Elizabeth
Budzę się i od razu oślepiają mnie promienie słoneczne. Próbuję jakoś się odwrócić,ale uniemożliwiają mi to ramiona Thomasa. Mimo dyskomfortu uśmiecham się sama do siebie na myśl o wczorajszej nocy.Było tak cudownie. Ehh. Na samo wspomnienie przechodzi mnie przyjemny dreszcz. Przyglądam się chwilę Thomasowi.Nigdy nie spodziewałabym się,że zakocham się w człowieku, który będzie mnie chronić. Zawsze myślałam, że założę rodzinę z Shawnem. Odgarniam kilka pasm włosów z twarzy Thomasa,co sprawia, że ten się budzi.
-Dzień dobry- mówię,a szeroki uśmiech sam pcha mi się na usta.
-Dzień dobry- odpowiada z chrypką,która sprawia że mam ciarki na całym ciele.
Mogłabym patrzeć na niego godzinami,ale trzeba wstać. Uświadamiam sobie,że dziś Cole przesłucha Georga i prawdopodobnie aresztuje Chloe. Nadal nie mogę pogodzić się z tym,że to ona.
Musiałam się mocno wyłączyć,bo czuję delikatne szturanie. Spoglądam na zatroskanego Thomasa.
-Lizie coś nie tak?-widzę niepokój w jego oczach.
-Wszystko w porządku- odpowiadam mu z delikatnym uśmiechem. Thomas nie wygląda na przekonanego.
Patrzy na mnie jakby chciał powiedzieć "mnie nie oszukasz,mów " przewraca oczami i ostatecznie mówię mu o czym myślałam. Thomas zapewnia mnie,że wszystko się ułoży.
Idziemy pod prysznic. Razem. Niestety nie ma czasu na nic więcej jak tylko wzajemne mycie. A szkoda. Co się ze mną dzieje? Ubrani schodzimy zjeść śniadanie. Jest siódma trzydzieści więc mamy mało czasu. W kuchni zastajemy Sare i Owena. To on tu nocował? Thomas na jego widok spina się cały. Widać nie podoba mu się fakt, że nocował u jego siostry.Już ma coś powiedzieć, ale ja go uprzedzam.
-Kochani,zaraz jedziemy do firmy. Nie spalcie mi domu-sile się na żart. Thomas patrzy na mnie wilkiem, ale nic nie mówi. Śniadanie jemy szybko i w ciszy. Młodzi idą do pokoju Sary,odprowadzeni wzrokiem Thomasa. Gdy ten ma pewność, że nie usłyszą mówi do mnie.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Ale co?-tak udawanie,że nie wiem o co chodzi to świetny pomysł.
-Nie udawaj. Wiem,że specjalnie nie pozwoliłaś mi nic powiedzieć-mówi, wstaje z miejsca i zaczyna krążyć po kuchni.
-A co chciałeś powiedzieć hmm? Ona jest dorosła Tom. Nie możesz zabronić jej spotkania się z chłopcami-mówię.
-Nie ważne, że jest dorosła! To nadal moja siostra-unosi się- Po tym co ją spotkało, nie pozwolę, żeby ktoś ją skrzywdził.
-Dlaczego zakładasz,że Owen ją skrzywdzi? To dobry chłopak.
Thomas milczy przez chwilę, wpatrzony w blat na którym oparł ręce. Ja też milczę dając mu czas na zastanowienie.
-Może masz rację- mówi zrezygnowany-ale jeśli myśli że rozmowa go ominie to się grubo myli-dodaje,palcem grożąc w stronę w którą udali się Owen z Sarą. Uśmiecham się delikatnie,składam buziaka na jego policzku i uświadamiam sobie,że jesteśmy spóźnień. W tempie ekspresowym zbieramy nasze rzeczy i biegniemy do auta.
Gdy docieramy do biura jest już prawie wpół do dziewiątej.
-Pani Johns!pani Johns!-od samego wejścia dobiega mnie roztrzęsiony głos recepcjonistki. Kobieta podbiega do mnie.
-Pani Johns!Policja!Są u Chloe! -Informuje mnie nerwowo wymachując rękoma. Wymieniamy z Thomasem znaczące spojrzenia. Po czym ruszamy do gabinetu Chloe.
-Pani Johns!-zatrzymuje mnie głos recepcjonistki. Odwracam się.
-O co chodzi?-pytam. Kobieta miesza się i kiwa głową ma boki. Posyłam jej ostatnie spojrzenie i wraz z Thomasem udajemy się we wcześniej obranym kierunku.
Przed biurem Chloe stoi umundurowany policjant.
Jak tylko nas zauważa,zastawia nam wejście.
-Teraz nie wolno tam wchodzić-mówi stanowczo.
-A ja myślę, że jednak wolno-odpowiada mu Thomas-To współwłaścicielka tej firmy i to ona zgłaszała przestępstwo-dodaje równie stanowczo Thomas. Policjant wygląda na zaskoczonego.Nasza dyskusja musiała być na tyle głośna, że już po chwili z biura wychodzi Cole.
-W porządku Nill,wpuść państwa do środka- mówi zmęczonym głosem.
To co zastajemy w biurze nas zaskakuje. Na jednym z krzeseł siedzi Chloe, kompletnie zapłakana trzyma pudełko chusteczek w skutych rękach obok niej stoi kolejny umundurowany policjant. Cole siada jak można się domyślić na miejscu,które zajmował wcześniej. Czyli dokładnie na przeciwko Chloe. Dziewczyna zdaje się nas w ogóle nie dostrzegać.
-Jestem tu pół godziny i czekam na jej prawnika-mówi Cole.
-Powiedziałem jej tylko o co jest podejrzana i jakie ma prawa. Wezwałem prawnika z urzędu, bo nie ma własnego. Od tego czasu ciągle płacze- dodaje po chwili Cole.
-Może ja z nią porozmawiam- proponuje.
-To nie jest dobry pomysł Elizabeth- mówi Cole.
-Może chociaż ją uspokoję- nie poddaje się.
-To sprawa policji,nawet jeśli coś ci powie to i tak nie wykorzystamy tego w sądzie, zwłaszcza, że nie ma tu jej prawnika-tłumaczy Cole.
-Ja nie chciałam-Słyszymy płaczliwy głos. Odwracamy się wszyscy w stronę Chloe.
-Zrobiłam to dla niego-ciągnie dalej swój monolog. Nawet na nas nie patrzy. Jej wzrok jest utkwionym w splecionych dłoniach.
-Ja tak go kocham,ja nie brałam tych pieniędzy dla siebie-mówi dalej.
Tym razem jej spojrzenie przenosi się na mnie.
-Elizabeth, ja tych pieniędzy nie brałam od ciebie-prawie łka. Ja nadal cierpliwie czekam,czego się jeszcze dowiem?
-Ja je brałam od klientów- dodaje. Jestem zdumiona,aż unoszę brwi. Czy ona jest głupia czy głupia?Każde pieniądze od klientów to pieniądze firmowe. Nie wytrzymuje i już mam jej wygarnąć,ale za dzwiami słychać jakieś zamieszanie. Po chwili do środka wpadają George i Shawn. Chloe na ich widok wstaje z krzesła.
-Kochanie zrobiłam to dla ciebie-mówi.
CZYTASZ
Ochroniarz (Zakończone)
Novela JuvenilOn były żołnierz obecnie ochroniarz.Ma swoje zasady. Ona wspólniczka w firmie budowlanej. Jej życie jest zagrożone i potrzebuje ochrony. Kto okarze się przyjacielem a kto wrogiem? Jaką informację miał przekazać jej ojciec przed śmiercią? Kto chce...