Drugi tydzień szkoły nareszcie się skończył. Amy znalazła przyjaciół, przez co nie rozpamiętywała tak o miasteczku w, którym mieszkała. Była aktualnie na dachu wieżowca. Kiedy przyjeżdżała, myślała że New York nie będzie potrzebował kolejnego bohatera. Cóż... byłam w błędzie. Wypadki ciągnęły do niej jakby miała magnez. A kiedy widziała ludzi, którzy potrzebują pomocy... Cóż, nie mogła przejść obok obojętnie.
-Możesz wyjść. – powiedziała nie odrywając wzroku od miasta. -Może i przyczepiasz się do ścian, ale czerwony to mało maskujący kolor.
Czekała jeszcze chwilę, po czym spojrzała w stronę gdzie wcześniej widziała bohatera. Już zaczęła myśleć, że jest totalną idiotką i gada do ścian, kiedy z za boku budynku wychylił się Spider-man. Pomimo maski, widać było, że jest zaskoczony. Nie tak wyobrażał sobie ich rozmowę.
-Po co mnie śledzisz? -zapytała spoglądając na bohatera.
-Dostałem takie zadanie.
Była zdziwiona, myślała, że to ciekawość, bądź jakiś inny ból dupy. Jeżeli ktoś już zdążył się mną zainteresować... Jej myśl przerwał Spider-man podchodząc od niej, przygotowany na ewentualny atak z jej strony.
-Kim jesteś? - starał się być groźny, jednak kiedy to powiedziała nie była w stanie się nie uśmiechnąć. Uroczo.
-Yoso. - odpowiedziała wzruszając ramionami. Który raz w tym tygodniu się mnie o to pytają? Siedemdziesiąty? Osiemdziesiąty?
-Nie. -pokręcił głową. Dobrze wiedział jak się nazywała, jakie miała umiejętności i co robiła. Przecież od pewnego czasu ją obserwował. - Kim jesteś naprawdę ? - zapytał kładąc nacisk na ostatnie słowo.
-Myślisz, że ci powiem? - prychnęła.
-Nie przedłużaj tego... - westchnął, podchodząc do niej.
-Przepraszam bardzo. - warknęła, krzyżując ramiona. -Twoja tożsamość może być tajna, a moja nie? Myślisz, że jesteś lepszy?
-Nie... To n-nie... Mam na myśli... -zaczął się jąkać, zdenerwowany. Pan Stark nie kazał mu się tego dowiadywać. Pomyślał tylko, ze gdyby to odkrył, byłby z niego dumny.
Dziewczyna tylko się od niego odsunęła. Co on sobie wyobraża!? Była zła, prawie wściekła. Nikt w starym miasteczku nigdy się jej o to nie pytał. Nie była na coś takiego przygotowana. Patrzyła po prostu ze złością, na białe "oczy" spider-man'a. Ten nie odezwał się, do niej ani słowem. Bohaterka tylko prychnęła i się odwróciła.
-Jeżeli będziesz chciał coś ważnego, znajdziesz mnie. Tylko następnym razem przemyśl to co będziesz chciał powiedzieć. - zeskoczyła z budynku i wspomagając się ogniem oddaliła się szybko.
A miałam dziś taki dobry dzień...
<*>
Następnego ranka Amy szybciej wyszła z domu, niż zazwyczaj. Umówiła się z MJ w kawiarni niedaleko szkoły. Kiedy była już blisko przyspieszyła kroku i weszła do środka. Zobaczyła dziewczynę przy stoliku, przy oknie i od razu podeszła się przywitać. Przytuliły się i zaczęły rozmawiać (chociaż, głównie o pierdołach).
-Idziesz na imprezę u Kaley, w ten weekend? - spytała mulatka kiedy zbierały się do szkoły.
-Nie jestem pewna. Mam dużo do roboty... - skłamała.
-Wiesz, że nie przepadam za takimi wyjściami.- powiedziała MJ i przewróciła oczami. - Ale na tym będą wszyscy. Jak nie przyjdziemy będziemy przegrywami. - skrzyżowała ręce, patrząc na przyjaciółkę. - Plus, na pewno będzie tam Peter.
-Co to ma do rzeczy? - zapytała Amy, odwracając wzrok.
Michelle w odpowiedzi tylko prychnęła i spojrzała na nią wymownie. -No nie daj się prosić.
-... Zgoda. - westchnęła, wiedząc że nie ma wyboru. Momentami, jest bardziej podobna do Emily, niż ona sama...
Dziewczyny podeszły pod szkołę, cały czas rozmawiając. Przegnały się chwilę przed dzwonkiem, żeby dojść na własne lekcje. Tuż przed klasą od fizyki stał Peter i na kogoś czekał. Kiedy zauważył, że przyszła Amy uśmiechnął się do niej i zapytał:
-Umiesz na test?
-CO!? JAKI TEST!? - krzyknęła, przez co zwróciła na siebie uwagę paru uczniów. Chłopak starał się być poważny, ale po chwili parsknął śmiechem.
- Ż-Żart-tuje. - ledwo powiedział przez napady śmiechu. Od razu oberwał kuksańca w bok.
-Jak tak możesz? -zapytała, patrząc na niego z wyrzutem. - Chcesz żebym zeszła na zawał?
-Nie. Na pewno nie. - odpowiedział uśmiechnięty. - Po twojej "reakcji", wątpię żebyś poprawiła swoje relację z fizyką.
-Raczej nie ma na co liczyć. -westchnęła opierając się o ścinę.
-To... może dzisiaj pomogę Ci z nią powalczyć? -zapytał zmieszany.
-Hmmm... - mruknęła patrząc na niego. - Nie wiem czy będę miała czas... - powiedziała wyjmując jakiś zeszyt. - Mogę cię zapisać jeśli chcesz. - powiedziała całkowicie poważnie. Jednak widząc jego minę zaczęła się śmiać.
-Ż-Żart-tuje. - powiedziała przedrzeźniając go.
-Ej. Ja wcale tak nie mówię. -popatrzył na nią i udał obrażonego.
-Czasem mówisz. -zaśmiała się.
-Nie. -odwrócił się do niej plecami i skrzyżował ramiona.
-Nie obrażaj się.
-Nie śmiałbym. -odpowiedział z uśmiechem. - To jak? - zapytał wracając do tematu.
-Niech będzie. - uśmiechnęli się do siebie i po chwili wybuchli śmiechem. Nie mieli pojęcia z czego się śmieją i to właśnie bawiło ich najbardziej. Uspokoili się dosłownie sekundę przed dzwonkiem. Nie mieli też pojęcia, że kawałek dalej patrzą na ich Michelle i Ned, wymieniając między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
-------------------------------------------------------------
Cześć! Trochę mnie nie było, co nie? Spowodowane to było głównie brakiem weny. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was tą częścią. :P
CZYTASZ
Her superpower [ZAWIESZONE] ||Peter Parker
FanfictionW New Yorku pojawia się nowa bohaterka- Yoso. Nikt nie wie kim jest, skąd przyszła i czy na pewno chce pomagać ludziom. Ściąga to uwagę paru dość ważnych i wyjątkowych osób... Moja pierwsza książka więc proszę o wyrozumiałość. 😉 Okładka: XXXMoniXXX...