ZASADY

3.9K 176 5
                                    

Thomas

Z zamyślenia wyrwał mnie głos szatynki. Gdy już się przedstawiłem i usiadłem postanowiłem od razu przejść do rzeczy.
- Skoro wstęp już mamy za sobą myślę, że czas na ustalenie zasad. Po minie dziewczyny uznałem, że nie jest zachwycona. Mimo to ciągnęłem dalej.
- Po pierwsze nigdzie nie wychodzisz, z nikim się nie spotykasz, nikt nie odwiedza cię bez mojej zgody.
Brwi Elizabeth poszybowały w górę, a słodkie usteczka rozchyliły jak mniemam w szoku. Trudno, dyscyplina jest najważniejsza i nawet dla niej nie zmienię zdania.
- Po drugie, jeśli otrzymasz jakiś niepokojący telefon, wiadomość sms lub mail niezwłocznie mnie o tym informujesz. Elizabeth nadal milczy, czuję jednak że nie omieszka wypowiedzieć się na temat moich zasad.
- Po trzecie, twój harmonogram dnia. Chce wiedzieć wszystko na temat twoich codziennych zajęć, przyzwyczajeń i zainteresowań.
-Dość! - Elizabeth uniosi się nad biurko podpierając się rękami tym samym pochylając się w moją stronę.  I choćbym nie wiem jak bardzo chciał zachować teraz profesjonalizm mój wzrok wędruje prosto na jej lekko odsłonięte piersi. Jestem tylko facetem, ale do tej pory nie rozpraszałem się w ten sposób.
- Czy nie uważasz że jako twoja pracodawczyni to ja powinnam ustalać tu zasady a nie ty?! -z  otępienia po raz kolejny dzisiejszego dnia wyrywa mnie głos Elizabeth.
- Nie. Nie uważam tak. Jestem tu po to żeby cię chronić i jeśli nie będziemy współpracować może się to źle skończyć nie tylko dla ciebie i dla mnie ale także dla bliskich ci osób. Pomyśl. Dziewczyna siada z powrotem na swoim fotelu, zaplatając ramiona na piersi i odwracając głowę w kierunku okna. W sposób jaki przygryzała dolną wagę  widać że intensywnie myśli. I te usta.
- Myślę, że możemy spróbować się jakoś dogadać. Mówi bardziej do siebie niż do mnie, nadal skierowana w stronę okna.
- Dobrze, w takim razie przyjadę około osiemnastej ze swoimi rzeczami. Wtedy omowimy resztę szczegółów. Nie odpowiada tylko kiwa głową. Uznaję to za odpowiedź i ruszam do drzwi.
- Do zobaczenia - mówię po czym wracam do domu żeby się spakować. To będzie ciężkie zlecenie.

Elizabeth

Gdy opuścił mój gabinet nadal nie mogłam pozbierać myśli. Zasady?serio? Niby ma to jakiś sens bo powinien wiedzieć z kim mam kontakt a kto jest obcy, no ale harmonogram? Zainteresowania? To dla mnie zbyt osobiste. Nie po to nie udzielam się w mediach żeby teraz ktoś obcy grzebał w moich prywatnych sprawach. Nie ważne że ma mnie chronić, że jest wyszkolony, że ma dobrą opinię wśród firm ochroniarskich, że jest przystojny, że jest...zaraz przystojny? o czym ja znowu myślę. Nie ważne. Ważne że jak tylko się zjawi pozna kilka moich zasad. Zawsze myślałam, że ochroniarze to mili starsi panowie, którzy chodzą za tobą. Otwierają ci drzwi, ciągle się rozglądają i mało mówią. Dlaczego tak myślałam? Otóż mój ojciec miał ochroniarza. Martin, bo tak ma na imię towarzyszył mu przez pół jego życia. Dziadek go zatrudnił jak firma zaczynała przynosić zyski. Tato wraz z Martinem z czasem bardzo się zaprzyjaźnili. Martin mi kiedyś opowiadał, że jak przyszłam na świat to tata tak się upił ze szczescia, że to on musiał odebrać mnie i mamę ze szpitala. Po śmierci taty miałam nadzieję, że to właśnie on będzie moim ochroniarzem. Niestety, śmierć ojca załamała Martina. Stwierdził, że skoro nie uchronił przed śmiercią przyjaciela, którym bez wątpienia był dla niego mój ojciec, to nie da rady ochronić mnie. Dlatego wraz z George'em znaleźli tę firmę ochroniarską z której jest ten cały Thomas.
Tak bardzo tęsknię za tatą. Nie mogę przestać myśleć co tak ważnego miał mi do przekazania. Kto mógł chcieć jego śmierci? Z zamyślenia wyrywa mnie telefon.
- Halo?
- Cześć skarbie, przepraszam, że mnie nie było mam bardzo pilne sprawy na mieście i nie zdążyłem cię poinformować - to Shawn.
- Na prawdę nie miałeś czasu choćby na jednego smsa? - pytam
- Skarbie, nie gniewaj się, później ci to wynagrodze. Mów lepiej jak tam ten ochroniarz? Wprowadza się do ciebie dzisiaj?
- Mm tak...wprowadza się - mieszam się, bo samo wspomnienie Thomasa wywołuje u mnie dziwne uczucia.
- Coś z nim nie tak? pyta a ja nie wiem co powiedzieć.
- Nie, jest ok. Słuchaj Shawn muszę kończyć mam dużo pracy. Moja asystentka znowu zachorowała - zmieniam temat
- Och, no wiesz każdemu się może zdarzyć na pewno dasz sobie radę, kończę. Pa skarbie. Rozłączył się. To było dziwne. Postanowiłam zająć się pracą. Niestety po mojej głowie ciągle krążyły myśli dotyczące blondyna o pięknych błękitnych oczach. Jak my się dogadamy? Czy on zrozumie że nie jestem w stanie zaakceptować wszystkich jego zasad?

Ochroniarz (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz