These arms are made for holding you | 28

612 159 60
                                    


Słucham się waszych próśb, buziaki xx

...

Chwilę po tym, jak Taehyung poprosił go o rozmowę, obaj mężczyźni opuścili ogród, zostawiając wszystkich gości za sobą. Jeszcze tylko przez moment Yoongi był w stanie ujrzeć z daleka znajomy zarys domu, który zniknął wraz z nadchodzącym wieczorem.

Spoglądał w milczeniu na towarzyszącego mu w spacerze blondyna, który szedł przed siebie ze zwieszoną w dół głową i dłońmi wciśniętymi we wnętrze kieszeni.

Nie patrzył na niego, był za bardzo pochłonięty własnymi myślami, żeby zwrócić na cokolwiek uwagę. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak daleko zaszli, dopóki brunet nie przytrzymał go stanowczo za rękę.

— Taehyung, zwolnij — nakazał mu, uśmiechając się gładko i wypuścił jego dłoń, kiedy chłopak poprawił włosy z roztargnienia.

— Przepraszam cię, hyung. To wszystko przez to, że jestem dziś taki rozkojarzony — westchnął, zatrzymując się przy jednym z pagórków. Nie było tu domków, a jedynie obecność natury, przypominała im o czyimś istnieniu. — Zapomniałem już jak to jest spędzać czas, gdy jesteśmy tylko we dwoje — przyznał i rozłożył dżinsową kurtkę na trawie, żeby na niej usiąść.

— Ty też to czujesz? — Yoongi dołączył do niego, odczuwając znaczną ulgę. Czyli nie tylko on czuł się niekomfortowo, że spotykali się ze sobą po tak długim czasie rozłąki. Może był to proces zupełnie zwyczajny i niegroźny, ale i tak nie mógł wyrzucić ze swojej głowy obaw, że spędził z Taehyungiem niemal całe życie, a kilka miesięcy wystarczyło, by stał mu się obcy. — I pomyśleć, że znamy się od tylu lat!

Trącił go łokciem, oczekując, że Taehyung odwzajemni jego uśmiech, ale na jego twarz ponownie wstąpił grymas.

— Yoongi ucieknijmy stąd — powiedział nagle, burząc cały nastrój.

— Co?

— Jungkook to dobry chłopak, ale nie chcę spędzić reszty życia, wychowując z nim trójkę dzieci. Nie jestem na to gotowy. — Pokręcił głową, gdy jego oczy niekontrolowanie zaszły łzami.

— Hej, spokojnie... — Objął go ręką, czując, że chwila dzieliła go, by chłopak rozpłakał się na dobre. — To normalne, że denerwujesz się własnym ślubem! Każdy z nas ma wątpliwości.

— Ty masz? — Spojrzał mu w oczy, a Yoongi poluźnił uścisk.

— J-Ja nie... — zająkał się, otrzymując w zamian jego zrozpaczone spojrzenie. Przecież nie mógł powiedzieć mu prawdy. — Ale! Każdy jest inny. Inaczej radzimy sobie w sytuacjach kryzysowych. Rozumiesz, co mam przez to na myśli? Na pewno wiele osób na twoim miejscu pomyślałoby podobnie.

— Jakoś w to wątpię — prychnął i przewrócił oczami. — Każdy, kto zna Jungkooka, jest nim oczarowany! Nawet rodzina powtarza mi, że to wielkie szczęście, że trafiłem na niego. Tylko, że to nie oni będą spędzać miesiące przy niańczeniu niemowlaków. Jungkook wróci do pracy, bo to jego okazja, a ja zostanę z tym wszystkim sam.

— To czemu z nim o tym nie porozmawiasz? Jeśli coś cię trapi, nie powinieneś tego ukrywać.

— I co mam mu powiedzieć? — Gestykulował nerwowo rękami, gdy po jego policzkach spływały pierwsze łzy. — Czy ty widziałeś w jaki sposób on na mnie patrzy? Nie mogę zniszczyć mu marzeń! Siebie zmusić też nie potrafię.

— Więc wolisz uciec, nie mówiąc mu niczego? — spytał zrezygnowany. — To najgorsze, co możesz zrobić w tej sytuacji!

— Wolę uciec, póki mam na to siłę — poprawił go, wycierając twarz. — Mówię serio, jeśli zostanę tu dłużej, zwariuję! Nie zdołam podejść do ołtarza w takim stanie! — Panikował, a Yoongi zastanawiał się, co jeszcze może zrobić, by go pocieszyć.

Ale nie potrafił się na nic zdecydować, więc milczał, a Taehyung pociągał cicho nosem, wyskrobując nieistniejący brud spod paznokci jak za każdym razem, gdy się czymś denerwował i nie wiedział, co zrobić z rękami.

— A pamiętasz naszą obietnicę, Yoongi? — zapytał po upływie kilku minut. — Tę, która mówiła, że bez względu na to wszystko, będziemy zawsze przy sobie? Pamiętasz nasz domek na drzewie i wieczory, które w nim spędziliśmy? Jak uczyłeś mnie wspinać się po linie, bo uznałeś, że drabinki są dla mięczaków. Albo, gdy nasze mamy nie mogły zachęcić nas do powrotu do domu, aż w końcu dawały nam za wygraną i siedzieliśmy tam przez całą noc? Chciałbym tam wrócić... Chciałbym wrócić do czasów, kiedy nie mieliśmy jeszcze tylu problemów i byliśmy dziećmi.

— Wiesz, że to niemożliwe. — Popatrzył na niego z żalem. Sam tęsknił za pewnymi momentami ze swojego życia, ale żaden z nich nie miał mocy, która była w stanie ich tam przenieść.

— Powrót do przeszłości może nie. Ale ten domek wciąż tam na nas czeka, Yoongi. — Zrównał ich spojrzenia z garstką nadziei w oczach. — Możemy tam jeszcze wrócić. — Pogłaskał go nieśmiało po policzku, a Yoongi przygryzł wargę. Bo zawsze był dla niego słaby i nie potrafił odmawiać. — Jimin na pewno ci wybaczy...

— Wiesz, że tu nie chodzi tylko o Jimina. — Odwrócił głowę. — Nie możesz wiecznie uciekać od rzeczy, które cię przerastają. Nie angażujesz ludzi w przygotowanie swojego ślubu, jeśli chcesz z niego zrezygnować. Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?

— Bo wcześniej nie miałem z tym problemu! Co mam ci powiedzieć, Yoongi? Kocham Jungkooka, ale to nie jest odpowiednia chwila! Proszę cię, tylko ten jeden raz. Zrób to dla mnie, proszę... — wyszeptał, chwytając się bezradnie ręki Yoongiego.

I pociągnął go za sobą, w stronę ich ostatniej szansy na ucieczkę.

...

Promise | yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz