Zobaczyłam Miłosza, który właśnie wysiada z auta, niby nic nadzwyczajnego a jednak, wysiadł z Aurora. Cody chyba zauważył, że ten widok nie do końca mi się podoba i szybko podgłosił radio i zaczął wykonywać jakieś śmieszne ruchy, co nawet mnie rozbawiło.
-Co Ty robisz?- powiedziałam przez śmiech.
-Rozśmieszam Cię.
-Zauważyłam, ale czemu?
-Bo Cię lubię?
Okej takie słowa od samego gwiazdora Codyego to chyba mój przedgwiazdkowy prezent.
-Dobra, Jenny i Wojtas chyba zaspali, wolę nie wiedzieć czemu, idziemy na lekcje?- nagle powiedział.
-Idziemy! Co mamy pierwsze?
-Polski.
-Okej, nie ma tragedii.
Weszłam do szkoły z miną jakby wcale nic przed chwilą się nie stało i jakby to było dla mnie normalne, że Miłosz zadaje się z tą dziewczyną, ale wcale tak nie było. Zauważyłam, że chłopak zbliża się w naszą stronę więc szybko pożegnałam się z Codym buziakiem w policzek i pognałam na piętro, gdzie czekały już na mnie dziewczyny.
-Jak po wczoraj? -zapytała mnie Ania.
-Super, fajna sprawa ten ich zespół.
-Ja ich uwielbiam! Byłam już na kilku koncertach.
-Na następny możemy wybrać się wszystkie razem.
-Super pomysł.- nagle ni stąd ni z owąd pojawił się za mną Konrad i pocałował mnie w tył głowy. Może i znam go jeden dzień, ale przysięgam Wam, że to najbardziej uroczy chłopak z jakim kiedykolwiek miałam styczność.- Jak tam Hope?
-Super, a u Ciebie?
-Super, bo zaraz mam lekcje z moją ulubioną partnerka.
Pogadaliśmy jeszcze trochę, ale dzwonek zadzowonił szybciej niż bym tego chciała, w międzyczasie dołączył do nas Cody i cała grupką dziewięciu osób weszliśmy do sali. Usiedliśmy inaczej niż wczoraj, bo staraliśmy się być jak najbliżej siebie. O bliskość Konrada nie musiałam się obawiać, bo co chwila robił wszystko żeby tylko mnie rozproszyć. Nawet zepsuł mi mój ulubiony długopis. Dodatkowo gadał mi ciągle o tym, jak to wczoraj na Facebooku wybuchnęła awantura pomiędzy nimi a jakimiś 4dreamers. Podobno chodzą z nami do szkoły i teraz chłopcy się trochę boją, że będą kwasy. Gadał tak i gadał a ja niestety nie zapamiętałam dosłownie nic z lekcji, ponieważ przez niego nie mogłam się na niej skupić, a może to tylko wymówka, bo tak naprawdę myślałam o tym, że Miłosz może być w związku z tą całą Aurora?
-Hope, co się dzieje? Jesteś jakaś cicha dzisiaj?- nagle zapytał mnie Jażdżyk.
-Nic, wszystko w porządku.
-Wcale, że nie. Powiedz mi.
Wiedziałam, że muszę mu powiedzieć, bo inaczej nie da mi spokoju.
-Czy Miłosz jest w związku z tą całą Aurora ?
-Nie, skąd taki pomysł?
-Widzieliśmy ich dziś z Codym, jak przyjechali razem do szkoły.
-W życiu, Miłosz raczej po prostu jest zawsze miły, on chyba nawet za bardzo za nią nie przepada.
-Naprawde?
-No jasne, a czemu się z tak tym przejmujesz?
-Nie wiem, po prostu.
- Okej.
W tym momencie zauważyłam, że siedzący obok nas Cody chyba nas podsłuchuje. Kurde, nie wierzę, on naprawdę nas podsłuchuje i jeszcze idiota udaje, że pije żeby nie było. Ja mu zaraz pokażę.
-Konrad?
-Co tam?
-Mam problem, chyba zaczyna podobać mi się Cody.- w tym momencie chłopak zakrztusił się piciem, które spożywał od dobrych pięciu minut.
-Następnym razem nie podsłuchuj Dąbrowski.- powiedziałam do niego przyciszonym głosem, ale jestem pewna, że to usłyszał, bo momentalnie zrobił się czerwony.Dalsza lekcja to już tylko notowanie, albo udawanie, że notujemy.
Przerwa.
Najpiękniejsze słowo, jakie można usłyszeć w szkole, wypowiedziane przez nauczyciela.
-Hejka.- przed drzwiami stał Miłosz, więc postanowiłam przywitać się z nim jakby nigdy nic się nie stało. Bo teoretycznie nic się nie stało przecież my się nawet nie przyjaźnimy on nie musi mi się spowiadać z takich rzecz.
-No hej. - pocałował mnie w policzek.- Co tak szybko zniknęłaś dziś rano? Nawet się nie przywitałaś?
- Musiałam zanieść Ani pewna rzecz, wiesz nagła sprawa, za nic w świecie nie mogła czekać.
-Okej, nie pytam co dalej. Jak po wczoraj? Wyspana?
-Chyba tak, nie wyglądam?
-Nie o to mi chodziło. - powiedział, a ja doskonale o tym wiedziałam, po prostu polubiłam wyraz jego twarzy w zakłopotaniu, to jeden z moich nowych ulubionych widoków.
-Wiem, żartuje.
-Oki Hope, lecimy na dół? - nagle zapytał mnie Cody a mina Miłosza diametralnie się zmieniła.
-Jasne, to papa kochani.
-Pójdę z Wami. - powiedział Mani.
- Przecież masz tu lekcje stary, nie uprowadze jej czy coś w tym stylu, zostań. - oni coś dziwacznie się zachowują, muszę chyba pogadać z Codsem.
Poszliśmy, sami. Miłosz uznał, że Cody ma rację i że "totalnie" zapomniał, że lekcje ma właśnie na 3 piętrze a nie o dziwo na pierwszym tak jak my.
-Codyyy?
-Tak?
-Pokłóciliście się o coś z Miłoszem?
-Nie, dlaczego?
-Dziwnie tak jakoś ze sobą rozmawialiście.
-Wydaje Ci się.
Wątpię, aby mi się wydawało, a Cody Piotr Dąbrowski chyba właśnie spławił mnie najbardziej oczywistą odpowiedzią, jaka mógł tu dać.
CZYTASZ
You are my only Hope. |FELIVERS|
FanfictionZawsze zastanawiałam się, jakie to uczucie być naprawdę szczęśliwą. Czy te wszystkie dziewczyny spotykające się ze "sławnymi" chłopcami naprawdę są szczęśliwe? Wszystko wydawało się dla mnie nierealne do momentu, w którym rodzice zapisali mnie do pr...