To be loved, to be in love | 11

951 184 40
                                    




Chyba wprowadzę w życie te długie rozdziały, bo jakoś fajnie się je pisze. Miłego xx

...

Spokojny sen nie mógł trwać wiecznie, o czym Yoongi zdał sobie sprawę bladym świtem, gdy jego przyjemną drzemkę zakończył donośny dzwonek telefonu. Z niezadowoleniem mlasnął językiem i z przyzwyczajenia przekręcił się na drugi bok, żeby zniwelować uporczywy hałas poduszką, ale zamiast niej natrafił na czyjeś piekielnie rozgrzane ciało. To był ten moment, kiedy wspomnienia z poprzedniego wieczoru wróciły do niego w ciągu sekundy, a tuż po otwarciu oczu ujrzał śpiącego razem z nim w łóżku chłopaka. Nie miał okazji zobaczyć go jeszcze w takim wydaniu, więc dłuższą chwilę przyglądał mu się z zamyśleniem. Podziwiał jego delikatną i wciąż młodziutką twarz; pulchne usta, teraz lekko uchylone, ciemną kotarę rzęs, która drżała, gdy ich właściciel przeżywał senne przygody, a nawet splątane w nieładzie brązowe kosmyki włosów. Jego dłonie były zaciśnięte na pościeli, a klatka piersiowa unosiła się wraz z każdym wdechem.

I mógłby przyglądać się temu zjawisku dłużej, gdyby nie jego natrętny jak konsultant telefoniczny przyjaciel Jin. Ten sam człowiek, który parę lat temu, wrobił go w dzieciaka znanej aktorki, a teraz wplątał w udawany związek z Jiminem, jak zwykle dzwonił do niego w najlepszym momencie życia. Z niechęcią wychylił się po telefon i nacisnął słuchawkę, przesuwając się delikatnie na łóżku, tak, żeby przypadkiem nie obudzić leżącego obok chłopaka. Spodziewał się wybuchu entuzjazmu, krzyku albo śmiechu wyrwanego rodem z kreskówki, ale na pewno nie ciszy. Głuchej ciszy przerywanej charakterystycznym szumem i ludzkim oddechem.

— Jin, to na pewno ty? — Podniósł się do siadu, poprawiając swoje zwichrowane od snu ciemne włosy i położył stopy na podgrzewanej podłodze. Podświadomość mówiła mu, że nadciągają kłopoty. Cisza u detektywa zawsze oznaczała najgorsze. — Kaszlnij trzy razy, jeśli zostałeś porwany — szepnął do słuchawki, pozwalając sobie na cichy chichot i mógł przysiąc, że po drugiej stronie brunet właśnie przewrócił oczami.

— Ale z ciebie dowcipniś, Min — prychnął, a w tle słychać było brzdęk, prawdopodobnie służbowego kubka ze słodzonym latte. — Sprawę mam, niecierpiącą zwłoki — wyjaśnił po chwili, a Yoongi skrzywił się, odwracając w kierunku Jimina.

— A nie mógłbyś zadzwonić do mnie za jakąś godzinę?

— Myślałem, że wpadnę do ciebie na śniadanie. Mówiłeś, że masz wolne — odpowiedział, gdy on z zamyśleniem wpatrywał się w zegarek na nocnym stoliku. Jin zazwyczaj wpadał do niego między przerwami w pracy, by podzielić się nowinkami i zapytać o życie. Powinien przyzwyczaić się już do tego, że każda wolna sobota wiązała się z niezapowiedzianą pobudką, ale dziś naprawdę nie chciał tego robić. Kołdra kusiła przyjemnym ciepłem, które dodatkowo czerpał z obecności Jimina, a jemu wyjątkowo dobrze spało się w jego obecności.

— Tak, ale plany uległy zmianie. Jimin został u mnie na noc i nie chcę go budzić — wytłumaczył, przeczesując niedbale swoje włosy. Nie zwrócił uwagi na to, że jego przyjaciel przestał na moment oddychać i zamilkł zdumiony odpowiedzią.

— Oh... Sehun, powiedziałem won z mojego biura! I naucz się pukać! — Opierniczył swojego pracownika, a następnie przycisnął słuchawkę ponownie do ucha. — Wiesz, Yoongs, to się nawet dobrze składa, że jesteś z Jiminem, bo mam sprawę do was obu. Może napiszesz do mnie, kiedy już wstaniecie, a ja wtedy przyjadę?

— Jasne, jesteśmy w kontakcie. — Zgodził się i odłożył telefon na szafkę, żeby po chwili paść z powrotem na łóżko. Rozciągnął się, ziewając przeciągle, gdy zdał sobie sprawę, że jest obserwowany. Jimin spoglądał na niego z na wpół otwartymi oczami, które przypominały mu dwie, wąziutkie kreski. — Przepraszam za ten telefon — odezwał się szybko, ale chłopak nie wyglądał na rozgniewanego. Zakrył się kołdrą, tak, że widać było tylko jego głowę i kawałek szyi, po czym napiął policzki w grymasie.

Promise | yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz