Aleksandra POV.
-Martinus, pójdziemy już okej? - spytałam z nadzieją w głosie.
-Nie po to czekałem tutaj z tobą te kilka cholernych godzin po to, żeby teraz sobie z tąd iść przez tą parę debilów! - wykrzyknął.Popatrzyłam na niego, a on od razu zmienił wyraz twarzy na zmartwionego.
-Nie, nie chodzi mi o to, że źle spędziłem z tobą czas, po prostu... - przerwał mu Harvey
-Widzisz? Już wszystkich rani na około.
-Zamknij się - odwarknął Martinus.
-Ja już nie mam ochoty na ten zachód słońca na prawdę.
-Skoro ci tak zależy to możemy pójść i tak mamy być za pięć minut w hotelu - powiedział Max.
-Nie, jak chcecie możecie zostać - powiedziałam - ja mogę iść - zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
-Halo? Nom. Dobra. Okej. Pa. - Harvey "rozmawiał" przez telefon - no my musimy już iść Max - tu szturchnął brata w ramię.
-Co? Yy.. tak tak my idziemy pa! - skierowali się w stronę wyjścia.
-Ehh... - westchnęłam.
-Ja nie chciałem, żebyś to tak zrozumiała, naprawdę! - zaczął sie tłumaczyć Tinus.
-Czemu ich tak nie lubisz? - spytałam go na spokojnie.
-Już ci mówiłem... po za tym oni zaczęli tą bezsensowną kłótnię.
-To po co w to dalej brnąłeś? - nadal pytałam go na spokojnie.
-No bo... w sumie... to nie wiem... - odpowiedział zacinając się.
-No widzisz - usiadłam na ławce przyglądając się zachodowi słońca - nie rozumiem jak można się kłócić o coś co było, minęło.Odpowiedziała mi cisza. Czyli zatkało kakao.
-Rzeczywiście piękny zachód słońca - powiedział po dłuższej chwili, gdy słońce sięgało już horyzontu - miałaś rację.
-No widzisz, coraz częściej mam rację - odpowiedziałam, co oczywiście było prawdą.Znów odpowiedziała mi cisza.
Po jakiś trzydziestu minutach rozmyślania i ciszy, gdy było już zupełnie ciemno postanowiłam wrócić do domu. Byłam pewna, że Martinus już wrócił do swojego hotelu. Wstałam z ławki i zaczęłam sprawdzać torebkę, czy na pewno wszystko mam.
-Już idziesz? Myślałem, że będziesz dłużej tu siedziała - usłyszałam znajomy głos.
-Skąd ty tu? - spytałam chłopaka.
-No odkąd tu przyszłem tak stoję, nie zauważyłaś? - powiedział ironicznie Martinus.
-Myślałam, że już poszłeś. W końcu było cicho.
-To sie pomyliłaś.
-Teraz będziesz do mnie mówił tak sztywno? Co ja ci zrobiłam?
-Ty? Nic. - powiedział. Myśli, że jestem głupia i nie zauważam.
-Yhm. - wzięłam telefon do ręki i zaczęłam sprawdzać czy są o tej godzinie jakieś autobusy w stronę mojego domu.Okazało się, że za dziesięć minut na przyatanku, z którego wysiadłam kilka godzin temu, jest autobus jadący w stronę przystanku pod moim domem. W tym pięć przystanków. Przeżyję. Uśmiechnęłam się do telefonu, że mam takiego farta.
-Do kogo się tak szcze... ym uśmiechasz? - spytał Tinus.
-A co cie to? - odpowiedziałam.
-Pokaż - zabrał mój telefon.
-Oddaj mi go! - na nieszczęście nie zdążyłam go zablokować.
-No i co na tej stronie jest takiego cieszącego? - spytał pokazując mi stronę z rozkładem jazdy autobusów.
-Nie wiem... pomyślmy... może... to że nie muszę wracać do domu sama pieszo?
-Dlaczego sama? Mógłbym cię odprowadzić.
-Ta jasne... - ruszyłam w stronę wyjścia.
-Obraziłaś się na mnie? - spytał po chwili, gdy już stałam przed wyjściem. Zatrzymałam się. Stałam do niego tyłem, po czym się odwróciłam. Popatrzyłam się na niego.Zrobił tak krzywą minę, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Śmieszy cię to? - zaśmiał się i zaczął do mnie podchodzić.
-Nie, nie podchodź do mnie - powiedziałam ze śmiechem.
-I co już się nie obrażasz? - stanął nade mną patrząc mi prosto w oczy.
-Może tak... może nie...Zaczął się niebezpiecznie zbliżać, ale ja nie dałam się jemu urokomi osobistemu i szybko się odsunęłam kierując ku przystankowi.
-Hej hej zaczekaj kopytkująca gazelo - powiedział Tinus.
-Hej hej nie z takimi tekstami do mnie - odwróciłam się do niego łapiąc kontakt wzrokowy.Przytuliłam go.
-Nie umiem być na ciebie zła, gdy jesteś taki słodki - powiedziałam nadal przylegając do jego torsu.
-Serio tak myślisz? - spytał.
-Niooo - poczochrałam mu włosy - ale masz mięciusie włoski.
-No ja wiem, kupiłem sobie taki zarąbisty szampon, że głowa mała!Podczas czekania na środek komunikacji miejskiej, opowiadał mi o swoim nieziemskim szamponie do włosów. Oczywiście nie zapomniał dać mi na niego namiarów.
Jakąś minutę przed przyjazdem zapytał się mnie o dojazd pod jego hotel.
-No jest akurat tym samym autobusem, tylko że wyjdziesz po trzech przystankach.
-A ty po ilu?
-Po pięciu.Podjechał autobus. Było dużo wolnych miejsc. Przez szybę pojazdu zauważyłam, że na końcu siedzą jakieś dwie, nawet młode dziewczyny w bluzach z mmstore. Zwróciłam uwagę Tinus'owi i oboje założyliśmy kaptury, które mieliśmy w bluzach.
Ja miałam swoją w torebce, nie wiem skąd wziął swoją.
Usiedliśmy jak najdalej od tych dziewczyn i jak najbliżej wyjścia. Czyli na miejscu za kierowcą.
Po trzech przystankach Tinus zaczął się zbierać.
-Do zobaczenia jutro słońce - dał mi buziaka w policzek i wyszedł.
-Miły chłoptaś z niego. - powiedziała do mnie staruszka po polsku.
-Pani rozumie po angielsku? - spytałam. Mało kto z seniorów jeżdżących tymi autobusami umie język angielski.
-Mam wnuczkę w Anglii. Miły naprawdę miły. - kontynuowała babcia.
-Ja wiem, że jest miły. Stara się.
-A co? Nie był miły?
-Był, był... pani nie zrozumie. Za długa historia.
-Ja się nie plątam w twoje sprawy dziecko. - powiedziała pani i uśmiechnęła się - o ja już wychodzę. Dobrej nocy - powiedziała na pożegnanie i wyszła.Na szóstym przystanku życzyłam dobrej nocy panu kierowcy i skierowałam się w stronę domu.
Gdy weszłam do domu zastałam tam ciszę. Tylko Malwina siedziała w kuchni i przeglądała coś na telefonie.
-Elo - zaczęłam rozmowę.
-Siema gdzie byłaś z Tinusem? - spytała moja siora nadal patrząc w fonka.
-Skąd wiesz, że byłam akurat z nim?
-Instagram - odpowiedziała wzruszając ramionami - w sumie, po co pytam skoro byłaś w łazienkach. Ty tam w sumie mogłabyś siedzieć godzinami. Aż dziwne, że Martinus zgodził się z tobą tam czekać na jak mniemam zachód słońca.
-No widzisz nie wszystko wiesz.
-Nie? A co jeszcze?
-Spotkałam Max'a i Harvey'ego
-Cooo kolejnych bliźniaków? To kogo ty w końcu wybierasz na męża? Muszę poznać moją przyszłą rodzinę bardziej.
-Na razie nikogo - zaśmiałam się kierując w stronę schodów prowadzących na piętro, na którym znajdował się mój pokój - ale może z czasem to się zmieni...
-No ja mam nadzieję - zaśmiała się - sami dobrzy kandydaci ci się trafili. Masz farta w życiu.~1000 words~
Witam was już w nowym roku! Czujecie ten 2019?
CZYTASZ
Zacznijmy od początku || M.G (ZAWIESZONE)
FanfictionAleksandra Brześniewska prowadzi trasę koncertową po Polsce, w której ostatnim przystankiem jest Warszawa. Nie spodziewa się, że spotka tam kogoś, kogo pamiętać nie zamierzała... (nie umiem pisać opisów😔) 《Najwyższe notowania》 • #29 marcusandmartin...