Święta to naprawdę okres cudów, więc łapcie kolejny rozdziałek! Potraktujcie to jako prezent ode mnie. xD
___
KeithWróciłem po wszystkim do swojego pokoju i od razu rzuciłem się na łóżku, przy tym chowając zapłakaną twarz w poduszkę. Łzy spływały mi po policzkach jak oszalałe i za nic nie mogłem ich powstrzymać. Czemu tak szybko mu zaufałem? I po co to wszystko było? Aby zrobić sobie przyjemność ze zranienia kogoś, kto również ma uczucia? Czemu... czemu zawsze to ja muszę cierpieć...?
~~~
- Ciociu, co do tej przeprowadzki to podjąłem decyzję... Możemy się przeprowadzić... -uśmiechnąłem się sztucznie do kobiety, przy tym otarłem swoje słone łzy.
- Oj, Keith... - podeszła do mnie i mocno się przytuliła, a ja jedynie odwzajemniłem jej uścisk. - Jeżeli naprawdę nie chcesz się przeprowadzić to w porządku, znajdę inną pracę gdzieś w okolicy.
- Ciociu, ale jeśli dostałaś taką okazję to nie możesz jej zmarnować. Następnym razem może się nie zdąrzyć taka praca, więc możemy się przerowadzić-odsunąłem się od niej, po czym spojrzałem lekko uśmiechnięty na kobietę, która odwzajemniła mój uśmiech.
~~~
Resztę wieczoru spędziłem na płakaniu w poduszkę oraz słuchaniu dźwięku dzwoniącego telefonu. Znając Latynosa to pewnie był on, ale nie miałem ochoty z nim zamienić, choć kilka słów. Zranił mnie tym, że mnie oszukał i tak naprawdę chciał tylko się mną zabawić oraz moimi uczuciami...
Coraz bardziej denerwowało mnie dzwonienie chłopaka co kilka sekund, więc po krótkim zastanowieniu się, postanowiłem niechętnie chwycić za telefon i nacisnąć na zieloną słuchawkę.- Halo, Keith? - odezwał się jako pierwszy. - Słuchaj... chciałem ci to wszystko wytłumaczyć, ale niestety mi uciekłeś, a potem miałem zajęcia. Więc proszę, wysłuchaj mnie, choć teraz... To wszystko, co powiedział Xavier... - nie chciałem słuchać żadnych jego tłumaczeń, więc przerwałem mu.
- Wiesz, co? Mam już tego dość i nawet jeżeli nie chciałeś mnie zranić to to zrobiłeś. Dzisiaj, gdybym nie spotkał was obu rozmawiających, to przyznałbyś się kiedyś do tego wszystkiego, czy ciągnąłbyś tę gre dalej? To wszystko, co mówiłeś, że mnie kochasz, to było wyssane z palca, tak?! Oszukałeś mnie, a ja ci zaufałem...
- Keith to nie tak, ja...
- Nie ma już ''ja''.... Muszę już iść i nie dzwoń już do mnie, a najlepiej usuń mój numer. Narazie-odsunąłem smartfona od mojego ucha, po czym nacisnąłem na czerwoną słuchawkę. Zacisnąłem zęby, po czym po moich policzkach znowu zaczęły spływać łzy. Popatrzyłem tak na numer chłopaka, a następnie nacisnąłem ,,Usuń kontakt''. Nie chcę już z nim mieć nic, ale to nic do czynienia, a do tego za niedługo zaczynam kolejny rozdział w moim życiu, więc muszę zapomnieć o tych wszystkich rzeczach.
Muszę zapomnieć o Lance'u.
***
Następnego dnia w ogóle nie chciałem wstać z łóżka, ale niestety muszę chodzić do tej szkoły jak na razie. Chociaż po przeprowadzce będzie mi brakowało Shiro oraz Iris, z którymi się oczywiście mocno zżyłem. Wstałem niechętnie z łóżka i jak zwykle zrobiłem poranną toaletę oraz ubrałem się i uszykowałem do zajęć, po czym poszedłem do kuchni, gdzie jak zwykle ciocia zrobiła śniadanie.
- Jak cudownie pachnie, ciociu! - powiedziałem uśmiechnięty i od razu, gdy usiadłem do stołu to ciocia położyła talerz z daniem. Chwyciłem za sztućce i wreszcie zacząłem się zajadać pysznym posiłkiem.
- A, Keith. Co do przeprowadzki to musiałbyś pomału się pakować, bo pod koniec tego tygodnia wyjeżdżamy, więc dobrze by było jakbyś już się powoli pakował .
- Jasne, jasne! - odpowiedziałem i zacząłem się zajadać posiłkiem, a gdy wszystko było już zjedzone, to odniosłem talerz do zlewu, po czym ruszyłem włożyć buty oraz ubrać kurtkę. Wziąłem jeszcze śniadanie do szkoły, które włożyłem do plecaka i przerzucając go przez ramię, wyszedłem. Przy tym jeszcze pożegnałem się z kobietą.
Idąc do szkoły, patrzyłem na miejsce, gdzie zazwyczaj spotykałem się z Latynosem i razem szliśmy do szkoły. Niestety teraz muszę się odzwyczaić od tego wszystkiego i wrócić do dawnego życia, wtedy kiedy jeszcze nie zadawałem się zbytnio z chłopakiem.
Po dotarciu pod same mury szkoły od razu zauważyłem moich przyjaciół, którzy stali i czekali na mnie. Gdy tylko mnie zobaczyli od razu do mnie podbiegli i mnie oboje przytulili na przywitanie.- Co tam, Keith? Gdzie zgubiłeś swojego kochasia? - zapytała lekko rozbawiona, a ja jedynie spuściłem głowę smutny.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony Shiro.
- Nie jestem już z Lancem-po powiedzeniu tego od razu na ich twarzach zagościło zdziwienie, a Iris podeszła bliżej do nie i mnie jeszcze raz mocno przytuliła.
Następnie powiedziałem im mniej więcej co się wczoraj wydarzyło, a oni w tym samym momencie powiedzieli ,,Co za dupek!".- Nie przejmuj się nim... Życie jest długie, więc pewnie poznasz jeszcze wspanialszą osobę, która nigdy nie zrobi ci takiego świństwa i zasłuży na twoją miłość oraz zaufanie. I pamiętaj, że zawsze będziemy z tobą, nawet jeżeli się przeprowadzisz. Chociaż obiecaj, że będziemy się spotykać!
- Obiecuje, Iris-uśmiechnąłem się i ruszyliśmy następnie w stronę szkoły na lekcje. Cieszę się, że chociaż mogę polegać na nich. Zawsze, gdy będę coś potrzebował to oni mnie nie zostawią, a ja ich.
Idąc korytarzami jak zwykle rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym oraz nie raz ta dwójka się wygłupiała, przez co na mojej twarzy zagościł uśmiech. Uwielbiam tych głupków, że aż szkoda mi się z nimi rozstawać, ale cóż już podjąłem decyzję co do przeprowadzki i nie zmienię już mojego zdania.Dni mijały, a ja cały czas unikałem Lance'a, choć chciał wiele razy ze mną rozmawiać to ja i tak nie miałem ochoty, więc z każdej sytuacji jakoś wybrnąłem. Gdy tylko przyszedł dzień wyjazdu i wszystko było już spakowane, a meble gotowe do tego, aby kierowca, którego ciocia załatwiła je przewiózł do nowego mieszkania. Wyszliśmy z domu, ciągnąc za sobą walizki aż do samego dworca, który znajdował się niedaleko domu, więc nie musieliśmy dzwonić po taksówkę. Po dotarciu na dworzec czekali tam na mnie moi przyjaciele, którzy się ze mną pożegnali. Nie powiem... przez te wszystkie emocje po prostu musiałem się rozbeczeć! Gdy wreszcie pociąg, którym jedziemy dotarł, to jeszcze raz przytuliłem się do mojej ekipy, po czym wsiadłem do pojazdu, gdzie wygodnie zająłem miejsce.
Żegnajcie, przyjaciele.
Żegnaj szkoło.
Żegnaj domie.
I żegnaj, Lance...
___
![](https://img.wattpad.com/cover/166420115-288-k624878.jpg)
CZYTASZ
red and blue » klance
Short StoryKeith Kogane to chłopak, który po stracie rodziców zamieszkuje ze swoją ukochaną ciocią, która się nim zajmuje. Kiedy kończy gimnazjum i zaczyna naukę w liceum, spotyka tam swojego dawnego prześladowcę, Lance'a. ____ Voltron Legendary Defender Klan...