— Taehyung, stój. — Wyrwał dłoń z jego uścisku. — Nigdzie z tobą nie pójdę.
Chłopak odwrócił się i otworzył usta z niedowierzaniem.
— Co?
— To, co słyszałeś. Nie zrobię tego. — Musiał zacisnął usta, żeby nie powiedzieć czegoś więcej, co pchało mu się na język.
— A-Ale przecież ty mi nigdy nie odmawiasz... Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i zawsze trzymamy się razem. M-Myślałem, że ci na mnie zależy — zaczął się jąkać. Nie przypuszczał, że Yoongi może mu się postawić.
— Zależy. Dlatego za moment pójdziemy do Jungkooka i wyjaśnimy mu całą sprawę. Robię to dla twojego dobra. — Próbował chwycić go za rękę, ale chłopak odsunął się.
— Nie, dawniej taki nie byłeś! Powtarzałeś, że zawsze będę twoim ulubieńcem i że obronisz mnie, jeśli stanie się coś złego. Że uciekłbyś ze mną na koniec świata. Więc dlaczego? Dlaczego teraz nie możesz już tego zrobić?
— Bo obiecałem komuś, że go nie zostawię.
Cisza jaka zapadła po jego słowach, zraniła go jeszcze bardziej.
— Tae, posłuchaj. — Wykonał łagodny krok w jego stronę. — To, co mówiłem o naszej przyjaźni nigdy nie ulegnie zmianie. Zawsze będziesz dla mnie ważny. Zawsze będę pamiętał o naszym domku. O tym, jak uczyłem cię jeździć na rowerze, a ty przepytywałeś mnie ze sprawdzianów. Nigdy nie zapomnę, co dla mnie znaczysz. Ale nie możesz zmuszać mnie i siebie do powrotu. Musisz pogodzić się z tym, że pewne rzeczy odchodzą, by zastąpiły je nowe, musisz iść do przodu. — Objął go ramionami, gdy chłopak rozpłakał się na dobre i zakrył twarz dłońmi.
— Przepraszam — wybełkotał. — Wiem, że kochasz Jimina i nie chciałem was rozdzielać, po prostu... Przyzwyczaiłem się do tego, że zawsze byłeś moim hyungiem i nie musiałem się z nikim tobą dzielić. A kiedy go poznałeś, to wszystko się zmieniło. Byłem zazdrosny, bo patrzyłeś na niego w ten sam sposób, w jaki kiedyś patrzyłeś na mnie. Bałem się, że mi cię odbierze i już nigdy nie będziemy przyjaciółmi.
— Zawsze będziemy — przyrzekł, głaszcząc go po ramieniu.
— Nawet kiedy weźmiesz ślub? — Co z tego, że prawnie już dawno miał go za sobą...
— Nawet wtedy.
— Dziękuję. — Blondynek otarł twarz, odsuwając się od niego, gdy światło latarki błysnęło im po oczach.
— Aha! — odezwał się wyskakujący z ciemności napastnik. — Ani kroku dalej!
Yoongi nawet nie mrugnął, posyłając mężczyźnie leniwe spojrzenie.
— Jin, na litość boską, co ty wyprawiasz?
— Odejdź Min, ta sprawa dotyczy wyłącznie nas. — Ignorując jego pytanie, zbliżył się do Tae, obracając latarką w rękach niczym pradawnym nunczako, gotowy stoczyć bój na śmierć i życie. — A ty... Myślisz, że byłem na tyle ślepy, że nie zauważę co knujesz? No to uważaj, bo zrobiłem śledztwo. Widziałem twoją przeglądarkę! Może wytłumaczysz mi, co robiła w nim fraza "mój chłopak się żeni?" Szukałeś sposobów, żeby pozbyć się Jimina, tak? — Zmrużył oczy, przyglądając się dokładnie jego twarzy.
— To tylko taka komedia, hyung! — pisnął, chowając się przed jego uniesioną dłonią.
— Nie kłam! Chciałeś rozbić moje otp!
— Jin, już wystarczy — wtrącił się Yoongi. — Taehyung nie zrobił niczego złego. Poszliśmy tylko pogadać.
— Na pewno?
— Oczywiście! Yoongi hyung ma rację, dokładnie to robiliśmy! Byłem zestresowany, ale czuję się już znacznie lepiej! Pójdę porozmawiać z Kookiem. — Wskazał na drogę powrotną do domu, ale zanim udało mu się uciec, Jin złapał go za rękę.
— Nie pędź tak, wrócimy razem.
...
Po rozmowie z Taehyungiem, Yoongi czuł wewnętrzny spokój. Nie potrafił tego dokładnie wytłumaczyć. To było tak, jakby w jednej chwili z jego serca spadł stutonowy kamień, a demon, który siedział w nim od tak długiego czasu, w końcu opuścił jego duszę. Każda samotna noc, każdy papieros wypalony z myślą o Tae, stał się przeszłością. Uwolnił się od jego miłości raz na zawsze.
Gdy wrócili do domu, najmłodszy z trójki, tak jak obiecał, poszedł porozmawiać z Kookiem, a Jin wraz z innymi gośćmi wybrał się do pubu. On natomiast nie marzył o niczym innym niż spotkaniu się ze swoim narzeczonym, ze świadomością, że już nic nie popsuje mu ich planów.
— Czekałem na ciebie — powitał go miękkim głosem Jimin, gdy tylko wszedł do pokoju. Szatyn poklepał dłonią łóżko, zachęcając go do zajęcia miejsca obok siebie. — Jak przebiegła rozmowa z Tae?
— Chyba dobrze. Obiecał mi, że porozmawia z Jungkookiem.
— Przez moment bałem się, że mi cię porwie, bo tak długo nie wracaliście. — Chłopak z tęsknoty, objął go swoimi ramionami.
— Przecież ci obiecałem.
— Obiecałeś?
— Nadal nic nie pamiętasz? W dzień "naszych zaręczyn".
— Och, a ja? — Wskazał na siebie palcem. — Obiecywałem ci coś?
— Że będziesz dożywotnie robić mi śniadania do łóżka. — Przytaknął mu ze złowrogim uśmiechem. Spodziewał się, że Jimin mu w to nie uwierzy, ale i tak warto było spróbować.
— Co?! Nieprawda! Nie powiedziałbym tak nawet, gdybym był nieprzytomny!
— No, dobrze, przez miesiąc — Starał się go przekonać, jednak chłopak ani myślał mu ulegać. — Może chociaż tydzień?
— Na tydzień mogę się zgodzić. — Poddał się po chwili. — Ale teraz masz być grzeczny i zamknąć oczy! — To mówiąc, stanął na zgiętych nogach za jego plecami, zmuszając Yoongiego do wykonania polecenia.
Rozplątał sznurek od swojego szlafroka, zrzucając go na podłogę i stanął przed nim, obracając się kilka razy dookoła.
— Ładna? — spytał, prezentując się mu w czerwonej bieliźnie.
— Ale wiesz, że noc poślubną mamy dopiero jutro? — upewnił się Yoongi, a on odpowiedział mu jeszcze szerszym uśmiechem.
— Wiem, dlatego kupiłem ją na próbę! No wiesz, żeby przekonać się, czy ci się podoba i trochę się rozgrzać... — Z drapieżnym spojrzeniem ścisnął jego ramię, gdy mąż usadził go na swoich kolanach.
— Z każdym dniem coraz bardziej mnie zadziwiasz — wymruczał, zaciągając się zapachem jego skóry, świeżo po wyjściu spod prysznica i wpił się namiętnie w jego usta.
...
CZYTASZ
Promise | yoonmin ✔️
FanfictionYoongi zrobi wszystko, aby nie dopuścić do ślubu swojego najlepszego przyjaciela, a Jimin boi się powiedzieć dwa słowa. Wydawałoby się, że Min Yoongi w swoim życiu osiągnął już każdy cel. Ma dobrze płatną pracę, własne mieszkanie, samochód, ale wci...