ROZDZIAŁ 20

156 10 0
                                    

Martinus POV.

Po niecałym kwadransie byliśmy już na lotnisku.

-No to powiesz mi w końcu gdzie jesteśmy? - spytała Ola.
-Witam w Hiszpanii!

Ona tylko otworzyła buzię, a ja do niej podeszłem zamykając ją.

-Żartujesz.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Dobra sprawdzę to.

Włączyła telefon, jakąś mapę, położenie i wyłączyła patrząc się przed siebie.

-I co?
-Co?
-No co?
-No co co?
-Wierzysz?
-W co?
-Dobra nie gadam z tobą - powiedziałem zrezygnowany.
-A masz wszystko pozałatwiane?
-Tak, mam tyle atrakcji, że WOOOHOO czas na imprę.
-Jezuuuuu, ale ty kochanyy - przytuliła mnie - co ja mam ci zrobić aby się odwdzięczyć?
-Wystarczy, że jesteś tylko moją małą księżniczką.
-Nie jestem mała.
-Jesteś.
-Jestem młodsza.
-Czyli mała.
-Nie.
-Dobra stop. I wyjdźmy w końcu z tego lotniska.
-Racja.

Wychodząc z lotniska zobaczyłem jakąś sylwetkę, która bardzo mi kogoś przypominała. Nagle ten ktoś obrócił.

Harvey.

W sumie mówili, że jadą do Hiszpanii, ale nie wiedziałem, że tu gdzie my.

Ten mnie zauważył i się uśmiechnął, co odwzajemniłem. Lubimy się przecież, nie?

Kiedy straciłem go z pola widzenia zrozumiałem, że nie ma obok mnie Oli.

Zacząłem się martwić. Gdzie ona mogła pójść?

Aleksandra POV.

Opowiadałam Tinusowi jakąś historię, kiedy nagle mój telefon zaczął dzwonić.

Patrzę.

No Martinus.

-Jezu po co do mnie - urwałam zauważając, że chłopaka nie ma obok mnie.

-To po to dzwoni - odebrałam.

📞Jezu Ola gdzie ty jesteś?📞
-Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
📞Jak to nie wiesz?📞
-No normalnie. Myślałam, że idziesz za mną.- powiedziałam jak typowe zagubione dziecko.
📞Powiedz co widzisz wokół siebie📞
-Ludzi... ludzi... i jeszcze domy... takie żółte śmieszne haha... o i ciebie widzę! O macham ci! Widzisz mnie?
📞Nie...📞
-O to nie ty.
📞Masz lokalizację?📞
-Yyyy... już mam.
📞Stój i się nie ruszaj. Jak z dzieckiem...📞
-Można stwierdzić iż aktualnie jeszcze dzieckiem jestem, ponieważ nie mam ukończonych osiemnastu lat, dlatego też nie jestem pełnoletnia, co oznacza iż dzieckiem jestem.
📞... dobra stój papa📞
-Paa.

Rozłączyłam się.

I ktoś na mnie wpadł.

-Jezu patrz jak chodzisz - powiedziałam do jakiegoś chłopaka w grubej bluzie z kapturem
-Przepraszam bardzo, nie patrzyłem.
-Masz zaburzenia termiczne? (jak olippo gippo xd ~aut.)
-Emmm... nie?
-Człowieku jest środek lata, a ty chodzisz w czarnej bluzie na słońcu. Nie jest ci gorąco?
-Może tak może nie. Chowam się po prostu.
-Jesteś sławny? - spytałam a ten pokiwał głową na tak - Jezu ja to mam szczęście.
-Dlaczego?
-Poznałam sławnych blizniaków, kolejnych sławnych blizniaków, ja jestem sławna, ty jesteś sławny. Co tu się dzieje wowowo.
-Wiesz co? Przedstawmy się. Carlos Alejandro, model. (Klaudyk_555 Maaartynka Carlosa nikt nie kocha :') )
-Aleksandra Brześniewska, nastoletnia piosenkarka, jeśli moje kwiczenie mogę nazwać śpiewem.
-Z jakiego kraju jesteś?
-Polska.
-O fajnie. Ładny kraj.
-Wiem.
-Mówiłaś coś o sławnych bliźniakach... podasz ich imiona? Może znam?
-Marcus, Martinus, Max, Harvey. Tyle.
-Marcusa i Martinusa kojarzę z tych ich całych Mołments tur, a tych drugich to nie. Z kąd oni są?
-Welka Brytania.
-To nie kojarzę. A ty się z nimi przyjaźnisz?
-Z Marcusem, Maxem i Harvey'm tak.
-A z tym Martinusem?
-Martinus to...
-Co ja? - spytał Martinus podchodząc do mnie i dając buziaka w policzek - nie gub sie juź więcej.
-... to mój chłopak. - dokończyłam zdanie, a Carlos patrzył się na Martinusa wzrokiem "weź spierdalaj".
-Yhm... widzimy się potem? - spytał z nutką nadziei w głosie.
-Zależy. Nie wiem co ten tu mi przygotował.
-Na wszelki wypadek masz mój numer - podał mi karteczkę z cyferkami, a Tinus gdyby mógł, spaliłby ją laserami z oczu.
-Okej paa - powiedziałam i odeszł.
-Kto to? - spytał oburzony Martinus.
-Carlos, model, zna ciebie i Marcusa z Memestour i...
-Memestour? - zaśmiał się.
-No tyle z tego memów mogłabym zrobić, że woho.
-Dobra, chodź idziemy do hotelu.

Ruszyliśmy tym razem wspólnie, żeby się zaraz nie okazało, że znów któreś z nas zostanie w tyle.

***

W tym momencie siedzę na łóżku w naszym apartamencie i czekam na Tinusa.

Kąpać mu się zachciało.

-Ile jeszcze? - spytałam pukając do drzwi.
-Yyy... daj pięć minut
-Mówiłeś to piętnaście minut temu. Wyłaź, bo się tu zanudzę na śmierć.
-No już.

Wyszedł z łazienki.

-Co ty tam tak długo robiłeś? Nawet ja tyle w łazience nie siedzę.
-No sobie tam... włosy układałem... zęby myłem... wiesz jak długo to u mnie schodzi.
-Dobra wierzę ci. Idziemy?
-Idziemy.

Po chwili wychodziliśmy z budynku i kierowaliśmy się w stronę plaży.

~715 words~
Ta książka to totalne dno.
Strasznie ją zaniedbuje i myślę, że powinnam ją zawiesić. Brakuje mi pomysłów, a aktywność strasznie spadła w dół. Kiedyś napisanie jednego dobrego i długiego rozdziału zajmowało mi nie więcej jak godzina z przerwami. A teraz rozdział piszę przez tydzień i to jeszcze tak okropny, że ja na niego patrzeć nie mogę. Jeszcze przemyślę to czy zawieszę czy nie, ale pisanie rozdziałów sprawia mi dużo trudności, a ostatnio w szkole mam strasznie trudne tematy i muszę się dużo uczyć.

Do zobaczonka~

Kocham tego screena XDD

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kocham tego screena XDD


Zacznijmy od początku || M.G (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz