-Tata dostał te pracę jednak ,żeby miał możliwość pracować... musimy się przeprowadzić...
-CO!?-krzyknęła Amy jednocześnie szybko podnosząc się z kanapy.
-Amy... U spokój się, potraktuj to jako szansę na lepsze życie...-powiedziała jej matka.
-Jak mam się uspokoić!?-cały czas krzyczała-Mam zostawić przyjaciół, szkołę; ogólnie całe moje stare życie, tak ?-mówiąc to głos jej się załamał.
Myślami była daleko zastanawiając się co teraz będzie. Wyobrażała sobie wyjazd ,ciężko byłoby jej zostawić rodzinne miasteczko. Nigdy o ty nawet nie myślała. Była pewna ,że na zawsze w nim zostanie. Chciała pracować na początek jako kelnerka razem z przyjaciółką. Potem miały zostać współlokatorkami ,następnie założyć jakiś wspólny biznes. Miała już chociaż zarysowaną przyszłość jednak, po słowach rodziców wszystko się posypało. Wiedziała ,że będzie tęskniła za Emily, koleżankami, wyjściami wieczorami, oglądaniem głupich seriali z przyjaciółką i wytykaniu głupich błędów bohaterów. Nawet za głupim Erick'iem i jego głupimi zaczepkami.
-Nigdzie nie jadę.-powiedziała stanowczym głosem Amy.
-Nie zostawimy cię. Masz jechać i koniec- ostrym i stanowczym głosem oznajmił jej ojciec.
-Zniszczycie mi życie! Nienawidzę was!-krzyknęła zrozpaczona dziewczyna, pędem biegnąc do swojego pokoju.
-Wracaj!- odkrzyknął Mark.
-Spokojnie, jest smutna. Nie wie co się dzieje, musi odreagować. Dajmy jej trochę czasu.-powiedziała Nicole jednocześnie kładąc dłoń na ramieniu męża.
-Uhhhh...-westchnął mężczyzna-Po prosu chce dla nas jak najlepiej.
-Rozumiem, chociaż Amy jeszcze nie. Potrzebuje czasu-powtórzyła kobieta.
<*>
W tym czasie
Amy wbiegła do pokoju i trzasnęła drzwiami. Rzuciła się na łóżko, chowając twarz w dłoniach. Emocje wręcz w niej buzowały ,a ona wiedziała co to niestety oznacza. Momentalnie w pomieszczeniu zaczęło się robić nienaturalnie gorąco, mimo, że była wiosna i to jedna z tych cieplejszych. Szatynka jednak nie poczuła zwiększonej temperatury. Cały czas leżała na łóżku i starała się opanować.
Po paru chwilach temperatura opadła ,jednak nadal była dość wysoka. Dziewczyna wiedziała ,że musi się całkowicie uspokoić jeżeli nie chce spalić pokoju. Zastanowiła się co zrobić, aby odreagować.
Widziała tylko jeden sposób na tę chwilę. Podeszła do szafy i wyjęła czarny płaszcz. Na pierwszy rzut oka, wydawałoby się, że jest on zwykły jednak miał on swoje tajemnice.
Amy założyła nakrycie i sprawinie naciągnęła kaptur na głowę
-W sumie to dość dawno tego nie robiłam-mruknęła do siebie dziewczyna otwierając balkon. Odsunęła się do przeciwległej ściany, przybierając pozycję do biegu.
Przez myśl przeszło jej, czy aby na pewno dobrze robi, jednak zepchnęła ją w głąb myśli.
Szatynka wzięła rozbieg i wyskoczyła przez balkon. Będąc na ziemi zrobiła fikołka żeby zniwelować pęd.
Mimo że miasteczko nie było duże, posiadało kilka blokowisk. Dziewczyna w przebraniu przy najbliższym bloku podskoczyła, a jej dłonie oraz stopy zapłonęły.
Zaczęła się szybko wznosić, puki nie stanęła na dachu budynku. Mimo, że była wysoko miała cel dostać się dalej- na najwyższy blok w mieście. Pomimo jego rozmiarów , nie dorastała do pięt wieżowcom w dużych/wielkich miastach. Amy podczas biegu po dachach, praktycznie zapominała o rozmowie z rodzicami. Liczyła się dla niej ta chwila wolności i niezależności.
Kiedy była już naprawdę blisko usłyszała niepewne słowa, zapewne staruszki:
-Proszę zostawcie mnie... Naprawdę nie mam nic cennego.
Dziewczyna przystanęła i zaczęła się wsłuchiwać, żeby mieć pewność, że naprawdę dzieje się coś złego.
-Wiemy, że coś masz w tej swojej torebeczce.-usłyszała niski głos który należał do oprawcy biednej kobiety.
Amy bez zawahania zeskoczyła na dach niskiego budynku po jej prawej. Szybko, ale jednocześnie cicho zsunęła się z dachówek stając na ziemi. Wyjrzała lekko z za rogu, żeby wiedzieć z kim ma do czynienia.
-No już ,oddawaj to.-wręcz warknął kolejny mężczyzna. Obaj byli dość barczyści i dobrze zbudowani. Nosili czarne bluzy z naciągniętymi kapturami. Wokół nich czuć było aurę niepokoju. Kiedy jeden z nich zaczął podchodzić do kobiety, dziewczyna była już pewna że musi wkroczyć.
Pewnym ruchem stanęła obok staruszki mówiąc:
-Po co wam ta torebka? Na allegro na pewno nie będzie za dużo warta.
-No nie...- szepnął jeden z mężczyzn z wyraźną niepewnością w głosie.
-Odejdźcie póki mam dobry humor.- warknęła dziewczyna pod skrywającym jej tożsamość kapturem.
-Bo co?- zaśmiał się drugi ,niczym nie przerażony facet, po czym zaczął się zbliżać.
-Dobra jak chcesz.-wzruszyła ramionami Amy.
Kiedy mężczyzna był w miarę blisko dziewczyna uderzyła go pięścią w twarz. Ten złapał się za krwawiący nos i rzucił jej wściekłe spojrzenie. Zaczął się zbliżać wielkimi krokami z zamiarem oddania uderzenia. Sprawnie, chociaż z widocznym brakiem doświadczenia zamachnął się jednak obrończyni sprawnie zablokowała cios. Jednocześnie zdążyła zauważyć, że drugi facet, też pragnie dołączyć do walki. Wywołała krótkie trzęsienie ziemi, jednak tylko w miejscu w którym stali agresorzy. Zrobiła to zwyczajnie tupiąc nogą. Pierwszy przeciwnik upadł, ale jego znajomemu udało się utrzymać na nogach. Po chwili zaatakował, na co Amy odpowiedziała celnym kopnięciem w brzuch. Mężczyzna zgiął się z bólu, po czym została odepchnięty przez silną falę wiatru, która została skierowana na niego przez dziewczynę. Niestety skupiona na odepchnięciu i triumfie po pokonaniu przeciwnika, nie zauważyła drugiego agresora który zdążył wyciągnąć nóż. W ostatnim momencie Amy uchyliła się przed niechybnym ciosem w brzuch. Dziewczyna odskakując, zwiększyła dystans, po czym rzuciła w faceta niewielką kulką ognia. Poparzony mężczyzna z krzykiem, także upadł na ziemie.
-Wszystko w porządku?- zapytała się staruszki bohaterka.
-Tak. Dziękuję ci bardzo Yoso.-odpowiedziała uśmiechnięta kobieta, po czym wolno i spokojnie odeszła.
Szczęśliwa dziewczyna znowu wzbiła się i poleciała na dach budynku. Wydarzenie sprzed chwili zmieniło jej plany co do dotarcia na wcześniej wyznaczony dach. Usiadła na krawędzi, zwieszając nogi wzdłuż bloku i oddała się myślom.
------------------------
Nie wiem co tu napisać :P.
CZYTASZ
Her superpower [ZAWIESZONE] ||Peter Parker
FanfictionW New Yorku pojawia się nowa bohaterka- Yoso. Nikt nie wie kim jest, skąd przyszła i czy na pewno chce pomagać ludziom. Ściąga to uwagę paru dość ważnych i wyjątkowych osób... Moja pierwsza książka więc proszę o wyrozumiałość. 😉 Okładka: XXXMoniXXX...