27

60 3 0
                                    

Tina

-Za kogo ty się niby masz, co?-warknęłam w stronę Teresy. Powinnam przygotowywać się teraz na akcję, tak jak reszta jednak coś kazało mi porozmawiać z Teresą.

-O co ci chodzi?-spytała z wyrzutem a ja przycisnęłam ją do ściany.

-Masz się za jakąś księżniczkę? Myślisz, że wszyscy będą ci usługiwać? "Chcę porozmawiać z Thomasem sam na sam", myślisz, że kogoś to obchodzi?-przycisnęłam ją mocniej.

-Nigdy się nie lubiłyśmy, ale...-poczułam okropne ukłucie. Chwyciłam się za brzuch.
Podniosłam koszulkę, fioletowe żyły rozprzestrzeniły się już na cały brzuch.

-Ty...-zaczęła zszokowana Teresa.

-Zamknij się! Jak im powiesz, to cię zabije, rozumiesz?!-warknęłam.
Wpadłam w szał. Chwyciłam ją za szyję i przywaliłam w twarz. Brunetka szarpała się ze mną. Uderzyłam ją kolanem w brzuch i powaliłam na ziemię. Teresa nie pozostawała mi dłużna bo podstawiła mi nogę co odebrałam jako zachęte do dalszej walki. Dostała ode mnie w nos.

-Tina!-usłyszałam głos Suzy. Podniosłam wzrok do góry i zaczęłam się uspokajać. Dziewczyna była już przebrana w dreszczowski kombinezon.-Co ty robisz?-spytała klękając przy mnie.

-Wkurzyła mnie...-powiedziałam dysząc i spojrzałam na Teresę której z nosa ciekła świeża krew.

Zamrugałam kilkakrotnie i spojrzałam na swoje dłonie.

-Tina co się z tobą ostatnio dzieje?-Suzy była wyraźnie znartwiona a ja nawet nie potrafiłam jej odpowiedzieć. Pokiwałam głową, dając jej do zrozumienia, że nie wiem a ona pomogła mi wstać.-Gally weź Terese-rzuciła do zamierzającego w naszą stronę chłopaka.

Zamknęłyśmy się w małym pomieszczeniu gdzie nikogo nie było. Oparłam się o ścianę a blondynka stanęła obok mnie.

-Myślę, że powinnaś zostać Tina.-powiedziała a ja spojrzałam na nią tak jakby zabiła mi całą rodzinę.

-Co?!-krzyknęłam.

-Uspokój się!-rozkazała mi stanowczym tonem.
Wzięłam parę głębokich oddechów i zamknęłam oczy.

-Wszystko jest okey. Po prostu, Teresa mnie wkurzyła i już nie wytrzymałam. Wiesz jak to jest, sama ją kiedyś prawie pobiłaś.-powiedziałam bezradnie.

-Wiem.-dziewczyna chwyciła mnie za ramiona i stanęła na przeciwko mnie.
-Po prostu...-nie zdążyła dokończyć bo do środka wszedł Thomas.

Spojrzałyśmy na niego a on zatrzymał się w pół kroku.

-Daj nam jeszcze chwilę.-powiedziała Suzy a on skinął głową i zamknął drzwi.

-Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.-zwróciła się do mnie. Oczywiście, że wiedziałam. I nawet miałam zamiar jej powiedzieć. Ale jeszcze nie teraz. Potrzebowałam czegoś co...co udowodni mi wszystko.

-Wiem...-westchnęłam i usiadłam ja ziemi a ona zrobiła to samo.

-Thomas powiedział mi, że mnie kocha...-powiedziała i spojrzała na mnie a ja uśmiechnęłam się delikatnie.

-Jesteście razem?-spytałam zaskoczona. Cieszyłam, się. Suzy zasługiwała na szczęście.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.

-Na to wygląda.-również się uśmiechnęła a ja ją przytuliłam.

Siedziałyśmy tak przez dłuższą chwilę w milczeniu.

-Wiesz, tęsknię za Maxem.-odezwałam się po dłuższej chwili siedzenia w ciszy.

-Znajdziemy go, zobaczysz.

Nagle drzwi znów się otworzyły i tym razem stanął w nich Floyd.

-Dziewczyny za niedługo idziemy.-powiedział.

-Chodź Tina-Suzy pomogła mi wstać.-Musisz się przygotować.-westchnęłam.

Opuściłyśmy mały pokoik i udałyśmy się do miejsca gdzie były przechowywane bronie i ubrania które wyglądały jak te, które nosili pracownicy dreszczu.

-Wszyscy znają plan?-spytał Gally a my przytaknęliśmy.

Założyłam kombinezon i zapięłam go po samą szyję. Na to ubrałam kamizelkę. Założyłam buty, które sięgały mi aż do kolan, a na dłonie wsunęłam rękawiczki.

-Broń naładowana?-Thomas rozejrzał się po nas.

-Naładowana.-odezwał się patelniak.

Spojrzałam na Teresę, patrzyła na mnie przenikliwym wzrokiem. Tak jakby znała każdy szczegół mojego życia i wiedziała o wszystkim.

Przenosiłam wzrok na Newta.
Blondyn nie wyglądał najlepiej, miał sine, podkrążone oczy, wyglądał jakby nie spał kilka dni.

Usłyszeliśmy kroki. Odwróciłam głowę w bok i zobaczyłam Lawrence'a. Zatrzymał się w drzwiach patrząc na nas po czym ruszył w naszą stronę.

-Wiecie co?-odezwał się.-Zmotywowaliscie mnie.

Nie wiedziałam o co mu chodzi. Był dziwnym człowiekiem. Nie wyglądał na normalnego ale jednak coś sprawiło, że mu zaufaliśmy.

-Nie rozumiem.-powoedział Thomas stając przed nim.

-Dzięki wam, zyskałem chęć do walki.-powiedział dumnie.-Postanowiłem, że zaatakuję Dreszcz razem z wami. Będę walczyć o równość ludzi.

Thomas zerknął na nas.

-Okey, otworzymy ci bramę.

-Wiesz, że to niebezpieczne?-Gally uniósł brwi do góry.

-Nie mam nic do stracenia Gally. Nic.

-A więc, jak chcesz. To twoja decyzja.

-Ja już zdecydowałem, razem z moją armią wjedziemy przez bramę i zaczniemy atak. To będzie prawdziwa wojna.

-To na co czekamy?-spytał Newt.

Thomas popatrzył na nas wszystkich kiwając twierdząco głową.

-Newt ma rację. Bierzcie broń i idziemy. Ocalimy Minho i Maxa. To będzie koniec dla Dreszczu.

Kiwnęłam głową na znak, że się z nim zgadzam.
Każdy z nas podszedł do skrzyni gdzie przechowywana była broń.
Wyciągnęłam pistolet i sprawdziłam czy jesteś naładowany. Schowałam go za pasek wzięłam jeszcze sztylet.
Spojrzałam na Suzy, dziewczyna podała mi maskę która musiałam założyć, żeby nikt nas nie rozpoznał.
Ubrałam ją i gotowa do drogi stanęłam przy drzwiach. Co jakiś czas czułam piekący i okropny ból na brzuchu.
Czułam się coraz gorzej.

Dopegirlxbadwolf

The key to everything is THEY||TMR Where stories live. Discover now