XV

896 67 34
                                        

___
Keith

Minął już tydzień odkąd zacząłem mieszkać w nowym mieście. Poznałem kilkoro znajomych, ale jednak brakuje mi Iris oraz Shiro, z którymi w weekend miałem zamiar się spotkać. Jednak przez ten czas nie mogłem zapomnieć o Lance'u, o którym nawet jakbym chciał, to nie mógłbym zapomnieć. Dalej go kochałem, ale nie mogłem wybaczyć mu tego, że tak podle mnie wykorzystał.

***

Siedząc w pociągu jak zwykle przyglądałem się naturze, przy tym słuchałem swoich ulubionych wykonawców, których to muzyka mnie uspokajała. Minęło trochę czasu, a wreszcie dotarłem na miejsce, gdzie czekali już na mnie przyjaciele. Wstałem z miejsca, przy tym zabierając ze sobą torbę, która była na siedzeniu obok. Przez rękę przewiesiłem kurtkę, a następnie ruszyłem w stronę wyjścia z pociągu. Po opuszczeniu pojazdu od razu Iris wraz z Shiro się na mnie rzucili. Choć minął dopiero tydzień to ja również się za nimi mocno stęskniłem!

- Nie widzieliśmy się siedem dni, a wy zachowujecie się jakbyście mnie z rok nie widzieli - powiedziałem lekko rozbawiony. Chwilę porozmawialiśmy na dworcu, po czym postanowiliśmy pójść na miasto. Po drodze jak zwykle rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Jednak po chwili temat zszedł trochę w złym kierunku.

- Keith, wybacz, że poruszę ten temat, ale co dalej z tobą i Lancem? Od twojego wyjazdu cały czas za nami chodził i wypytywał się o ciebie, kiedy przyjedziesz, a nawet chciał twój aktualny adres. Jeszcze ucięłam sobie z nim pogawędkę.

- Domyślam się, że ta twoja "pogawędka" polegała na tym, że przez większość rozmowy go wyzywałaś?

- Tak.

Cicho westchnąłem. Przez ten czas również mnie nie dawał spokoju i cały czas wysyłał mi jakieś wiadomości, które usuwałem. Rana ta dalej boli, ale jednak nie mogę o nim zapomnieć. Nie po tym, co wspólnie przeżyliśmy. Moje ciało dalej pamięta jego każdy dotyk, a moje usta dalej pamiętają jego miękkie wargi.

Czemu wszystko musi tak boleć?

Idąc w stronę kawiarni, która znajdowała się niedaleko centrum, zauważyłem przed nami McClaina, który sam na mój widok się zatrzymał, a ja zrobiłem to samo. Staliśmy tak przez chwilę, przyglądając się sobie nawzajem. Moje serce biło naprawdę szybko w tamtym momencie.
Jednak nie chciałem z nim zamienić słowa...

- Keith! - podbiegł do nas Latynos, który chciał już coś powiedzieć, a ja odwróciłem się na pięcie i miałem zamiar odejść od niego jak najszybciej i najdalej. Jednak poczułem czyjąś dłoń, która chwyciła mój nadgarstek. Momentalnie odwróciłem się do osoby, którą okazał się oczywiście Lance. - Proszę, porozmawiaj ze mną przez chwilę. Rozumiem, że nie chcesz wcale ze mną rozmawiać, ale to naprawdę zajmie mało czasu-przyglądałem się chłopakowi, który ewidentnie na twarzy miał wypisany smutek oraz żal za to, co zrobił.

- Idź, my poczekamy tutaj na ciebie-odparł Shiro, który posłał mi delikatny uśmiech.

- Niech ci będzie, ale puść mnie-mruknąłem do Latynosa, który od razu puścił moją rękę. Zostawiłem na chwilę moich przyjaciół i oddaliłem się wraz z McClainem.
- Więc? O czym niby chciałeś rozmawiać?

- Chciałem cię za to wszystko przeprosić... Naprawdę zachowałem się jak skończony kretyn. Na początku chciałem tylko się zabawić i pośmiać, ale potem gdy zacząłem spędzać z tobą coraz więcej czasu i coraz bardziej cię poznawać... Zakochałem się. Zakochałem się w tobie tak mocno, że teraz gdy nie ma cię blisko mnie, to czuję się naprawdę samotny. Jednak nie miałem odwagi ci wtedy tego powiedzieć, gdy się dowiedziałeś w szkole i biec za tobą. Myślę, że dostałeś mój list... - po powiedzeniu tego zaczął grzebać w kieszeni, szukając czegoś. Po chwili wyciągnął z niej jakąś rzecz. - Wyciągnij rękę, proszę-popatrzyłem na niego przez chwilę, a następnie niepewnie wyciągnąłem w jego kierunku dłoń, a on delikatnie na nią położył jakąś błyskotkę. Przypominała ona lwa, który był w kolorze czerwonym. Stałem tak i przyglądałem się wisiorkowi, który podarował mi Latynos.
Nic z tego nie rozumiałem.
- Do zobaczenia, Keith-posłał mi swój łagodny uśmiech, który tak uwielbiałem. Obserwowałem następnie chłopaka, który to był coraz dalej. Jednak dalej nic z tego nie rozumiałem. O jaki list mu chodziło? I ten lew? Po chwili podeszła do mnie Iris wraz z Shiro, którzy oczywiście zaczęli wypytywać się wszystkiego. Jednak na żadne z ich pytań nie chciałem odpowiedzieć i po chwili schowałem czerwonego lwa, który był na cienkim łańcuszku.

red and blue » klance Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz