Po dłuższej chwili, wypełnionej niepokojącą wręcz ciszą, Marianna poszła na chwilę do kuchni. Najpierw pomyślałem, że widok i zapach krwi nie zadziałał na nią najlepiej, jednak, kiedy zobaczyłem ją z sporą, grubą szmatką w ręce, zrozumiałem, co chce zrobić. Schyliła się, chwyciła za tułów figurki, otworzyła drzwi i wyrzuciła zabawkę na ulicę. Podobnie zrobiła z urwaną głową. Brudną już ścierkę położyła niedbale na środku sporej plamy. Materiał powoli zaczął wchłaniać płyn, nasiąkając przy tym i zmieniając barwę.
- Co to było? – zapytałem po chwili cicho, lekko oszołomiony.
- Ja mam to wiedzieć? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, lekko zirytowana.
- Chciałbym jedynie zauważyć, że to było pytanie retoryczne. – odgryzłem się.
Marianna jedynie westchnęła, przesunęła szmatkę stopą po podłodze, bardziej rozmazując czerwone ślady.
- Skoro to nie moje ani nie twoje, to ktoś musiał to podrzucić. Tylko kto?
- Grono podejrzanych nie jest zbyt duże. – mruknęła tylko. Zanim zdążyłem zapytać się, o co dokładnie jej chodzi, ta dodała – Mam niewielu sąsiadów, o rodzinie nie wspominając...
- Zamknęłaś wszystkie drzwi i okna jak wychodziliśmy?
- Tak, jestem tego pewna.
- Cóż... Ile osób ma klucze do twojego domu?
- Tylko ja i Ethan... - widząc moje spojrzenie, natychmiast powiedziała – Ale to nie mógł być on!
- Jesteś tego pewna?
- Absolutnie! To mój przyjaciel, znam go praktycznie od urodzenia. Nigdy nie podrzuciłby mi czegoś bez wcześniejszego uprzedzenia... A co dopiero coś takiego... Z resztą ta krew... To do niego nie pasuje.
- Szczerze mówiąc, śmiem wątpić w twoje słowa. Nie możemy po prostu się do niego przejść i zapytać?
Spojrzała na zegarek i odpowiedziała:
- O tej porze zwykle pracuje.
- Jeszcze lepiej, przynajmniej mamy pewność, że zastaniemy go w domu. No, parę minut które mu zabierzemy nie zrobi mu wielkiej różnicy.
- No dobrze... Ale to na pewno nie on. To musiał być ktoś inny.
Nie odpowiedziałem. Otworzyłem drzwi i wyszedłem. Poczekałem chwilę na Mariannę i upewniłem się, że zamknęła drzwi na klucz.
***
Przepraszam za nieobecność.
Za tą, za poprzednie i za przyszłe.
Wczoraj w sumie nie miałem czasu za bardzo przez prywatne i osobiste sprawy, + brak weny. Dzisiaj też za wiele czasu nie miałem, ale jakoś zdołałem to napisać.
Nie żebym się żalił, czy coś.
Samego czasu mam sporo, ale jeśli w "czasie na komputer"chce się jeszcze pograć, pooglądać yt, popisać z ważnymi osobami (piorytety) to tego czasu na samo pisanie jest trochę mało.
Ale cóż.
Takie życie.
Inni mają gorzej, co będę narzekać (wow, pierwszy raz chyba użyłem tego stwierdzenia nieironicznie i szczerze).
Czy w weekend będzie więcej rozdziałów to zależy.
Od weny.
Która również zależy od wielu czynników.
Prywatnych czynników :3
Chociaż... Może nie będzie tak źle.
Rozdziały które mam do napisania są ciekawe, a wiadomo, takie się lepiej pisze.
Ale cóż.
Pożyjemy zobaczymy.
[jak może widać, mam średni humor. Cóż.]
CZYTASZ
"And Who Is The Killer?" IV - The Suicide Ending [FNaF] [W/T/P]
FanfictionOficjalna czwarta część serii "And Who Is The Killer?". Koniec, zakończenie, zwieńczenie całej serii. Nowi bohaterowie Nowa historia Nowe ofiary Nowy antagonista Historia przedstawiona w tej części znacznie odbiega od tego co widzieliśmy we FNaF i...