ROZDZIAŁ 16

158 8 1
                                    

Aleksandra POV.

[...] w kolejce stoi...

Michał.

Kiwnęłam Tinusowi w jego stronę uśmiechając się, na co on popatrzył we wskazane miejsce. Momentalnie zmienił wyraz twarzy.

-On nam zrobił tyle krzywdy z Darią...
-Człowieku, to było tak dawno temu... zdążyłam już się z nim pogodzić.
-I już nie zarywa?
-Po co ma zarywać, skoro już ma dziewczynę.
-To zmienia postać rzeczy - powiedział zdziwiony.
-No widzisz - widząc, że Michał szukał stolika by poczekać na seans, zawołałam go, na co się odwrócił. Uśmiechnął się i podszedł do stolika. Po chwili zauważył Martinusa.
-Co ty tu...? - spytał blondyna.
-Siedzę.
-Wybaczyłaś mu i tak dalej? - zapytał mnie Michał.
-Tak, jesteśmy teraz best frencs forewer - zaśmiałam się.
-Ty to chyba jesteś mym autorytetem - powiedział micha, z czego się zdziwiłam.
-Czemu niby?
-Nie patrzysz w przeszłość tylko w teraźniejszość. Jeśli się z kimś pogodzisz, nie wracasz do przeszłości związanej z tą osobą. Podziwiam cie za to.
-Weź przestań - powiedziałam.
-Ze mną tak samo. Przeze mnie prawie zepsułaś z nim swój związek - popatrzył na Tinusa - a ty mi tak o przebaczyłaś.
-W sumie... racja... - przytaknął Tinus.
-Przestańcie mi tu słodzić, bo tęczą zaraz rzygnę, a zamiast chmurek, będą kostki cukru.
-Dobra no, już zmieniam temat. Ola mi mówiła, że masz dziewczynę. Opowiedz coś o niej - powiedział Martinus. Wbrnął w najgorsze gówno, jakby nie mógł spytać jak się pogodziliśmy.

Po jakiś 10 minutach, ludzie zaczęli wchodzić na salę kinową. Michał szedł na inny film, więc się z nim pożegnaliśmy, a po chwili wchodziliśmy do sali zajmować miejsca.

Po seansie, byłam cała rozstrzęsiona. Nie wiedziałam, że to takie straszne będzie. Martinus ani drgnął. Pewnie nasuwa wam się pytanie dlaczego.

Bo skubany zasnął.

I zostawił mnie samą na pastwę losu z tym horrorem. Najgorsze było to, że był w 3D.

Po chwili ciszy odezwałam się do niego.

-Wyspałeś się?
-No... mogło być wygodniej.
-To był sarkazm.
-No ejj... to nie moja wina, że był taki nudny.
-Nudny? Nudny? Człowieku, patrz co się ze mną dzieje! - pokazałam mu moją dłoń, która nadal się trzęsła.
-Nie obraziaj sie - przytulił mnie.
-Ugh... nie umiem sie oblaziać na takiego słodziaka - popatrzyłam na niego łapiąc go za policzek, jak każda typowa ciotka po 60-tce.
-Ej ej przestań - złapał moje ręce i odłożył na miejsce.

Z racji, iż było jeszcze widno, postanowiliśmy pójść do jakiegoś parku. O dziwo, był bardzo zadbany, co nie powiem, rzadko się zdarza.

Rozmawialiśmy tak z dobrą godzinę. Gdy słońce chyliło się ku zachodowi (za dużo "Pana Tadeusza", niech pani więcej nie zadaje takich lektur na ferie ~aut.) , ruszyliśmy w miejsce, które było, prawie że niewidoczne. Wokół były różne wysokie krzewy, a jeśli się przez nie przeszło była mała ławeczka, z pięknym widokiem na Warszawę.

-Ola? - zaczął.
-Hm?
-Minął miesiąc... przemyślałaś sobie moją prośbę?

Popatrzyłam na niego. Nadal nie byłam pewna swojego. Był ideałem, ale miał jedną jedyną wadę - zazdrość. Gdy widzi mnie z innym chłopakiem, wszczyna awanturę. Szczególnie, jak zna tego chłopaka, to już może nawet zabić (oczywiście w przenośni).

-Zazdrość... - szepnęłam, przez co spojrzał mi w oczy, łapiąc przy tym głęboki kontakt wzrokowy - ...jesteś bardzo zazdrosny... nie zdradziłabym cię przecież... jesteś dla mnie zbyt ważny...
-Ja nie umiem nie być zazdrosnym, nie kontroluję tego - powiedział smutno.
-Pomogę ci - uśmiechnęłam się.
-To znaczy, że... - momentalnie się uśmiechnął, a ja pokiwałam głową.

Nagle niewiarygodnie szybko (niczym Czulka schodząca ze schodów w sql Klaudyk_555 Maaartynka ~aut) , złączył nasze usta w długim pocałunku, który oczywiście odwzajemniłam.

Czułam się dziwnie. Nie to, że mi się nie podobało, ale nie czułam się tak jak zwykle gdy się z nim całowałam. Teraz było tak jakby wiecęj euforii? Wiem tyle, że w środku mnie było T S U N A M I emocji.

Potem szczęśliwi ruszyliśmy w stronę mojego domu. Po co jechać busem i wydawać te kilka złotych, skoro można przejść się tak o? I będzie o wiele szybciej, bo nie robimy niewiadomo ile przystanków. Jedynym zagrożeniem mogą być fani. Ale to w sumie nie jest zagrożenie, tylko przyjemność. Chociaż czasem wolałabym z Tinusem trochu prywatności.

-Skoro już jesteśmy razem, tooo nie masz nic przeciwko mojej niespodziance? - spytał po chwili milczenia.
-Niespodzianka? Jaka? - spytałam. Nie lubię niespodzianek, szczególnie jak ktoś już mi powie, że jakaś niespodzianka jest.
-Powiem ci jutroo - przeciągnął ostatnie słowo i przytulił.

Szliśmy chwilkę wtuleni w siebie, po czym znów zadałam pytanie.

-A nie możesz mi dzisiaj powiedzieć? Proszę... - popatrzyłam na niego moimi sweet oczkami, które i tak nie pomagają.
-Nie, jutro - pstryknął mój nos.
-Aua człowiku - zaśmiałam się.
-Człowiku? A nie człowieku?
-A co, wolałbyś debilu, baranie, skurczybyku...
-Dobra dobra już nie wymieniaj - zaśmiał się widząc, że wyliczam na palcach.

Nagle dostałam jakiegoś maila. Postanowiłam wejść od razu widząc, że się wyróżnia. Otworzyłam go, po czym wydałam okrzyk radości, którego ewidentnie Martinus się wystraszył.

-Co jest kur... weź nie strasz kobieto - zaśmiał się.
-J A N I E W I E R Z Ę - popatrzyłam jeszcze raz na treść mojego maila.
-Powiesz o co chodzi? Nie wiem czy mam się cieszyć czy nie - powiedział zniecierpliwiony.
-Dostałam prośbę o udział w największym evencie w tym kraju. Jako GOŚĆ SPECJALNY.

(Od razu mówię, że nie znam żadnego takiego eventu xd nawet nie wiem czy to się tak pisze XD jak znacie jakiś event to napiszcie w kom ~aut.)

-No to GRATULACJE, tylko kiedy to? Może przeszkodzić mojej niespodziance.
-Za dwa miesiące 28 września.
-OO wtedy jest druga rocznica naszego utworu!
-Serio? Już 2 lata?
-No widzisz jak ten czas leci - zaśmiał się pod nosem - nie mogę się doczekać twojej reakcji na niespodziankę.
-Przestań pieprzyć o tej niespodziance. Ja już teraz natychmiast w tym momencie chce wiedzieć co to, a ty mnie jeszcze dobijasz moją reakcją.
-Agh dobra powiem ci dzisiaj. Aleee u ciebie w domku.
-O matko to za chwilę! - podskoczyłam z radości.
-Za chwilę - uśmiechnął się.

Wparowałam do domu jak jakieś zwierzę i weszłam do kuchni.

-Coś... się stało? - spytała zdziwiona mama. Tato tylko zerknął z nad gazety. Ludzie, czy tylko on jeszcze czyta te bzdury?
-Niespodzianka... JAKA TO NIESPODZIANKA - odwróciłam się w stronę Martinusa, który miał banana na twarzy. Zerknęłam na mamę, ona też się uśmiechnęła.
-Ty wiesz? Co?! I mi nie powiedziałaś?
-Niespodzianka to niespodzianka słońce - zaśmiała się - kazał nie mówić, to nie mówiliśmy.
-Ty też tato? Ej noooo... - powiedziałam smutno. Ale momentalnie się uśmiechnęłam. Przecież zaraz poznam całą ta niespodziankę.
-A więc...



~1040 words~
POLSAT. Ale ja lubię Polsatować xD
Jak myślicie, jaka to niespodzianka?

Zacznijmy od początku || M.G (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz