Od wyjścia z imprezy Kaley, dwójka nie przestała rozmawiać. Głównym tematem było dziwne zachowanie Ned'a i MJ. Razem próbowali zgadnąć, dlaczego to wymyślili. Póki co doszli do wniosku, że mogło ich coś opętać. Albo MJ chce ich pozabijać.
Po drodze, Peter zaproponował przejście parkiem, skoro wieczorami nie było tam wiele ludzi. Szczególnie w środku tygodnia. Póki co, zmuszeni byli iść w ciemności. Powoli zapadała noc, jednak na światła latarni trzeba było jeszcze poczekać. Dlatego drogę przed sobą widzieli tylko dzięki księżycowi i blokach na końcach parku.-On naprawdę tak od zawsze? - zapytała dziewczyna, przy temacie zachowania Flash'a.
-Niestety tak. - westchnął Peter.
-Przecież nic mu nie zrobiłeś. To straszne, że pozwalasz na coś takiego...
-Przyzwyczaiłem się. Jeśli nie reaguje, mam spokój, chociaż na jakiś czas.
-Jakiś czas? Ile lat już cię prześladuje?
-Już ci mówiłem Amy. Tak jest lepiej dla wszystkich. Skupia się na mnie i nie robi wtedy krzywdy innym.
-Nie zgrywaj bohatera... proszę. Wiem, że to nie moja sprawa, ale nie mogę patrzeć jak miesza cię z błotem. - dodała, kiedy ich wzrok się spotkał. Dopiero teraz zauważyła jak blisko siebie szli. Ich ramiona cały czas się stykały, a żadne z nich tego nie zauważyło.
-Nic mi nie będzie, nie musisz się martwić. - lekko się uśmiechnął, też zauważając niewielką odległość między nimi.
Mimowolnie zaczęli zwalniać kroku, powoli zatapiając się w swoich oczach. Kiedy stanęli parę metrów przed fontanną, Amy miała wrażenie, że zapomniała jak się oddycha. Do tego nie potrafiła oderwać wzroku od zielonych tęczówek chłopaka. Gdzieś w głębi siebie była przerażona. Nigdy na nikogo tak nie reagowała.
Nie miała pojęcia, że Peter był dokładnie tak samo zdezorientowany. W jego głowie z prędkością światła przelatywało tysiące myśli. Nie miał pojęcia co robić, najwidoczniej w przeciwieństwie do jego ciała. Jego wzrok powoli oderwał się od oczu szatynki i skupił się na chwilę na jej ustach, aby znowu wrócić do zielonych tęczówek.
Dziewczyna zdała sobie sprawę co się dzieję, dopiero kiedy zaczęli się do siebie przybliżać. Nie była w stu procentach pewna tego co zaraz miało się stać, ale wątpliwości po raz pierwszy jej nie przeszkadzały. Czuła, że obok niego błędy nie miały miejsca.
Milimetry między nimi, skutecznie odpędzały wszystkie myśli. Kiedy ich usta miały spotkać się w delikatnym pocałunku, wszystkie lampy zabłysnęły, oblewając ich ostrym, żółtym światłem. Gdyby chociaż któreś z nich wiedziało co robi, zapewne doszłoby do ostrożnego całusa. Niestety, obydwoje byli tak samo przestraszeni i zagubieni. Dlatego praktycznie od razu odsunęli się od siebie i spłonęli czerwienią. Dopiero po chwili Peter odważył się oderwać wzrok od ziemi, żeby szybko zerknąć na szatynkę.-Może już chodźmy? - wyszeptał tak cicho, że gdyby szelest liści był odrobinę głośniejszy, nie byłoby możliwości, żeby go usłyszeć.
W odpowiedzi Amy tylko pokiwała głową, nawet na niego nie patrząc. Była ciągle czerwona jak burak i nie potrafiła spojrzeć gdzieś indziej, niż na ziemię.
Całą resztę drogi do domu dziewczyny, pokonali nie zamieniając ze sobą słowa. Wcześniejsza sytuacja i gromadzące się myśli, likwidowały jakąkolwiek chęć rozmowy. Dla dwójki ciągle było tajemnicą, jak znaleźli się w tamtej pozycji. Wstyd, który ciągle czuli wręcz się z nich wylewał. Amy, gdyby mogła, strzeliłaby sobie z liścia, a Peter wlazłby na najbliższe drzewo i nie schodził z niego przez tydzień. Przez to, kiedy stanęli przed drzwiami wejściowymi bloku, byli w stanie tylko posłać sobie zakłopotane uśmiechy. Kiedy chłopak odwrócił się aby odejść, weszła na klatkę schodową wypuszczając z siebie chyba całe powietrze. Nie wiedziała, że od wyjścia z parku ledwo co oddychała. Cała sytuacja zdecydowanie ją przerastała. Takiego stresu nie czuła, od czasu testu z matematyki.
Po unormowaniu swojego oddechu, zaczęła wręcz biec po schodach, byleby jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. W planach miała, zawinąć się w mięciutki, zielony kocyk, przytulić starego misia którego trzyma pod łóżkiem i zapomnieć o wszystkim. Ale niestety nie było jej to dane. Po przekroczeniu progu mieszkania, usłyszała swoich rodziców. A to oznaczało nadchodzący, rzetelny wywiad. Starała się przejść jak najciszej korytarzem, ale kiedy przemykała obok wejścia do salonu, zatrzymał ją ojciec.
CZYTASZ
Her superpower [ZAWIESZONE] ||Peter Parker
FanficW New Yorku pojawia się nowa bohaterka- Yoso. Nikt nie wie kim jest, skąd przyszła i czy na pewno chce pomagać ludziom. Ściąga to uwagę paru dość ważnych i wyjątkowych osób... Moja pierwsza książka więc proszę o wyrozumiałość. 😉 Okładka: XXXMoniXXX...