— Yoonie, nie tak szybko! Zwolnij! — odezwał się piskliwym głosem mały ośmioletni Koreańczyk. Zacisnął swoje drobne, pulchne dłonie na kierownicy rowerka i zamknął oczy zbyt przerażony, żeby patrzeć naprzód.Trzymający go z tyłu chłopiec o czarnych loczkach i szerokim uśmiechu utrzymywał pojazd w ruchu, trzymając go za kierownicę i tylną część siodełka. W przeciwieństwie do młodszego od siebie przyjaciela, jazdę na rowerze miał już obcykaną w małym paluszku.
— Nie bój się, spójrz! Jeździsz na dwóch kółkach! — oznajmił radośnie, a chłopczyk przełamał się, słuchając jego głosu i faktycznie, przez moment naprawdę tego dokonali.
— Udało się! Yoonie, ja... — Może nie wszystko poszło po ich myśli, bo zapatrzeni w siebie nie zwrócili uwagi na zbliżający się krawężnik, który prędko dał o sobie znać szarpnięciem kierownicy. Yoongi przytrzymał rower, gdy chłopczyk po upadku podniósł się z ziemi, z płaczem przyglądając się niewielkiemu zdarciu na swoim kolanie. Zawsze był z niego mazgaj.
Starszy westchnął i odłożył rower na bok. Podszedł do chłopca, a następnie schylił się, żeby spojrzeć mu w oczy i zetrzeć łzy z jego policzków.
— No już, nie płacz. Do wesela się zagoi — pocieszył go, mierzwiąc ręką po włosach. I to wystarczyło, by przywrócić na twarz małego radość, a po kilku dniach, gdy powrócili do jazdy naprawdę mu się to udało. Wspólnymi siłami opanowali jazdę na rowerze i po raz kolejny przekonali się, co potrafiła zdziałać ich przyjaźń.
...
Dzień był dobry, dopóki się nie zaczął.
Przeraźliwie głośny budzik zerwał go na nogi, głowa niechętnie podniosła się z poduszki i już było jasne, że wtorkowego poranka Min Yoongi wstał lewą nogą. A to oznaczało tylko jedno — że wszyscy dookoła musieli zważać na swoje słowa i zatroszczyć się o to, by ceniony krytyk kulinarny oraz uwielbiany przez widzów za swoje rygorystyczne podejście do gotowania, juror programu kulinarnego "Piekielny Fartuch" jak najlepiej wykonywał swoją pracę na planie zdjęciowym.
Początki programu zawsze wiązały się z podekscytowaniem i sporą dawką dreszczyku ze strony widzów oraz młodych, ale ambitnych w swej pracy kucharzy. Dla Yoongiego były sposobem na odreagowanie złego dnia i pokazanie tym młodziakom, gdzie raki zimują. A skoro jesteśmy już przy skorupiakach...
— Czy ty masz pojęcie o tym jak wyglądają przegrzebki?! Chciałaś podać to gówno w restauracji?! — Podniósł głos, wymachując talerzem przed nosem jednej z dziewcząt stojących na przodzie kuchni. Wyglądała na przestraszoną, co chwila przygryzając swoją wargę i ściskając ręce, a jej wzrok krążył po podłodze.
— N-Nie, szefie.
Wszyscy zamarli, gdy kolejny z talerzy zderzył się z ziemią, sypiąc się w dobry mak. Dwóch jurorów odsunęło się od mężczyzny, w obawie o swoje bezpieczeństwo zasłaniając twarz kartkami ze skryptem.
— Nie? W takim razie co ty tu jeszcze robisz? Wracaj zrywać pomidory, nędzna szujo, bo w tej kuchni nie tolerujemy leni! Następny! — Pogonił dziewczynę z pomieszczenia, a ta wyszła z płaczem, odrzucając swój fartuch po trzech, ledwo przeżytych, odcinkach.
Na odstrzał wyszedł kolejny z uczestników, amator gotowania według Julie Powell, kładąc dumnie swoją potrawę przed sędziami. Splótł ręce za plecami, oczekując na werdykt. Jak na panującą wokół atmosferę był niezwykle pewny siebie, co nie działało korzystnie na obecny stan Yoongiego. Nie lubił tych zadufanych w sobie gamoniów.
— Przygotowałem ciasto marchewkowe. Na wierzch podałem krem z serku mascarpone i...
— Mascarpone? A wiesz na co mi to wygląda? Jakbyś zrobił sobie dobrze na talerzu. — Kamerzysta zrobił zbliżenie na ich twarze, kiedy salę wypełniła głucha cisza. Wyglądało na to, że kolejna osoba pożegna się z programem.
CZYTASZ
Promise | yoonmin ✔️
FanfictionYoongi zrobi wszystko, aby nie dopuścić do ślubu swojego najlepszego przyjaciela, a Jimin boi się powiedzieć dwa słowa. Wydawałoby się, że Min Yoongi w swoim życiu osiągnął już każdy cel. Ma dobrze płatną pracę, własne mieszkanie, samochód, ale wci...