Rozdział 10

452 24 5
                                    

Wstałam o godzinie dziesiątej. Teraz szykowałam się na śniadanie.

Zaczęłam myśleć o Dawidzie.

Czy to nie jest dziwne, że spędza ze mną czas nie znając mnie?

Może próbuje zapomnieć o rutynie.

I nie zwrócił na to uwagi..?

Okłamuję samą siebie.

***

Po śniadaniu zamierzaliśmy razem w kierunku pokoi.

Dawid przed chwilą powiedział, że chce mnie przedstawić swojemu przyjacielowi.

A w mojej głowie kłębiło się tylko jedno pytanie - Dlaczego..?

- Okay.. - zareagowałam na jego wypowiedź.

Chwilę później spotkaliśmy się przy wypożyczonym aucie.

Wsiedliśmy.

- I have one question.. (Mam jedno pytanie..) - wymruczałam pod nosem.

- Pardon? (Słucham?) - nie dosłyszał Dawid.

- Eee... Why do you treat me like you know me? (Eee... Dlaczego traktujesz mnie jakbyś mnie znał?) - wymknęło mi się pytanie.

- Emmm.. - totalnie go zaskoczyłam tak samo jak siebie. Nie chciałam wypowiedzieć tego na głos... - I think it's because I'm alone here. Without people who are always with me. (Myślę że to dlatego że tutaj jestem sam. Bez ludzi którzy są ze mną zawsze.)

- I'm really sorry. I don't know why I ask. (Bardzo Cię przepraszam. Nie wiem czemu zapytałam.)

- It's OK.

Uśmiechnęłam się.

Było bardzo niezręcznie w drodze.
Na szczęście nie trwała długo.

Po 20 minutach byliśmy na miejscu.

- He is working, but I think we can suprise him. (On teraz pracuje, ale myślę, że możemy go zaskoczyć.)

Przytaknęłam kiwnięciem głowy i ruszyłam za nim do wysokiego budynku.

Wsiedliśmy do windy i wyjechaliśmy na 11 piętro.

Na drzwiach wejściowych i obok na ścianach widniały plakaty promujące, tak jak się spodziewałam studio.

Dawid wszedł przez drzwi zostawiając mnie w tyle z myślami.

Gdy tylko zorientowałam się, że zostałam na korytarzu natychmiast pokonałam dystans biegiem.

Zatrzymaliśmy się przed salą do montażu z numerem 2.

Dawid zapukał, a po chwili otworzył szeroko drzwi i wbiegł witając się z przyjacielem.

Konrad spojrzał na mnie, a potem na Dawida.

- Hey. I'm Konrad - podał mi rękę.

- Heather - uśmiechnęłam się.

- Hmmm.. Do you live in the USA?

-Eeee... No - jego pytanie wybiło mnie z rytmu.

- Where does that name come from?
(Skąd takie imię?)

- My dad was in USA on a business trip and he really like this name. (Mój tata był w USA na służbowej wycieczce i bardzo polubił to imię.)

Uśmiechnęłam się.

Konrad wstał i przywitał się z Dawidem.

***

Poczekaliśmy kilka minut przed salą, bo Konrad miał klienta, a później, gdy dokończyli robotę wsiedliśmy ponownie do samochodu i pojechaliśmy do centrum na posiłek.

Stracona / D.K ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz