VI

936 80 18
                                    

___
Lance

- Co chcesz? - zapytałem przez telefon Xaviera, który był pewnie ciekawy jak mi się powodzi.

- Już jest koniec tego tygodnia, więc po prostu jestem ciekaw jak tam u ciebie i Keitha.

- Wszystko idzie zgodnie z planem. Dzisiaj idę z nim na miasto, ale spróbuj tylko w czymś przeszkodzić, to osobiście na środku ulicy, poznasz moją pięść bliżej - mruknąłem, bo wiem dobrze do czego on, jest zdolny.

- Dobrze, dobrze, nie denerwuj się-powiedział lekko rozbawiony, po czym rozłączył słuchawkę. A ja sprawdziłem w tym czasie godzinę na telefonie, po czym zacząłem się przebierać w jakieś ubrania. Nie miałem zamiaru ubierać się jakoś elegancko, więc po prostu ubrałem jeansy, jakąś koszulkę i bluzę. Gdy tylko byłem gotowy, włożyłem buty i wyszedłem następnie z domu, po czym ruszyłem do miejsca, gdzie się umówiłem z ciemnowłosym.
Kiedy wreszcie dotarłem, to moim oczom rzucił się Keith, który pomimo tego wyglądał w tym wszystkim naprawdę przystojnie. Czekaj, co?! Czemu ja właśnie pomyślałem, że jest przystojny? Przecież on jest facetem, a ja wolę dziewczyny.

- Cześć, Lance!

- Cześć, cześć. To jak, idziemy? - zapytałem lekko uśmiechnięty, a on jedynie na moje pytanie przytaknął. Ruszyliśmy w stronę kina, które miałem w planie, bo jednak to pierwsze moje takie wyjście z jakąś osobą po długim czasie.
Po kilkunastu minutach wreszcie dotarliśmy na miejsce i gdy wreszcie byliśmy w pomieszczeniu, to wraz z Keithem zobaczyliśmy repertuar.
Chłopak wybrał jednak romans, który akurat za niedługo mieli puścić. Nie przepadam zbytnio za romansami, ale skoro Keith chciał to obejrzeć, to czemu nie?
Kupiliśmy następnie bilety, popcorn oraz dwie cole i ruszyliśmy w stronę sali, w której miałbyć za niedługo seans filmu. Po wejściu na salę od razu zajęliśmy swoje miejsca. Przez kilka minut leciały reklamy, po czym wreszcie zaczął się film. Między czasie brałem popcorn z dużego kubełka, który kupiliśmy. Jednak w jakimś momencie zamiast popcornu poczułem na swojej dłoni, drobną, chłodną rękę Koreańczyka. W tamtym momencie moje serce przyspieszyło. Niestety szybko ta ręka została przez niego z mojej zabrana. Dziwne uczucie kołatały mi się podczas tego seansu. Gdy tylko film się skończył i zaświeciły się światła, wzięliśmy pusty kubeł oraz jego kubek po coli i wyrzuciliśmy do dużego kosza, który zawsze był po zakończeniu filmu. Ja po drodze piłem jeszcze swój napój, a gdy już w nim nic nie było, wyrzuciłem kubek do śmieci.

- I jak film? - zapytał Keith.

- Nigdy więcej nie idę na romans, nigdy - odpowiedziałem ciemnowłosemu, a gdy tylko wyszliśmy z budynku, to zacząłem myśleć, gdzie teraz moglibyśmy pójść. Jednak przez połowę drogi zaczęliśmy rozmawiać o nauczycielach, szkole i innych uczniach, co mi nie przeszkadzało.
Jednak nasza rozmowa została przerwana, ponieważ z oddali usłyszeliśmy czyjeś wołanie, znajome wołanie. Odwróciliśmy się w stronę osoby, którą okazał się ekipą Xaviera. Wiedziałem, że oni tutaj przyjdą.

- Witam was gołąbeczki, jak tam wasza randka? - zapytał uśmiechnięty zadziornie John. - Chcieliśmy sprawdzić jak tam u ciebie, Lance i twojej śliczniotki - spojrzał najpierw na mnie, a następnie na Koreańczyka. Znowu posłał ten sam uśmieszek i przybliżył się do Keitha, a następnie chwycił za jego krucze włosy, które pociągnął. Zmarszczyłem swoje brwi i od razu chwyciłem blondyna za nadgarstek i kazałem mu puścić włosy chłopaka. Na co John jedynie zaczął mamrotać coś pod nosem i puścił ciemnowłosego, a potem ruszyli w swoją stronę.

- Nic ci nie jest? - zapytałem się chłopaka. Cholerny Xavier zawsze musi coś zepsuć.

- Nic mi nie jest... Wybacz, ale muszę już wracać do domu.

- Ech? No dobrze... odprowadzić Cię? - zapytałem.

- Nie trzeba - odpowiedział, po czym pożegnał się ze mną i ruszył w kierunku pasów, które prowadziły na drugą stronę. Stałem tam jeszcze, patrząc na chłopaka, który w ogóle nie zwracał uwagi na światła. Moim oczom od razu rzuciło się auto, które zbliżało się do chłopaka, ale w ogóle nie zwalniało.

- Keith! - krzyknąłem, po czym podbiegłem w jego stronę, a gdy tylko byłem tuż przy nim i owinąłem rękę wokół jego torsu, to pociągnąłem go w swoją stronę. Niestety, ale nie zauważyłem kamyka i się potknąłem, a następnie upadłam na ziemię, a chłopak wylądował na moim ciele. - Wszystko w porządku? - zapytałem chłopaka, który, gdy pewnie ogarnął, że nasze ciała się stykają, wstał jak najszybciej.

- T-tak... przepraszam-odpowiedział ze spuszczoną głową, a gdy tylko wstałem i podszedłem do niego, to zauważyłem na jego twarzy czerwień. Poczułem znowu dziwne uczucie w swoim sercu...

- W porządku nie musisz mnie przepraszać. Chodź, odprowadzę cię-poklepałem go po ramieniu i ruszyliśmy w stronę jego domu. Po drodze jednak już zapadła między nami cisza, a ja zbytnio nie wiedziałem co powiedzieć, więc musiałem lekko skłamać. - Przepraszam cię za nich, ale odkąd odszedłem z paczki to pewnie jak na razie nie dadzą nam spokoju, ale spokojnie, ochronię cię przed nimi-uśmiechnąłem się do chłopaka.

Gdy tylko dotarliśmy pod jego dom, to pożegnaliśmy się i ruszyłem w stronę swojego domu. Po głowie chodziły mi te wszystkie sytuacje, co dzisiaj zaszły między mną a Keithem. Momentalnie się zatrzymałem i położyłem swoją dłoń na sercu, które biło jak szalone. Ostatnio takie coś miałem w gimnazjum, kiedy ją poznałem i to niemożliwe, żebym poczuł coś do tego Koreańczyka.

Niemożliwe, żebym coś do niego poczuł...

___

Cześć i czołem kluski z rosołem!
Kolejny rozdziałek za nami, a następny wstawię dopiero w środę, ale, chyba że jutro będę miała wenę to jutro wstawię jeszcze VII.

Do następnego, paladyni!

red and blue » klance Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz