16.

460 34 16
                                    

-Czemu tak uważasz?- zapytałam chłopaka.
-No wiesz, ja okazałem się dupkiem, dodatkowo zwymiotowałem Ci na nogi, a Ty i tak się o mnie martwisz i wypuszczasz mnie do domu. Nie znam lepszej osoby od Ciebie.
-Wpuściłam Cię do domu zanim na mnie zwymiotowałeś, gdybym wiedziała, że to zrobisz to byś stał przed drzwiami.
-Jestem pewien, że i tak byś mnie wpuściła.- mrugnął do mnie okiem po czym znowu zaczął wymiotować.
-No to co Cię zmusiło do doprowadzenia się do tak okropnego stanu, że zaraz nawet moja toaleta tego nie przeżyje? - postanowiłam zmienić temat.
- Sam do końca nie wiem, bardzo chciałem z Tobą porozmawiać, minęło już tyle czasu odkąd nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Próbowałem chyba wszystkiego i już na trzeźwo na nic innego bym nie wpadł. Poszedłem na  jakąś randomowa imprezę i skoczyłem przy barze myśląc o tym, jak bardzo zjebałem nasza przyjaźń i jak bardzo Tomek zastępuje Ci teraz mnie i oto jestem.
- Tomek nigdy mi Cię nie zastąpił i nie zastąpi, bo on nigdy nie był dla mnie takim chamem.
-Wiem przepraszam za to wszystko co robiłem, za ten zakład najbardziej wszystko Ci wytłumaczę, obiecuję. - chłopak powiedział z nadzieją w głosie, ale ja nie wiedziałam do końca czy jestem gotowa tego słuchać. - Proszę Hope, nie będę ściemniał, powiem Ci całą prawdę, obiecuję.
-No dobrze Cody, ale czujesz się już dobrze?
POV CODY
-No dobrze Cody, ale czujesz się już dobrze? - ona jest naprawdę nieznośna, chce w końcu jej wszystko wyznać, a ona mnie pyta czy to ja się dobrze czuje po tym, jak zniszczyłem naszą relację przez swoją głupotę.
- Tak Hope, czuje się dobrze, możemy iść gdzieś usiąść i porozmawiać czy wolisz rozmawiać w toalecie? - odpowiedziałem.
-Jasne, chodźmy do salonu. - wróciliśmy do miejsca, gdzie jakieś pół godziny temu zwymiotowałem na dziewczynę.
-Usiądz na kanapie a ja zrobię Ci herbaty okej?
-Nie musisz robić mi herbaty.
-Ale chce, pewnie źle się czujesz, poczekaj na mnie.
Usiadłem na kanapie i zacząłem myśleć o tym wszystkim, jak to możliwe, że ona mimo wszystko co jej zrobiłem przez ten krótki okres czasu, jaki się znamy nadal jest dla mnie taka dobra. Zacząłem też się zastanawiać, gdzie są jej rodzice i babcia. Przecież ona boi się zostawać sama w domu.
-Okej, jestem. - nagle usłyszałem za plecami i szybko się odwróciłem, ,Hope uśmiechnięta szła z herbatą.  Cieszę się, że znów umie się przy mnie uśmiechać i mam nadzieję, że kiedy wszystko jej powiem nie wyrzuci mnie za drzwi i nie zacznie znowu płakać. Nie chcę żeby już dłużej przeze mnie płakała, naprawdę chce być jej przyjacielem.-Co się tak na mnie patrzysz? Pij ta herbate.
-Dobrze, szefowo. - uśmiechnęła się po raz kolejny, a w moim sercu znowu obudziła się iskra nadziei. - Mogę już zacząć?
-Chyba tak.
-Okej.- spojrzałem na nią i zacząłem się lekko stresować, bo co jeśli ona uzna, że to moja wina i już nigdy mi nie wybaczy?
-Cody, nie bój się tylko zacznij mówić.
Okej, ona czyta w myślach, wiedziałem, że coś jest z nią nie tak.
-Dobra, a więc to wszystko zaczęło się już na początku roku. Wtedy na mnie wpadłaś i w ogóle. Miałem strasznie zły humor i nie lubiłem nowych osób w swoim towarzystwie aż nagle pojawiasz się Ty, ale postanowiłem, że po prostu wyżale się chłopakom i dam Ci spokój. Wtedy przyszłaś na próbę, jakby nigdy nic i chciałaś dopasować się do naszego świata, a ja nie chciałem Cię w swoim świecie, dziewczyny to same problemy, kiedy w grę wchodzi 5 chłopaków. Zauważyłem, że Miłosz chyba coś do ciebie poczuł, więc postanowiłem porozmawiać z nim o tym od razu, jak Cię odwiozłem. Szczerze nie wiem, czemu wtedy to zaproponowałem, po prostu stałaś taka smutna i zrobiło mi się ciebie żal, wiedziałem, że się boisz.
Zadzwoniłem do Miłosza od razu, jak przyjechałem do domu, powiedział, że nie jesteś dla niego niczym poważnym i że chyba Konradowi na Tobie zależy, ale jako na potencjalnej przyjaciółce. Zaproponowałem Miłoszowi, że fajne byłoby się o Ciebie założyć. - widziałem, że Hope już ledwo siedzi i jak tak dalej pójdzie to znów przeze mnie będzie płakać, ale postanowiłem kontynuować.- Powiedziałem, że zobaczymy, któremu z nas szybciej ulegniesz i z którym pocałujesz się pierwszym, nadal nie wiem czemu byłem takim idiota. Miłosz szybko się na to zgodził i uznał, że pewnie nie będzie jakoś wybitnie trudno, ale troche się pomylił. Z biegiem czasu jednak zacząłem zauważać w Tobie cudowna osobę i czułem się, jak śmieć z tym zakładem, chciałem go przerwać, ale Miłosz zaczął mi gadać, że jestem ciota i przez jego presję ciągnąłem to dalej, ale te wszystkie gesty, które wykonywałem w Twoją stronę były szczere Hope, naprawdę Cię polubiłem, stałaś się w tak krótkim czasie jedną z najważniejszych dla mnie osób i miałem ochotę bronić Cię przed takimi kretynami, jak ja, dlatego nigdy nie próbowałem Cię pocałować. Nie chciałem wygrać tego zakładu, chciałem wygrać Twoja przyjaźń Hope.
-Nie wierz mu, Hope.- nagle usłyszałem ten charakterystyczny głos i już wiedziałem kto dostanie e twarz jeśli dziewczyna mi nie wybaczy.

Hej kochani!!!Wiem, że rozdziału dawno nie było i strasznie Was za to przepraszam, ale dużo się u mnie ostatnio działo złych, ale i dobrych rzeczy i nie miałam na to głowy. Teraz postaram się wstawiać w miarę regularnie❤️ miłego czytania.
Btw w jakim #team jesteście? 😎

You are my only Hope. |FELIVERS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz