Rozdział 21

52 6 17
                                    

Popatrzyłem na jego marne, martwe i bezwładne ciało z satysfakcją i szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Odlepiłem biurową karteczkę samoprzylepną i napisałem na niej „Dołączył do swojej przyjaciółki. 2/4". Gotową już wiadomość przykleiłem do niezranionego przeze mnie kawałka ciała Davida.

Otworzyłem pamiętnik Aftona na odpowiedniej stronie i zacząłem czytać:

- „Wyciągnąłem nóż i spojrzałem na niego. Przeraził się, chciał uciekać, ale natychmiast go popchnąłem. Upadł na plecy. Przytrzymałem go jedną ręką, a drugą wbiłem mu nóż prosto w krtań. Po chwili przestał się ruszać. Na moich rękach i na ostrzu noża miałem krew... Była ciepła, pachniała tak słodko..." – kiedy skończyłem zamknąłem książkę z trzaskiem i wyszeptałem – Panie... Ty zabijałeś dzieci w zemście za Twoje własne dziecię. Ja zabijam ojców i matki, braci i siostry, przyjacieli i przyjaciółki Twoich ofiar, by dokończyć Twoje dzieło. Panie, może o mnie nie wiesz, może nie zdajesz sobie sprawy z mojego istnienia, ale wiem, że moje czyny sprawiają Ci radość. Przelaną krew tych marnych podludzi dedykuję Tobie. Nie proszę o nic więcej, niż miejsce u Twego boku. Po mojej nadchodzącej śmierci chcę dołączyć do Ciebie, Panie, by razem z Tobą sprawować z góry pieczę nad tym zepsutym światem. – opadłem na kolana – A teraz proszę Cię, abyś zesłał mi powodzenie i szczęście, tak potrzebne do wykonania kolejnych moich planów. Jeszcze tylko dwie osoby! Wiem, że Twoje ambicje są o wiele większe, ale ja, jako Twój uniżony sługa pozwolę sobie na pozbawienie życia mniejszej ilości ludzi, niż Ty. Tymczasem wybacz. Muszę już iść. Mam nadzieję, że usłyszysz prośby Twojego wiernego wyznawcy. – pocałowałem pamiętnik z czcią i podniosłem się z kolan.

Zostało tylko przygotować się do podróży.

Podniosłem dużą materiałową torbę podróżną i zacząłem wkładać do niej wszystkie potrzebne rzeczy: Ostrza, noże i inne narzędzia mordu, dwa hełmy, kilka długopisów, karteczki samoprzylepne, pamiętnik Aftona i inne, mniej lub bardziej istotne drobiazgi.

Podszedłem do niewielkiego pokoiku ukrytego za ciężkimi, drewnianymi drzwiami. Uchyliłem je, by jeszcze raz spojrzeć na moje dzieła.

Najbardziej w oczy rzucała się moja najlepsza kreacja – spory, wysoki, czarny robot wzorowany na wytworach Henrego – tego Henrego, którego animatroniki posłużyły jako groby dla ofiar mojego Pana. Jego pysk przypominał niedźwiedzia, dało się jednak zauważyć rysy upodabniające go lekko do wilka lub lisa. Pokryty był szorstkim futrem, przypominający nieco starodawne wycieraczki. Jego duże, lśniące oczy wpatrywały się w dal nieobecnym wzrokiem.

Kiedy skończyłem oglądać zamknąłem drzwi, zarzuciłem torbę na ramię i wyszedłem z piwnicy. 

"And Who Is The Killer?" IV - The Suicide Ending [FNaF] [W/T/P]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz