29

58 3 0
                                    

Tina

Oddychając głęboko, z pomocą Suzy udało mi się wstać. Dziewczyna podała mi broń a ja łapiąc równowagę przejęłam ją od niej.

-Chodźmy po niego. Chcę go zobaczyć.-powiedziałam a ona kiwnęła głową na znak, że rozumie.

Przeszłyśmy przez korytarz i zjechałyśmy windą na piętro niżej.

-Tak, to tutaj nas trzymali.-zauważyła blondynka.

-Mam nadzieję, że on też tu będzie.-powiedziałam.

Ruszyłyśmy wzdłuż korytarza szukając tabliczki i imieniem mojego brata ale nigdzie jej nie było.

Suzy wyciągnęła krótkofalówkę z kieszonki kamizelki i zgłosiła się do Thomasa.

-Thomas?

-Tak?-odezwał się chłopak.

-Macie tam jeszcze Terese?

-Tak

-Spytaj, gdzie jest Max.-dziewczyna prawie warknęła.

-Labolatorium, czwarte piętro, koło schodów.

Nic więcej nie mówiąc wrociłyśmy z powrotem do windy.

Zjechałyśmy na czwarte piętro.
Kiedy drzwi się otworzyły, czekała na nas niezbyt miła niespodzianka.
Grupa dreszczowskich strażników stała przed nimi, tak jakby wiedzieli, że to nas zastaną po odsunięciu drzwi.

Bez wahania, razem z Suzy od razu zaatakowałyśmy. Jeden powalił mnie na ziemię, nie pozostawałam mu dłużna i po kilku sekundach on też leżał na podłodze bo podstawiłam mu nogę a następnie strzeliłam mu w udo.

Suzy podbiegła do mnie i wyciągnęła rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i podnosiłam się. Szybko poviegłyśmy w stronę schodów.
Drzwi, za którymi miał być Max, otwierały się jedynie na kartę.

-Cholera...-mruknęłam a Suzy doskoczyła do kratki wentylacyjnej znajdującej się obok drzwi.

Weszła do szybu i pomogła mi wejść.
Przeszłyśmy nad laboratorium i zeszłyśmy na dół, przez kratke będąc już w miejscu gdzie chciałyśmy się dostać.

Rozglądnęłam się, na około było kilka rzędów kapsuł a w nich byli zamknięci nieprzytomni nastolatkowie.

-Oni...nie żyją?-spytałam marszcząc brwi a Suzy stanęła obok mnie.

-Na to wygląda...-przełknęła głośno ślinę.

Moją uwagę przykuło łóżko, na którym leżał brunet podpięty do różnych maszyn.
Podeszłam bliżej i wtedy zmroziło mi krew w żyłach.
To był Max.

-Suzy!-krzyknęłam i poczułam jak łzy napływają mi do oczu.

Dziewczyna podbiegła do mnie i stanęła po drugiej stronie łóżka.
Przyłożyła dwa palce do szyji chłopaka, żeby sprawdzić jego puls.
Patrzyłam na nią wyczekująco.
Widziałam zmartwienie i przejęcie na jej twarzy.

-Suzy...?-spytałam drżącym głosem a ona spojrzała na mnie smutno.
On już nie żył.

Szlochając przytuliłam się do niego.
Niedawno dopiero dowiedziałam się, że Max to mój brat a tak szybko go straciłam.

Nie zwracałam uwagi na nic, łzy ciekły mi po poloczkach a oczy piekły od płaczu. Przytulona do chłopaka słyszałam tylko strzały.
Nie obchodziło mnie to, wiedziałam, że i tak prędzej czy później umrę.

-Tina...-poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam powoli głowę.
Newt ujał mój policzek w swoją dłoń.-Spójrz na mnie.-popatrzyłam w jego ciemne oczy. Wyrażały ból, cierpienie i żal. Zauważyłam, że na jego szyji rownież widoczne były żyły.
Newt też miał pożogę.

Oderwałam się od Maxa i mocno przytuliłam Newta. Chłopak objął mnie mocno. Cała się trzęsłam. Chciałam się uspokoić ale nie potrafiłam.

Nagle poczułam jak blondyn odrywa się ode mnie, po chwili złączył nasze usta. Nie oderwałam się, potrzebowałam go. Nie mogłam dłużej oszukiwać samej siebie tak jak próbowałam to robić od pewnego czasu.

-Kocham cię...-szepnęłam znów się do niego przytulając.

-Ja ciebie też...-odpowiedział chłopak i pocałował mnie w czoło.-Chodź, musimy znaleźć Minho.-powiedział a ja pokiwałam twierdząco głową.

Odkleiłam się od chłopaka i wyszliśmy z laboratorium na korytarzu zobaczyłam Suzy i Thomasa strzelających do żołnierzy dreszczu.

-Szybko, tam!-krzyknęła Suzy i całą czwórką skręciliśmy w boczny korytarz żeby zgubić wroga.

-Thomas? Newt? Dziewczyny?!-usłyszałam za sobą znajomy głos.

Odwróciłam głowę, moim oczom ukazał się Minho.

-Minho!-krzyknęliśmy wszyscy na raz a on podbiegł do nas.

-Chodźcie! Spadamy!-krzyknął Thomas po czym biegiem udaliśmy się  przez korytarz po drodze załatwiając paru żołnierzy.

Nagle coś obok nas wybuchło. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy duża grupe strażników.

-Idzicie ja ich załatwię!-krzyknęła Suzy przeładowywując broń.

-Sama nie dasz rady!-krzyknął Thomas.-Chodź uciekamy!

-Idźcie, my zaraz dołączymy!-również przeładowałam moją broń, postanowiłam jej pomóc.

-Ale...-zaczął Newt.

-Idzcie!-ponagliłam ich i wycelowałam do grupki mężczyzn.

Thomas, Minho i Newt niepewnie pobiegli dalej.

Nagle zobaczyłam że ktoś staję obok mnie i załatwia ostatniego z dreszczowców.

Kiedy ściągnął maskę okazało się, że to Gally.

-Gally!-krzyknęłyśmy na raz chłopak uśmiechnął się delikatnie po czym zwrócił się do mnie.

-Tina nie martw się. Przycisnąłem Teresę, dostaliśmy serum Floyd je zabrał.-powiedział.

-Skąd...skąd wiedziałeś?-spytałam zdziwiona.

-Wiem, jak wygląda początkowe stadium Pożogi. Żyłem z takimi ludźmi. Ale to teraz nie ważne, chodźcie. Zakładajcie maski musimy wyjść przed budynek. Lawrence w mieście rozpętał niezłą wojnę.

Spojrzałam zdziwiona na Suzy a ona tak samo zdziwiona wzruszyła ramionami po czym robiąc to co kazał chłopak zjechaliśmy windą na sam dół.

Opuściliśmy siedzibie dreszczu i zobaczyliśmy jak grupa żołnierzu zbliża się do bezradnych, Minho, Thomasa i Newta.

Ja, Suzy i Gally wtopiliśmy się w grupę dreszczu i kiedy oni już mieli strzelać my wzięliśmy ich z zaskoczenia i załatwiliśmy po kilku chwilach.

Thomas, Newt i Minho spojrzeli na nas zdziwieni a my ściągnęliśmy maski.

-To wy!-krzyknął ucieszony Thomas.

-Gally?!-zaskoczony Minho spojrzał na chłopaka.

Dopegirlxbadwolf

The key to everything is THEY||TMR Where stories live. Discover now