Rozdział 12

383 15 6
                                    

Obudziłam się, bo usłyszałam grzmoty. Jejku.. Czy tu kiedykolwiek pada?

Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku.

Miałam na sobie to samo, co w podróży.

No tak.. Nie zdążyłam się przebrać.

Obok mnie, na drugim końcu łóżka spał Dawid. Spojrzałam na nasze posłanie i zrozumiałam, że się myliłam, co do tych łóżek. Było jedno, a nie dwa złączone.

Cóż.. Nie, żeby przeszkadzała mi jego obecność... Po prostu nie chciałam proponować prosto z mostu, że możemy spać razem.

Wstałam i podeszłam do okna.

Odchyliłam zasłonę i przyjrzałam się pogodzie.
Była burza, ale na szczęście nie było tornad i trąb powietrznych.

Chciałam się przebrać w piżamę, ale...

No tak. Wczoraj byłam tak zmęczona, a Dawid tak zdezorientowany, że zapomnieliśmy wziąć bagaży z auta.

Trudno.

Spojrzałam na Dawida.
On też spał w ubraniach z poprzedniego dnia. Leżał na prawym boku, zwrócony do mnie przodem.

W końcu zmęczenie wróciło i znów zasnęłam.

***

- Cześć - powiedziałam. Właśnie się obudziłam, a Dawid stał przy oknie.

- Hej.

- Musimy wnieść bagaże..

- Tylko nie wiem, czy coś z nich zostało.

- Słucham?

- W nocy była burza i małe tornado przeszło obok.

O ja nie mogę. Serio? Obudziłam się przez grzmot, a tornado przespałam?

W sumie to nawet lepiej. Pewnie panikowałabym i tylko się zdenerwowała.

- Już jest bezpiecznie? - spytałam i podeszłam bliżej.

- Nie wiem. Chyba tak.

Był jakiś inny.
Zachowywał się inaczej. Coś jest nie tak.

- Wszystko gra?

- Oczywiście..

- Idziemy po walizki?

- Przyniosę je.

I wyszedł.

Kurde. O co mu może chodzić?

Dawid przyniósł nasze bagaże. Auto było całe, ale było bardzo blisko. Po drugiej stronie samochody były rozwalone...

Później poszliśmy na śniadanie. Zjedliśmy i przeszliśmy się po hotelu.

Ciągle między nami była taka napięta cisza... Nie potrafiłam rozluźnić atmosfery. Nie ważne, co próbowałam zrobić, jak się odezwać, on i tak był... Inny.

Czyżby czegoś się domyślał? Co jeśli zamierza zakończyć naszą znajomość? Zostawić mnie?

Przestałam się zamartwiać.

- Czy na pewno wszystko jest okej?

Westchnął.

- Ja.. Sam nie wiem. Po prostu muszę sobie poukładać kilka rzeczy w głowie. Przepraszam, jeśli jestem odpychający, ale naprawdę staram się zachować normalnie.

- Eee... W porządku. Też czasem tak mam.

- Wiesz.. Mam dużo na głowie i.. Dobrze wiem że ten lot to była czysta ucieczka od codzienności i nie powinienem był tak robić, ale w sumie dzięki temu poznałem ciebie i.. Chyba mam nową nutę - uśmiechnął się po raz pierwszy tego dnia.

Stracona / D.K ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz