6 Wybacz, nie widziałem cię.

739 41 3
                                    

Amy właśnie siedziała przy stole w kuchni i piła herbatę. Jej ojciec właśnie wyszedł do pracy a mama na rozmowę, też o nią. Za dwa dni zaczyna szkołę. Nową szkołę. Była ciekawa czy pozna kogoś kto chociaż w pewnym stopniu będzie jak Emily. Wprawdzie mogła z nią pisać i do niej dzwonić, jednak to nie to samo. Już nie będą mogły razem płakać i się śmiać. To nie będzie wtedy takie same jak kiedyś.

Rozmyślania przewał jej dźwięk wiadomości, wydany przez telefon. Kiedy tylko zobaczyła kto to, od razu się uśmiechnęła.

Emily <3:

Hej co tam u ciebie? 😊

Mogło być gorzej. Szkoda, że cię tu niema...


Też żałuje... ale lepiej opowiadaj. Jaki masz pokój? Do jakiej szkoły będziesz chodziła (zaraz wygoogloje) i czy coś ciekawego już się działo ( ͡° ͜ʖ ͡°) ?

Po 1 jest ok, mam własną łazienkę! Po 2 z tego co wiem to do Midtown High School (ta szkoła jest pewnie tak nudna, że nic nie znajdziesz). Po 3 na pewno nic takiego jak myślisz..., ale jeżeli to można zaliczyć do czegoś ciekawego to widziałam Spider-mana.

To jest ciekawe! Ale nic ci nie jest?!

Nie, widziałam go tylko jak przelatywał nad miastem. Nic wielkiego

Dobra, napisze później rodzice gadają mi nad głową żebym
wyszła z  piesem. Papa :*

Ok, papa :*

Dziewczyna odłożyła telefon wzdychając. Tak jak myślała, to już nie jest to samo. Postanowiła, że się przejdzie. Chciała znać swoją okolice i przy okazji może kogoś pozna? Założyła szybko buty i zarzuciła na siebie kurtkę po czym wyszła zamykając drzwi. Wciąż naprawiają tą cholerną windę...

Wyszła z budynku i skierowała się w przeciwną stronę niż wczoraj. Na ulicy nie było wiele ludzi, większość osób była teraz w pracy. Amy spoglądała na mijane budynki starając się jak najlepiej zapamiętać drogę. Jej myśli znowu zaczęły krążyć wokół przyjaciółki i starego miasteczka. Zastanawiała się czy ludzie na pewno poradzą sobie bez bohaterki. Kilka dni przed wyjazdem oznajmiła, że nie będzie mogła już ratować innych. Niedługo potem w lokalnej gazecie i radiu można było usłyszeć podziękowania dla Yoso za to co robiła przez tyle czasu. Za każdym razem, kiedy je słyszała, na jej usta mimowolnie wkradał się uśmiech.

Pogrążona w myślach, nie zauważyła osoby idącej naprzeciw niej. Zanim któreś z nich cokolwiek zauważało lub zdążyło zareagować, oboje leżeli na chodniku. Samo zderzenie nie było bolesne. Co innego upadek na chodnik.

-Wybacz, nie widziałem cię. -  powiedział do niej chłopak. Na oko był w jej wieku. Jego brązowe włosy były w nieładzie, a kołnierz od koszuli pognieciony. Wyglądał trochę jakby na szybko założył to co pierwsze wpadło mu do ręki, a błądzący po ulicy wzrok jedynie dodawał mu do roztrzepanej aury. Szybko się podniósł i skrupulatnie sprawdził zapięcie swojego plecaka.

-Nie to ja przepraszam, zamyśliłam się. - jęknęła dziewczyna dopiero po chwili chwytając rękę, którą wyciągnął do niej szatyn. Posłał jej jednocześnie uroczy, przepraszający uśmiech. Kąciki ust Amy także się uniosły. Odwróciła się w przeciwną stronę do której szła, z zamiarem powrotu do domu. Jednak po ocenieniu budynków dookoła, zauważyła że nie miała pojęcia gdzie się właśnie znajduje. 

Kiedy chłopak miał już odejść szybko go zapytała:

-Jestem nowa w mieście i... Wiesz jak dojść do alei sześćdziesiątej trzeciej?

-Em... Tak, mieszkam kawałek dalej. Mam właśnie po drodze, więc może cię odprowadzę? Jeżeli nie masz nic przeciwko...- odpowiedział lekko się po karku i oglądając własne buty. Były prawie niezauważalnie ubłocone.

Raczej nie jest seryjnym mordercą...

-Zgoda.

Bardzo dobrze im się rozmawiało. Tak naprawdę Amy później nawet nie do końca wiedziała o czym. Mówili o wszystkim i o niczym.

-To już tutaj. -powiedziała, kiedy podeszli pod blok dziewczyny.

-Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy...- wypalił chłopak z nieśmiałym i niewinnym uśmiechem.

-Ja też. - rzuciła wyszukując kluczy po kieszeniach.

W momencie, kiedy miała już zamykać drzwi chłopak zdążył dodać:

-Tak w ogóle, jestem Peter.

-Amy. -przedstawiła się, przez co uśmiech szatyna stał się trochę szerszy. Jego, wcale nie taka dyskretna, radość w jakiś dziwny sposób poprawiła humor też i dziewczynie. 

Pomachała mu na do widzenia i zamknęła drzwi od klatki. Weszła po starych schodach do mieszkania, ponownie przelatując wzrokiem po kartce informującej o niesprawności windy. Postanowiła, że teraz czas żeby rozpakowała się do końca. Kiedy podeszła do kartonów w jej głowie pojawiła się jedna myśl.

Ciekawe czy Peter będzie potrafił chociaż trochę zastąpić Emily.... Pytanie czy ja go w ogóle jeszcze spotkam?

--------------------------------------------------------------

Trochę krótszy rozdział. Wybaczcie...


Nie wiem co teraz napisać :P

Her superpower [ZAWIESZONE] ||Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz