pierwszą lekcję. Z sali lekcyjnych wyszli uczniowie. Po kilku minutach przy mnie znalazła się Aga.

- I co? - spytała.

Widząc moją uśmiechniętą twarz spytała bardziej szczegółowo.

- Nie posłuchałaś mnie. Co zrobiłaś?

- Spotkałam się z nim.

- Co?! - krzyknęła Agata. Oczy jej prawie z powiek wyleciały.

- No.. Był bardzo miły.

- Żartujesz sobie ze mnie?

- Nie! To prawda.

- I..? Widzę, że żyjesz.

Stracona / D.K ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz