Razem z Rayem podbiegliśmy do recepcji z nadzieją, że się nie spóźniliśmy. Recepcjonistka na nasz widok zrobiła wielkie oczy i zapytała:
- Szukają panowie kogoś?
- Robin Carr. Leży tu?
- Tak, jest u nas na oddziale.
- Może pani pokazać gdzie?
- Korytarzem w lewo, trzecie drzwi.
- A wie pani może czy ktoś był u niego w odwiedzinach niedawno?
- Jego wnuk był tu kilkadziesiąt, może kilkanaście minut temu.
- Jak wyglądał?
- Nie pamiętam, nie przypatrywałam się... Wyglądał jak normalny, sympatyczny mężczyzna, który przyszedł odwiedzić dziadka. Czemu tak o niego wypytujecie?
- Nie pani sprawa. – mruknął Ray.Westchnęła i powiedziała coś pod nosem.
- Wie pani może czy dalej jest na terenie szpitala?
- Wydawało mi się, że przed chwilą wybiegł, ale nie jestem pewna.
Przed oczami pojawił mi się widok mężczyzny z torbą w ręce wybiegającego ze szpitala. Wcześniej nie zwróciłem na to uwagi, jednak teraz wydało mi się to podejrzane.
- Dobrze, dziękujemy. Na razie chyba tyle. – powiedziałem i poszedłem we wskazanym kierunku.
Kiedy znalazłem się pod salą od razu czułem, że coś jest nie tak. Dwa puste i jedno całkowicie zasłonięte łóżka wyglądały nieco dziwnie.
- Poczekaj na zewnątrz, pilnuj, by nikt nie wszedł do środka. – poleciłem Rayowi.
- Jasne. – odparł, zamykając i opierając się o drzwi od zewnątrz.
Zasłonka była poplamiona krwią. Świeżą krwią. Respirator piszczał głośno, dając do zrozumienia, że podłączony do niego pacjent nie żyje. Szarpnąłem mocno za materiał, odsłaniając mężczyznę. A raczej to, co z niego pozostało:
Zwłoki były zmasakrowane. Tak jak poprzednie ciała, morderca musiał nieźle się bawić robiąc to wszystko. Z rozciętego brzucha, z którego wręcz wylewały się wnętrzności sprawca wyciągnął żebra, uprzednio je łamiąc. Gdzieniegdzie, pomiędzy narządami znajdowały się połamane zęby i kości, prawdopodobnie twarzy. Nie mogłem jednak zobaczyć jak wyglądały jej pozostałości, gdyż ofiara na głowie miała hełm – identyczny z tymi pozostałych ofiar.
Obok niego, na łóżku, prawdopodobnie Ethan zostawił kartkę: "Dołączył do swojego syna. 3/4".
Jego wszystkie zabójstwa popełniał tak, jakby od dawna miał napisany scenariusz i wykonywał tylko zaplanowane wcześniej ruchy. Można się było spodziewać, że tak samo skończy Olaf, jeśli w porę nie zainterweniujemy.
Stojąc tak nad tym szpitalnym łóżkiem poczułem złość. Jest wielka szansa, że gdyby nasz szef pozwoliłby na powiadomienie lokalnych służb, nic takiego by się nie stało.
- Chyba muszę z nim poważnie porozmawiać... - mruknąłem do siebie, wyłączając respirator. Te pisk doprowadzały mnie do szału.
Zapukałem w drzwi, chcąc, by Ray mi otworzył. Zrobił to i od razu zapytał:
- I co? Żyje?
- Nasze przewidzenia się spełniły. – widząc jego zszokowaną minę dopowiedziałem – Sam zobacz. I w ogóle, zajmij się lekarzami, załatw to wszystko.
- Wybierasz się gdzieś?
- Mam pewien pomysł. Ale zrobię to sam. Moja teoria może okazać się nieprawdziwa.
- Jak chcesz... Powodzenia.
- Dzięki. – odparłem, obracając się w kierunku wyjścia.
***
Ah
Motywacje bohaterów
I inne
Tym podobne
Eh
Mam nadzieję, że zbyt bardzo nie zjebałem w tym temacie
CZYTASZ
"And Who Is The Killer?" IV - The Suicide Ending [FNaF] [W/T/P]
FanfictionOficjalna czwarta część serii "And Who Is The Killer?". Koniec, zakończenie, zwieńczenie całej serii. Nowi bohaterowie Nowa historia Nowe ofiary Nowy antagonista Historia przedstawiona w tej części znacznie odbiega od tego co widzieliśmy we FNaF i...