Rozdział III

269 10 3
                                    

Narrator jednoosobowy

Mieszkam w nowym mieszkaniu przez tydzień, a moim pierwszym poznanym sąsiadem był facet, który zalał mi łazienkę. Przez ten czas byłam nadzwyczaj spokojna, więc normalnym jest to, że musiałam się na kimś wyładować. Padło na mojego winnego sąsiada. Nakrzyczałam na niego, gdy tylko mi otworzył. Zdawał się być tym zaskoczony, ale mimo wszystko przeprosił. Starałam się policzyć do dziesięciu, a potem wytłumaczyłam mu w skrócie moją sytuację. Oboje przeprosiliśmy siebie nawzajem. Posłałam mu uśmiech i wróciłam do siebie. Posprzątałam swoje mieszkanie i uderzyłam plecami w miękką kanapę. Spojrzałam na godzinę na zegarze, wiszącym na ścianie. Westchnęłam ciężko.

Postanowiłam wybrać się do parku rozrywki. Od kiedy wszystkie kraje zostały okupywane przez Armie, nie miałam szans, aby się zabawić. Złapałam za swój portfel i ubrałam moją jedyną bluzę. Wyglądałam teraz mniej poważnie, niż zazwyczaj. Inni na pewno braliby mnie za nastolatkę, choć minęły już cztery lata odkąd zaczęłam prowadzić życie dorosłej kobiety. Obecnie posiadam dwadzieścia trzy. Zamknęłam mieszkanie i wyszłam z bloku po trzeciej. O tej godzinie na pewno parę osób zejdzie z kolejki, więc wyszłam w idealnym czasie. Kiedy dotarłam do centrum jednego z miast obok Londynu dzięki autobusowi, zaczęło mi się robić zimno. Schowałam się w swojej małej bluzie i założyłam kaptur. Nie dało mi to zbyt wiele, ale przynajmniej nie trzęsłam się jak galareta. Przed moją nową rozrywką znajdował się parking. Niby nic normalnego, ale on płonął. Przejęła bym się tym, gdyby nie to, że park rozrywki nosił nazwę ,,ASDF Land". Takie rzeczy były normą. Dlatego odwróciłam się i skierowałam do kasjera. Mężczyzna najwyraźniej nie był sobą, ponieważ przypominał zombie. Przez to zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno mamy dzisiaj wrzesień. Obok jego stanowiska zauważyłam taśmę z biletami. Jego szczęka uruchomiła mechanizm. Zadowolona podziękowałam i zabrałam z dwadzieścia bilecików, nie płacąc.

Moją pierwszą atrakcją była strzelanka do tarczy. Zdziwiłam się trochę tym, że każde ze stoisk nie posiadało żadnego sprzedawcy. Najwyraźniej nie musiałam ani płacić, ani pokazywać swoją kolekcję bilecików. Dzięki temu wpadłam w szał, jak każde dziecko, które zobaczy na horyzoncie zabawki oraz słodycze. Trafiałam praktycznie w sam środek z różnych odległości i śmiałam się przy tym szczerze. Porwałam ze stoisk jeszcze parę uroczych fantów, które były trochę pobrudzone czerwoną farbą. Nie przejęłam się tym. Po czasie kaptur na głowie zaczął mi przeszkadzać, a za to włożyłam na siebie moją nowo nabytą kurtkę z czerwonym futrem. Poczułam ciepło, które rozeszło się po moim ciele w jednej chwili. Nagle zauważyłam, że przede mną znajduje się kolejka. Była to jedyna rzecz, która mi się nie podobała w każdym parku rozrywki. Odkąd pamiętam, zawsze miałam chorobę lokomocyjną, przez którą nie mogłam na takie rzeczy wchodzić, nie mogłam jechać szybko samochodem, ani patrzyć się w podłogę w autobusie. Miałam wtedy to uczucie, jakbym zaczynała się przygotowywać do zwrócenia wszystkiego, co jadłam przez miesiąc.

Jednak przemogłam swój strach. Podeszłam z dwoma reklamówkami do kolejki. Przede mną stało parę osób. Jednak napadł ich zombie. Tym razem uderzyła mnie myśl: ,,A może to narodowy Dzień Zombie w Anglii?". Zaśmiałam się pod nosem. Podeszłam do kolejki. Przede mną został tylko jeden śmiałek, który przetrwał ten 'atak'. Miał zieloną bluzę i brązowe włosy. Był niewiele wyższy ode mnie. Licznik wskazał dla nas zero minut czekania, więc nie rozumiałam dlaczego on nadal stał na swoim miejscu. Wydawał się przygnębiony. Z daleka było widać całe zdarzenie, więc mogłabym go zrozumieć, gdyby był zdziwiony. Jednak zaciekawił mnie tą postawą. Cicho się zaśmiałam, przez co brązowowłosy odwrócił się w moją stronę.

- Och, też czekasz na swoją kolej? - zapytał zaintrygowany moją osobą.- Nigdy cię ty nie widziałem. Jestem Edd, a ty?

- Nazywam się - odpowiedziałam, zacinając się na moment. Dziwnym byłoby, gdyby taki Anglik usłyszał moje prawdziwe azjatyckie imię i nazwisko, Lili [麗麗] Tilde [Mathilda] Qingling. Dlatego postanowiłam przedstawić się mu moją przerobioną nazwą.- Lilian, dla znajomych Lili. Ale wiesz, że nikogo na kolejce nie ma i możesz przejść?

- Ale jest zamknięte - odpowiedział smutno.

- Gdzie? - zapytałam rozglądając się. Chłopak spojrzał w drugą stronę, a ja otworzyłam mu wejście na kolejkę.- Nie widzę tu żadnej wstążki.

Brązowowłosy z radością wskoczył do wagoniku. Usiadłam obok niego i razem zapięliśmy pasy. Swoje torby z fantami również zapięłam na tylnych siedzeniach, imitując je jako małe dzieci. Ogólnie to za nami były jeszcze dwa puste wagony, a tak na prawdę to, gdy ruszyliśmy z naszego miejsca, usłyszałam jakiś szmer. Kiedy spojrzałam do tyłu, z ulgą stwierdziłam, że są to tylko przebierańcy jedzący jakieś sztuczne części ciała. Wróciłam do widoku przede mną. Ziemia powoli zaczęła się oddalać. Przerażona spojrzałam na Edda. Wiedziałam, że zaraz zwymiotuję, dlatego chciałam ostrzec znajomego.

- Edd, bo mam taki mały problem - powiedziałam lekko się jąkając.

- Tak? - zapytał szybko uśmiechnięty.

- Bo ja mam chorobę - zaczęłam, lecz w tym momencie wagony zaczęły spadać w dół.- LOKOMOCYJNĄ!

Zaczęłam krzyczeć panicznie i zamykać oczy. Kiedy tak robiłam, wirowało mi w głowie, więc powróciłam do otwartych oczu. Mój mózg ledwo rejestrował gdzie zmierzamy, ponieważ oczy zaszkliły mi się pod wpływem ostrego powietrza i emocji. Ponownie zaczęłam wrzeszczeć. Edd śmiał się chyba ze mnie i podniósł do góry ręce. Zaczął mnie zachęcać do tego i przy okazji dodał, że nic się nie stanie, jak zwymiotuję. Ostatni raz spojrzałam przed siebie. Przełknęłam ślinę i podniosłam do góry ręce. Zamknęłam oczy i zacisnęłam mocno usta. Gdy nic się nie działo przez niecałe dwie minuty, otworzyłam oczy. Obok siebie widziałam Edda, który rozpromieniony otworzył buzię bawiąc się z tym zimnym powietrzem. Zaśmiałam się cicho, zrobiłam to samo, ciesząc się jego towarzystwem, a przy tym zapominając o swojej chorobie. Oboje uśmiechnęliśmy się do fotografii i zaczęliśmy zwalniać. Moje włosy ucierpiały przy tym najbardziej, a że byłam zmęczona fizycznie i nie miałam siły na ponownie czesanie tych kudłów, rozpuściłam je. Zaczęłam się śmiać, a mój humor podzielił Edd. Po zabraniu swoich towarów, wymieniłam się z chłopakiem numerami. Rozeszliśmy się w swoje strony. Ja wróciłam do mieszkania ze zdjęciem, a Edd powrócił do swoich przyjaciół.

Dopiero kiedy podeszłam do drzwi mojego domu, spojrzałam na nazwisko widniejące na drzwiach mojego najbliższego sąsiada: ,,Edd Gold". Uśmiechnęłam się do siebie, zostawiając tą informację dla siebie. Minie trochę czasu zanim wyrobię sobie nowy dowód i prawo jazdy, zmieniając swoje dane. Na moich drzwiach pisze moje pełne azjatyckie imię i nazwisko, ponieważ właściciel bloku nie mógł przyjąć nieprawdziwych lub niestworzonych nazwisk ze względu na zagrożenie ze strony żołnierzy Czerwonej Armii Red Leadera.

Nie kocham cię | TordxOC | Eddsworld !ZAKOŃCZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz