ROZDZIAŁ 19

142 8 2
                                    

Aleksandra POV.

Wychodząc od An było około godziny 16. Wchodziliśny do windy, gdy nagle przypomniałam sobie o Max'ie i Harvey'm. Z tego co się dowiedziałam, dziś wyjeżdżają z Polski.

-Tinus? - zagadałam.
-Hm?
-Mogę się spotkać z Max'em i Harvey'm? Dzisiaj też wyjeżdżają.

Popatrzył na mnie zimnym wzrokiem, ale po chwili się uśmiechnął.

-Nie mogę zabronić ci spotykania z innymi ludźmi.

Również się uśmiechnęłam, a po chwili przytuliłam. Kliknęłam wyznaczone piętro i pojechaliśmy w górę.

Po kilku minutach byliśmy już pod drzwiami ich pokoju. Zapukałam do drzwi.

-Hej! - uśmiechnęłam się widząc w drzwiach Harvey'go.
-Hej... - powiedział niepewnie.
-Spokojnie on nie do was. Będzie cicho.
-No dobra... zapraszam... - wyglądał jakby się zastanawiał co właśnie powiedział.
-Kto przy... o hej Ola! - powiedział Max na co mnie przytulił - em... a on tu co?
-Spokojnie, może się odezwać, dopiero jak mu pozwolę. Nie dotykaj, nie mów. Rozumiesz? - pokiwał głową - przyszłam się pożegnać.
-Ale my jeszcze nie wyjeżdżamy! - powiedział Max.
-Ale ja też wyjeżdżam i nię będę miała później czasu - powiedziałam do bliźniaków.
-A gdzie? My od razu lecimy na takie małe wakacje, na trzy-cztery dni do Hiszpanii.
-Ja tam nie wiem gdzie on mnie wywiezie. Oby nie do Grenlandii - zaśmiałam się.
-Sama z nim jedziesz? - spytał Harvey.
-Tak.
-Uuuuu... - powiedział Max - sory musiałem.
-Nie no spoko. Każdy tak reaguje. Prawda? - odwróciłam się do Tinusa, który wydawał się bardzo zamyślony -HALO ZIEMIA DO PANA GUNNARSEN.
-Co? Co jest? - potrząsnął głową.
-Prawda, że każdy reaguje "Uuuu"?
-Ta ta... no ta - powiedział znów odlatując do swojego świata.
-Wiecie co? Trzeba was pogodzić. - wstałam z fotela, na którym usiadłam po wejściu do pokoju.
-Co? - powiedzieli trzej na raz.
-Kaczka w zoo.
-W sumie, to nie jest taki zły pomysł - odezwał się Tinus.

Wszyscy na niego popatrzyliśmy.

-No co? - spytał - co sie tak gapicie?
-Ty zgadzasz się? Ze mną? - zadałam pytania.
-No tak.
-Ja myślałam, że z tobą najtrudniej będzie, a tu prosze. Ale mi surprise zrobiłeś.
-No widzisz. Ludzie się zmieniają - uśmiechnął się.
-A wy? - skierowałam pytanie do bliźniaków - chcecie się pogodzić?
-Odnowiłbym z nimi kontakt... - powiedział Max.
-Racja... - dodał Harvey.
-No to proszu bardzo Martinusek łapke daj - popatrzył się na mnie jak na debila, ale podał rękę.
-Noi proszu się poznać na nowo - dodałam.

Po jakiś piętnastu minutach rozmawiali ze sobą, jak gdyby nigdy nic.

-Jeszcze tylko Marcusa nawrócić. Ale to będzie proste. Jak zobaczy, że ja was lubię, to on też was polubi - powiedział.

Posiedzieliśmy u nich jeszcze 10 minut i zaczęliśmy się zbierać. Była za dwadzieścia piąta.

-Pa! - krzyknęłam z Martinusem.
-Do zobaczonka! - odkrzyknęli.

Zamknęli drzwi i ruszyliśmy w stronę windy.

-Nie było tak źle prawda? - spytałam.
-No nie. Spoko są.
-A ty ich tak nie lubiłeś...

Wracając do mojego domu zachaczyliśmy o hotel Tinusa, by ten wziął walizkę.

-Gdzie jedziesz? - spytała Emma.
-Zabieram Olą na wakcje - uśmiechnął się.
-A ja też mogę? Prooooszę!
-Nie mamy biletu, a mama by ci nie pozwoliła - powiedział Tinus.
-To powiedz chociaż gdzie.
-Do... - już miał mówić, gdy zobaczył mnie obok siebie - ... Marcus ci powie.
-O nie! Znowu mnie z nim zostawiasz? To jest jakiś o s z o ł o m. - powoli i wyraźnie powiedziała ostatnie słowo.
-To zrób z niego księżniczkę. On lubi takie zabawy.
-W sumie to masz rację. Zabrał mi raz koronę kiedy byłam mała i tak do szkoły poszedł.
-Miał taki challenge...
-Dobra idę. Papaappapa! - krzyknęła, a Martinus odetchnął z ulgą.
-Naprawdę z niego taki  o s z o ł o m? - zaśmiałam się.
-On po prostu próbuje z nią rozmawiać, ale nie wie, że dzisiejsze dzieci to tylko w tych telefonach siedzą i nie bawią sie lalkami i samochodzikami jak my w jej wieku.
-Yhm.

Zacznijmy od początku || M.G (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz