Rozdział 14

41 6 1
                                    

Po dłuższej chwili, wypełnionej niepokojącą wręcz ciszą, Marianna poszła na chwilę do kuchni. Najpierw pomyślałem, że widok i zapach krwi nie zadziałał na nią najlepiej, jednak, kiedy zobaczyłem ją z sporą, grubą szmatką w ręce, zrozumiałem, co chce zrobić. Schyliła się, chwyciła za tułów figurki, otworzyła drzwi i wyrzuciła zabawkę na ulicę. Podobnie zrobiła z urwaną głową. Brudną już ścierkę położyła niedbale na środku sporej plamy. Materiał powoli zaczął wchłaniać płyn, nasiąkając przy tym i zmieniając barwę.

- Co to było? – zapytałem po chwili cicho, lekko oszołomiony.

- Ja mam to wiedzieć? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, lekko zirytowana.

- Chciałbym jedynie zauważyć, że to było pytanie retoryczne. – odgryzłem się.

Marianna jedynie westchnęła, przesunęła szmatkę stopą po podłodze, bardziej rozmazując czerwone ślady.

- Skoro to nie moje ani nie twoje, to ktoś musiał to podrzucić. Tylko kto?

- Grono podejrzanych nie jest zbyt duże. – mruknęła tylko. Zanim zdążyłem zapytać się, o co dokładnie jej chodzi, ta dodała – Mam niewielu sąsiadów, o rodzinie nie wspominając...

- Zamknęłaś wszystkie drzwi i okna jak wychodziliśmy?

- Tak, jestem tego pewna.

- Cóż... Ile osób ma klucze do twojego domu?

- Tylko ja i Ethan... - widząc moje spojrzenie, natychmiast powiedziała – Ale to nie mógł być on!

- Jesteś tego pewna?

- Absolutnie! To mój przyjaciel, znam go praktycznie od urodzenia. Nigdy nie podrzuciłby mi czegoś bez wcześniejszego uprzedzenia... A co dopiero coś takiego... Z resztą ta krew... To do niego nie pasuje.

- Szczerze mówiąc, śmiem wątpić w twoje słowa. Nie możemy po prostu się do niego przejść i zapytać?

Spojrzała na zegarek i odpowiedziała:

- O tej porze zwykle pracuje.

- Jeszcze lepiej, przynajmniej mamy pewność, że zastaniemy go w domu. No, parę minut które mu zabierzemy nie zrobi mu wielkiej różnicy.

- No dobrze... Ale to na pewno nie on. To musiał być ktoś inny.

Nie odpowiedziałem. Otworzyłem drzwi i wyszedłem. Poczekałem chwilę na Mariannę i upewniłem się, że zamknęła drzwi na klucz. 


***


Przepraszam za nieobecność.

Za tą, za poprzednie i za przyszłe.

Wczoraj w sumie nie miałem czasu za bardzo przez prywatne i osobiste sprawy, + brak weny. Dzisiaj też za wiele czasu nie miałem, ale jakoś zdołałem to napisać.

Nie żebym się żalił, czy coś.

Samego czasu mam sporo, ale jeśli w "czasie na komputer"chce się jeszcze pograć, pooglądać yt, popisać z ważnymi osobami (piorytety) to tego czasu na samo pisanie jest trochę mało. 

Ale cóż.

Takie życie.

Inni mają gorzej, co będę narzekać (wow, pierwszy raz chyba użyłem tego stwierdzenia nieironicznie i szczerze).

Czy w weekend będzie więcej rozdziałów to zależy.

Od weny. 

Która również zależy od wielu czynników.

Prywatnych czynników :3 

Chociaż... Może nie będzie tak źle.

Rozdziały które mam do napisania są ciekawe, a wiadomo, takie się lepiej pisze.

Ale cóż.

Pożyjemy zobaczymy.

[jak może widać, mam średni humor. Cóż.]

"And Who Is The Killer?" IV - The Suicide Ending [FNaF] [W/T/P]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz