Narracja jednoosobowa
Po tym, jak znokautowałam tego nastolatka, dowiedzieliśmy się trochę o jego przynależności i celu wycieczki. Od niedawana należy do Różowej Armii, którą Liderka postanowiła wysłać dosłownie wszędzie na zwiady i poszukiwania. Mięli za zadanie znaleźć jak najwięcej informacji o innych Liderach. Byli to zwyczajni nastolatkowie, którzy dostali świetny sprzęty i tyle. Odebrałam jednym szybkim ruchem broń od Torda, która znajdowała się w jego zewnętrznej kieszeni. W następnej sekundzie zwiadowca był martwy. Nie do końca, wykrwawiał po strzale w biodro.
Larsson i ja spojrzeliśmy w swoje oczy. Wydawało mi się, że był lekko zły, ale coś pozwoliło mu się uspokoić. Co prawda, bolało mnie to co zrobiłam.Jednak gdybym tego nie zrobiła, chłopak na pewno dowiedziałby się o mnie, a Nathanielle zaczęłaby bardziej interesować się Tordem. Nie wyszłoby wtedy nic dobrego. Uśmiechnęłam się niewinnie i oddałam mu jego broń. Black Leader natomiast starał się zrozumieć mój ruch. Tord podszedł do niego i razem wyjaśnili sobie parę spraw, w czasie gdy ja starałam się zatamować krwawienie chłopaka moją czapką. Nastolatek powoli tracił kontakt z rzeczywistością. Widać było, że nie nadawał się na żołnierza z bronią w ręku, a nawet na listonosza. Miał przy sobie telefon, więc zadzwoniłam nim po karetkę. Poprosiłam pilota, żeby trochę zasłonił swój sprzęt albo udawał, że to on dzwonił i go tak znalazł.
- Idziemy już? - zapytałam, gdy dwie męskie kobietki nadal o czymś rozważały.
Dojechaliśmy do mieszkania czarnym autem. Nie znam się na nich tak bardzo, ale cała rejestracja i logo auta zniknęły, więc nie mogłam nic potwierdzić. Kiedy wychodziliśmy z pojazdu, słyszałam ciche szepty pary ludzi. Mówili między sobą takie słowa jak: ,,Czarne widmo!" albo ,,Auto bez znaczeń". Od razu Tord złapał mnie pod ramię, odciągając przy tym mnie od innych. Trochę zdziwiłam się tym ruchem. Widziałam na jego twarzy głupi uśmiech. Każdy z nas miał osobne mieszkanie. Moje znajdowało się piętro niżej, więc to ja musiałam pilnować wejścia, aby nikt nie zapuszczał się do ich pokoi. Mówiąc szczerze, wisiało mi to, więc nawet tego nie robiłam. Mówią, że głupcy mają szczęście, a ja akurat je miałam, bo żaden człowiek nie postawił nogi w tym bloku. Pod wieczór Liderzy zaprosili mnie do mieszkania Loranca. Byłam już strasznie zmęczona i ledwo stałam na nogach, ale pewnie na taką nie wyglądałam, jak zawsze. Kawalerka Czarnego Lidera była w kolorach ciemnych, gdzie przeważał czarny. Łóżko walało się gdzieś po kątach, ponieważ zrobiono miejsce na ogromny stół z małym telewizorem i radiem. Najwyraźniej starali się znaleźć jakieś nieodpowiednie kanały, które nawoływałyby do rebelii. Myślałam, że ten kraj jest idealny dla Czerwonej Armii, lecz obaj znaleźli ponad czternaście takich kanałów. Oczywiście dwa były z Niebieskiej i Różowej Armii.
- Lilian - zwrócił się do mnie Lorance.- Mogłabyś wyjść na miasto i sprawdzić nowe gazety albo jakieś uliczne gangi czy nowe rebelianckie graffiti? Wiesz o co mi chodzi, prawda? - spojrzał się w moje oczy i potrząsnął moimi ramionami.
Zdziwiona porównałam go do szalonego doktora albo Einstaina. Wyglądał tak, jakby prawie osiągnął jakiś nowy poziom umiejętności w Simsach. Był już na pewno zmęczony, a świadczyły o tym cienie pod oczami. Rękawy miał podwinięte, a z kieszeni wypadały zapiski. Jego włosy były w nieładzie. Blizna natomiast wydawała się pulsować, a jego twarz pokrywały lekkie rumieńce z podekscytowania. Nigdy nie widziałam takiej osoby, która by tak bardzo podniecała się z powodu jakiś zagadek albo nic nieznaczących obliczeń. Tord natomiast nie wyglądał na tak bardzo zmęczonego i zakręconego, jak Lorance, ale widocznie udzielił mu się jego humor. Radio nadal było włączone, a wyleciały z niego paręnaście słów ,,Być...My tylko...Przekazać...Należy się...W swoich domach!...Niedługo...Święto...". W telewizji leciały jakieś reklamy, ale głos był ogólnie wyciszony. Rolety zasunięte, a jedna mała lampa postawiona obok zapisków.
Na pytanie Black Leadera nie mogłam odpowiedzieć normalnie, ponieważ mężczyzna bez ustanku potrząsał moim ciałem, więc jedynie przytaknęłam sapiąc. Kiedy mnie postawił, złapałam się za szyję i spojrzałam na jego odchodzącą sylwetkę. Miał mocny chwyt. Tord podał mi jedynie wodę i kazał wrócić przed trzecią. Jeśli nie wrócę, i tak nie będą mnie szukać, a przynajmniej nie Czarny Lider. W końcu miałam wtopić się w tłum, a możliwość upicia się w Norwegii nie jest zbyt duża, ale nadal wystarczająca dla mnie. W końcu od zawsze potrafiłam się upić sokiem pomarańczowym, a nawet cytryną! Na szczęście istnieje coś takiego jak wódka, dzięki której zapominam o Bożym świecie.
Ubrałam się w swój beżowy płaszcz, a przed tym zmieniłam swoje ubrania z munduru na coś bardziej normalnego. Nie chciałam ubierać się wyzywająco, ani chłopięco. Wzięłam jakiś długi niebieski sweter, fioletową spódniczkę i czerwone buty. Nigdy nie miałam stylu, więc jak wychodziłam z bloku, słyszałam trochę przygłuszone śmiechy Liderów. Nie chciałam ich słyszeć, więc założyłam kaptur. Po chwili zniknęłam w jednej z alejek. Moją twarz ogarnęło obrzydzenie, gdy spojrzałam na inne kobiety i mężczyzn [no to tam nie zwracajcie uwagi na kulturę albo wygląd Norwejczyków, bo nigdy tam nie byłam]. Każda z nich ubrana była, jak prostytutka, a nieliczne nie miały spodni na sobie tylko coś krótszego. Faceci wyglądali, jak typowi dresiarze. Nikt nie zwracał uwagi na ziąb. Lekko zirytowana podeszłam do nich, a raczej taki miałam zamiar. Jeden z nich spojrzał na mnie, a potem zaśmiał się. Speszona postawiłam krok w prawo i znalazłam się w którejś bibliotek. Zdziwiłam się moim zachowaniem. Normalnie pokazałabym mu środkowy palec albo skopała do nieprzytomności. Może zastrzelenie tego biedaka w jakiś sposób mnie zmiękczyło? Albo to towarzystwo Leaderów zbytnio mnie stresuje? Albo ta bezpośredniość i bliskość mojego Leadera?
Nie chciałam zadręczać się tymi pytaniami, więc postanowiłam rozejrzeć się po tym pomieszczeniu. Nawet nie musiałam nic mówić, moja mina twarzy sama ukazała moje zauroczenie tym miejscem. Niestety zegar wybił godzinę zerową, więc musiałam uciekać z biblioteki. Przez prawie dwie godziny wędrowałam przez całą stolicę i inne miasta obok (cały sekret w tym, aby zawinąć komuś rower). Najwyżej wracając oddam go, pomyślałam. W świetle lamp zauważyłam naprawdę dużo ulotek o tematyce rebelii. Nie widziałam też żadnego zapalonego światła, tak jakby każdy miał sprawić wrażenie śpiącego. Na kogoś nieszczęście odnalazłam jedno zapalone światło, akurat w stolicy, jak już odłożyłam rower. Okno tego nieszczęśnika było otwarte. Nie wierzę w tych ludzi, pomyślałam, żeby tak w ziąb było duszno?
Weszłam do pokoju mężczyzny.
CZYTASZ
Nie kocham cię | TordxOC | Eddsworld !ZAKOŃCZONE!
FanfictionNo, starałam się tego nie spieprzyć xd Zaczęte: 26.11.2018 +Tom +Edd +Matt +Paul