-Jezus, kolejna wariatka. One są we dwie Amelia i Aurora , wiesz większość osób mówi na nie AandA szkole wariatki. Nie warto się tym przejmować, pewnie to jakieś nieporozumienie. - wyjaśniła mi szybko Jenny.
-Jezu, w takim razie trochę wtopa, bo ja uciekłam. Mam nadzieję, że on tam na mnie nie czeka czy coś.
- Nie czeka, bo stoi za Tobą.- powiedział Miłosz a ja już czułam jak momentalnie robię się cała czerwona ze wstydu i automatycznie odwróciłam się na jednej stopie do chłopaka i lekko zawstydzona uśmiechnęłam się na tyle ile byłam w stanie, bo przysięgam, że nigdy w życiu nie zaliczyłam aż takiej wtopy.
-Słuchaj Miłosz, długo tak sobie za mną stoisz?
-Przed chwila przyszedłem, szukałem Cię chyba wszędzie, czy ty w ogóle byłaś na biologii?
- Byłam, ale..
- Ale?
- No, bo wiesz, jak wyszłam to, no ten, całowałeś się z jakąś dziewczyna, nie chciałam Ci przeszkadzać, więc szybko poszłam na dół, bo byłam pewna, że tam będą dziewczyny albo Konrad jednak spotkałam tylko tego chama z francuskiego, który jakimś cudem z łaski swojej powiedział mi gdzie są dziewczyny i tak oto jestem.
- Czemu w ogóle jesteś cała spocona, miałaś chyba biologię a nie wf.
- Dzięki, bo to jest właśnie to co każda dziewczyna chce usłyszeć od chłopaka.
- Racja, to było trochę głupie, przepraszam.- cholera on chyba naprawdę się zawstydził, bo zobaczyłam lekki rumieniec na jego policzkach.
- Dobra, nie ma sprawy! To co chcesz nadal mój numer czy mój aktualny wygląd Cię odstrasza?
- Chce, jasne, że chce.- podałam mu szybko swój numer, pożegnaliśmy się i byłam już gotowa na odejście gdy Charlotte złapała mnie za nadgarstek.
-Laska, jakim cudem znasz już 2/5 feliversów?
- Konrad zapoznał mnie z Miłoszem w bibliotece.
- Konrad Jażdżyk w bibliotece, no tego jeszcze nie grali.
- To całkiem normalne, że ludzie chodzą do biblioteki.
- Ludzie tak, Konrad nie.
- W takim razie Konrad nie jest człowiekiem?
- Nie o to chodzi, on po prostu nie chodzi w takie miejsca. Miłosz to inna bajka, to taki typowo słodki chłopiec.
- Mam pomysł, może chcecie przekonać się do Konrada i iść ze mną dziś na ich próbę?
-Co? Serio?
-Tak, w każdej chwili mogę zapytać Miłosza czy to nie będzie problem.
Pogadałam trochę z dziewczynami, okazało się, że tylko Charlotte ma dziś czas i chęci iść ze mną na ta próbe.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwile, ale musiałam uciekać na lekcje, postanowiłam napisać do Miłosza od razu, jak tylko weszłam do klasy żeby w razie czego zdążyć wytłumaczyć Charlotte sytuację, bo za godzinę już wychodzę ze szkoły. Jednak nie zawsze pierwszy dzień musi być aż taki okropny, bo mój okazał się całkiem przyjemnym.
Do: Miłosz
Hejka, to ja Hope, mam pytanie czy mogłabym przyprowadzić na próbę moja koleżankę?
Od: Miłosz
Hejka, wiem, przecież też zapisałem sobie Twój numer 😁, jasne, wpadajcie razem o 18, adres wyśle Ci za godzinę.
Uśmiechałam się jak głupia, nie wiem jak on to robi ale pobudza we mnie emocje o jakich istnieniu nie miałam pojęcia, serio. A znam go raptem 3 godziny, wolę nie wiedzieć co będzie później, ale znając mnie to nie wróży nic dobrego.
Napisałam do Charlotte na Facebooku gdzie mamy się spotkać i o której,bo Miłosz wysyłał mi adres, bardzo się ucieszyłam, że jeszcze go dzisiaj spotkam.
Spieszyłam się bardzo , ale oczywiście jak zwykle się spóźniłam, zobaczyłam zniecierpliwiona Charlotte przed wielkim domem.
-Hejka, czyli to tu?
-Z adresu który mi wysłałaś wynika, że tu, wchodzimy?
-Jasne.
Drzwi do garażu były otwarte, to samo z furtka, więc postanowiłyśmy wprosić się same.
-No mówię Ci stary, jakaś wariatka, wpadła na mnie z jakimiś rzeczami i jeszcze wyglądała jakby to była moja wina.- usłyszałam ten charakterystyczny głos i normalnie nie mogłam uwierzyć, dam sobie rękę uciąć, że to Cody i autentycznie on właśnie mówi o mnie.
- Hej Cody. - przekraczając próg garażu postanowiłam zrobić mu lekka niespodziankę.
-Kurwa, sorki. Co ty tu właściwie robisz?
- To wy się znacie? - usłyszałam jednocześnie od Miłosza i Charlotte. To naprawdę śmiesznie brzmiało w ich wykonaniu.
- To ja jestem tą wariatka o której mówi Cody. - powiedziałam śmiejąc się.
- Żeby nie było ja właśnie miałem Cię bronić! -powiedział Miłosz.
-Jasne, jasne.
- Hope! Hejka.- zobaczyłam Konrada z dwójką innych chłopaków, o proszę ich jeszcze nie udało mi się poznać.
- Hejka, jestem Hope, to jest Charlotte.
-Char już znamy, jesteśmy razem w klasie, ja jestem Piotrek a ten obok to Wojtek. - powiedział blondyn.
- Co tu robisz? - Konrad zapytał, ale widziałam, że cieszy się, że mnie widzi.
- Miłosz mnie zaprosił, nie gadaj już tylko idź grać i śpiewać!
- Już idę mamo.
Razem z Charlotte i chłopakami zaczęliśmy się niekontrolowanie śmiać. Szybko ustawili się i zaczęli grać cover mojego ukochanego zespołu mianowicie One Direction. Na początku śpiewał Miłosz i to było WOW, reszta chłopaków śpiewa też całkiem nieźle, ogólnie mam wrażenie, że Piotrek jest głównym wokalem w zepsole. Próba minęła naprawdę szybko, później w sumie razem z Charlotte przyłączyliśmy się do chłopaków i śpiewaliśmy i tańczyliśmy w siódemkę. Sądzę, że to naprawdę cudowne szczęście od losu, że właśnie na takich ludzi natrafiłam tego pierwszego dnia szkoły. Czuje, że mamy ze sobą wiele wspólnego, no może wykluczając Codyego, z nim jest trochę ciężej, chociaż naprawdę widać było że dobrze się z nami bawił. Nim się spostrzegłam była już 23 a ja musiałam wracać do domu, Charlotte wyszła razem ze mną chodź wiem, że robiła to dość niechętnie. Naprawdę dobrze bawiła się dziś z Piotrkiem i myślę, że musieli znać się już wcześniej dość dobrze, ale uznałam że jak będzie chciała to sama mi o tym powie.
CZYTASZ
You are my only Hope. |FELIVERS|
FanfictionZawsze zastanawiałam się, jakie to uczucie być naprawdę szczęśliwą. Czy te wszystkie dziewczyny spotykające się ze "sławnymi" chłopcami naprawdę są szczęśliwe? Wszystko wydawało się dla mnie nierealne do momentu, w którym rodzice zapisali mnie do pr...