8.

518 27 10
                                    

Od mojej ostatniej rozmowy z Codym minęło już kilka dni. Czas spędzamy raczej normalnie i z reguły trzymamy się cała paczka razem. Zauważyłam, że ostatnio Ania jest coraz bliżej z Pimpkiem co trochę mnie zaskoczyło, bo byłam pewna, że to Charlotte i jego coś połączy. Cóż życie lubi nas zaskakiwać. Zastanawiałam się też co dzieje się między Jenny i Wojtkiem, bo dosłownie ciągle gdzieś razem znikają i nikt nie wie o co może chodzić. Poznałam już dużo osób w szkole, ale nie za często je widuje. Między innymi: 4dreamers , Jeremiego i Artura Sikorskich i Bartka Kaszube. Ale to raczej ludzie trzymający się w swoich określonych towarzystwach, coś takiego jak my i chłopcy teraz. Miłosz i Cody przez cały czas zachowują się stosunkowo dziwnie względem mnie. Nie mam pojęcia o co może im chodzić, ale mam złe przeczucia. Próbowałam wypytać o wszystko Konrada, ale sądzi, że wszystko jest w porządku i nie mam powodów do zmartwień. Dziś za szkoła mamy ognisko na pożegnanie lata a przywitanie jesieni. Byłam pozytywnie zaskoczona tym, że przepadnie mi kilka godzin lekcji a my będziemy mogli jeszcze bardziej wszyscy razem się zżyć. Cody miał przyjechać po mnie lada chwila, ale w jego wykonaniu to mogło zająć nawet wieki, serio. Dużo się nie pomyliłam, bo czekałam na niego jeszcze pół godziny od momentu, gdy napisał mi "Zaraz będę, bądź gotowa" .
-Co tak długo?
-Zasnąłem.
-Czemu mnie to nie dziwi?
-Bo mnie już trochę znasz?
-Racja to może być to.
Jechaliśmy słuchając muzyki czasami rozmawiając na nic nieznaczące tematy aż a końcu znaleźliśmy się pod murami szkoły. Nasza paczka już w komplecie na nas czekała i widziałam, że byli lekko zniecierpliwieni.
-Co tak długo?- zapytała Charlotte.
-Zapytaj jego!
-Nie moja wina, że mi się przysnęło okej, zresztą gdyby nie ja nie miałabyś jak tu dotrzeć, więc siedź cicho.
-Mama by mnie tu przywiozła?
-Albo ja bym po nią pojechał? - powiedział nagle Miłosz i mrugnął do mnie okiem a ja posłałam mu szczery uśmiech.
-Mniejsza, idziemy na ognisko?- Cody ostatnio naprawdę dziwnie traktuje Miłosza i nie mam bladego pojęcia czym to może być spowodowane.
Ale obecnie miałam trochę inny problem. Jenny i Wojtka znowu nie było, a ja już serio nie rozumiem co się dzieje pomiędzy ta dwójka.
- Gdzie Jenny i Wojtas?- zapytałam.
-Nikt nie wie, nie odpisują.
-Dziwne.
Z biegiem upływającego czasu zauważyłam, że Nicol zależy na Wojtku, nie mam pojęcia czemu jej najlepsza przyjaciółka robi jej takie rzeczy. Przecież każdy głupi by się domyślił tego, że Nicol zależy na Fortunie. To jak ciągle na niego zerka i jak słucha z dokładnością wszystkiego o czym on niekiedy bredzi. Szkoda mi jej naprawdę, Jenny zdecydowanie przesadza z tymi akcjami z Wojtasem. Nicol nawet teraz jest przygnębiona, kiedy każde z nas jest pogrążone w rozmowie.
-Hejka Nicol, co jest? - zapytałam tak cicho żebyśmy tylko my to słyszały.
-Nic, czemu miało by coś być?
-Jesteś jakaś dziwnie cicha, ostatnio często. Chodzi o Wojtasa i Jenny?
-Nie wiem, trochę mi przykro.
-Długo już podoba Ci się Wojtas?
-Coo, nie podoba mi się...- spojrzałam na nią spod ukosa.- Będzie już ponad 9 miesięcy.
-Cholera, a ona wie?
-Jasne, że wie, prawie całe wakacje spędziłam z Wojtkiem. Później coś mu odbiło, na początku roku i ciągle spotyka się z nią.
-On to jeszcze rozumiem w końcu to chłopak, ale nie mam bladego pojęcia czemu Jenny Ci to robi.
-Ja też nie, ale nie myślmy o tym, chodźmy dobrze się bawić, nawet jeśli to ma być bez nich.
Poszłyśmy do naszych znajomych, ale ciągle myślałam o tym, że urodziny Nicol już za 2 dni a Wojtas i Jenny wcale nie umilają jej oczekiwania na to święto.
-Co masz taka smutną minę? - zapytał mnie Konrad.
-Coś Ty, wydaje Ci się.
-Na pewno?
-Na pewno! A teraz, zagrajcie nam coś!
-Mówisz masz.- powiedział Cody i wyjął swoją gitarę, Miłosz też przy sobie miał cały potrzebny sprzęt, Konrad miał o dziwo zaśpiewać dziś razem ze Zborkiem i nie mogłam już się doczekać.
Pierwsze dźwięki gitary zabrzmiały a ja doskonale wiedziałam już jaki to utwór, chłopcy spiewali TNHMB Shawna Mendesa a ja dosłownie byłam w niebie. Na początku wszedł Zboro, ale szybko połączył siły z Konradem i to był zdecydowanie najlepszy duet jaki mogłam sobie wyobrazić. Chłopcy też świetnie grali. Ogólnie sądzę, że gdyby nie ich przyjaźń to nie byliby tacy zgrani. Ale właśnie w takich małych rzeczach widać, jak bardzo ufają sobie i jak świetnie się że sobą czują. Szkoda tylko, że nie było z nimi Wojtka, bo wtedy show w ich wykonaniu to najlepsze co w życiu widziałam. Nawet nie zauważyłam, kiedy wokół nas zebrał się tłum osób ze szkoły i wszyscy bawili się razem z nami. To naprawdę jedną z wielu rzeczy jakie pokochałam w tym miejscu.
Cody co chwila szczerzył się do mnie, jak idiota, ale postanowiłam po prostu go zignorować.

You are my only Hope. |FELIVERS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz