ROZDZIAŁ 12

201 13 5
                                    

Aleksandra POV.

Była godzina 11:00. Siedziałam w pokoju i zastanawiałam się co mogę zrobić.

Na 16:30 mam spotkanie z M&H, więc przez ten czas mogłabym zrobić coś pożytecznego.

Martinus'owi skłamałam, że nie idę na to spotkanie, bo muszę jechać do babci, bo jest chora i w ogóle. Gdyby się dowiedział, że jednak idę na to spotkanie, przyszedł by do mnie, bo jak znam życie nie wyłączyłabym lokalizacji, a następnie zamknął w pokoju i siedziałby tam razem ze mną, dopóki spotkanie przeminie.

Postanowiłam przejść się do Marleny. Przez długi okres prawie w ogóle z nią nie rozmawiałam i boję się, że ta przyjaźń się rozpadnie.

Napisałam do dziewczyny, czy możemy się spotkać, na co ta oczywiście się zgodziła. Marlena nigdy się nie obraża, jeśli wie, że robię coś ważnego na przykład załatwianie spraw koncertowych i uporanie się z wszystkimi innymi tego typu sprawami. Spotkanie miało się odbyć na placu zabaw nieopodal naszego osiedla. Będąc na miejscu, zauważyłam moją przyjaciółkę.

-Hej! Długo czekasz? - pytając przytuliłam Marlenę.
-Nie teraz przyszłam - powiedziała oddając uścisk - stęskniłam się - dodała.
-Ja też! Przepraszam cię że nie mogłysmy się wcześniej spotkać, teraz mam te wszystkie sprawy z koncertami...
-Ważne, że w końcu miałyśmy czas by się spotkać!

Poopowiadałyśmy sobie co u nas, podczaw chodzenia po osiedlu. W końcu dziewczyna spytała.

-Ty w końcu jesteś z Martinus'em?
-Nie. Przyjaciele.
-Uuuu... friendzone?
-Ta... widzę jego starania, ale no wolę być ostrożna. Po za tym ostatnio zakazał mi się spotkać z Max'em i Harvey'm.
-Dlaczego?
-Bo ich "nie lubi". Jakaś tam kłótnia była kilka lat temu. Zachowują się jak pięciolatki! Nie uważasz?
-Masz rację, chociaż to typowe do chłopaków w ich wieku.

Rozstałyśmy się przed godziną 15:00. Miałam chwilę czasu na dojście do domu, przygotownie się i wybranie się do hotelu.

Na miejscu przebrałam się trochę ładniej. Wcześniej miałam najnormalniejszą koszulkę i jeansowe spodenki. Teraz wybrałam miętowy kombinezon, do tego kucyk i jestem gotowa.

W drodze do hotelu, zauważyłam Martinus'a rozmawiającego z jakąś dziewczyną. Stanęłam w zasięgu ich wzroku i obserwowałam. Albo sobie kogoś znalazł, albo jakaś mmer.

Po chwili Martinus ją przytulił, po czym dał pobazgroloną karteczkę. Fanka. Okej.

Po chwili chłopak mnie zauważył. Zaczął się kierować w moją stronę, a ja odwróciłam wzrok i ruszyłam do hotelu.

Spojrzałam za siebie i okazało się że był kilka metrów dalej ode mnie. Weszłam w tłum ludzi i go zgubiłam. Kątem oka widziałam jak się rozgląda. Potem spokojnie doszłam do hotelu.

-A gdzie to się wybierasz? -spytał mnie znajomy głos.
-A dlaczego mnie śledzisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Pierwszy zadałem. Chyba nie idziesz na spotkanie? - powiedział Martinus.
-Pewnie, że idę. Nie zabronisz mi się z An spotkać.
-Ah tak? To ja z tobą pójdę. - tyle dobrego, że Angelika była w tym samym hotelu.

Skierowałam się w stronę windy, gdzie po chwili znajdowałam się tam wraz z chłopakiem. Wyszłam na wyznaczone pietro i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi An.

Zacznijmy od początku || M.G (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz