God knows we tried | 16

664 176 53
                                    


dzień dobry, misie <3

...

— Jak mogłeś wkopać nas w coś takiego? Co dalej? Ślub, małżeństwo, adopcja dzieci? Może od razu kupimy sobie dom, żeby umowa się zgadzała? Widziałem ostatnio ładny bungalow w okolicy. Co o tym myślisz, kochanie?

Yoongi siedział w milczeniu na łóżku, jak skarcone przez rodzica dziecko i w spokoju wysłuchiwał słów cisnących się na usta szatyna. Po tym, jak zamknęli się w sypialni, dobry nastrój odszedł w zapomnienie jak i cała radość z wyjazdu. 

Żaden z nich nie przewidział w jak szybkim czasie wszystko odwróci się przeciwko nim. Choć z ich dwójki, to Park w tym momencie panikował najbardziej.

— Dlaczego się na mnie złościsz? Miałem powiedzieć im prawdę? Wtedy na pewno by nas znienawidzili. Teraz przynajmniej mamy pewność, że nam ufają — zajął głos starszy. Splótł dłonie, obserwując jak Jimin otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie nie wydobyło się z nich nic. 

No, nie od razu. Zacisnął dłonie w pięści, obdarowując bruneta pełnym mrozu spojrzeniem.

— Ale to ja pomagam zdobyć ci chłopaka!

— Nie rozmawiamy teraz o Tae, tylko o tobie — zgasił go niemal natychmiast, sprawiając, że twarz młodszego poczerwieniała ze złości. — Po prostu przyznaj, że chodzi o Wonho albo Taemina. W to akurat jestem w stanie uwierzyć.

— Co?

— Przez cały obiad usta ci się nie zamykały, gdy siedział w pobliżu. Ty też na niego lecisz? — Spojrzał na niego prowokująco. Gdyby ktoś był teraz z nimi w pokoju, jak najprędzej by się stąd ewakuował. Cząsteczki powietrza wypełniające powietrze szalały wzniecane napięciem pary.

— O co ci znowu chodzi? Chyba jasno powiedziałem, że do czasu trwania między nami umowy, pozostanę ci wierny! — Podniósł głos, stając przed nim z założonymi na piersi ramionami.

Tak jak wcześniej, miał zamiar podziękować Yoongiemu za ich wspólny wyjazd, tak z każdą sekundą miał coraz większą ochotę wyrzucić go za drzwi i kazać spać na kanapie. Tylko co powiedziałaby na to jego matka? Nie chciał sprawiać wrażenia przy całej rodzinie, że żyją w toksycznym związku.

— No patrzcie państwo, jaki on dobrotliwy! Wiesz co, chyba nie zdajesz sobie sprawy na czym polega prawdziwy związek.

— Och, bo ty wiesz doskonale! Ile trwał twój najdłuższy związek? Dwadzieścia cztery godziny? I pewnie ani razu nie ruszyliście się poza łóżko! — powiedział, przybierając zdegustowaną minę.

— Przynajmniej nie dusiłem się w fałszywym związku, udając, że druga osoba też mnie kocha! — Zmrużył oczy, a Jimin nie wytrzymał, podchodząc w jego stronę i łapiąc go za koszulkę.

— Słuchaj no, ty kucharzyku od siedmiu boleści.... — urwał w połowie, gdy Yoongi przewidział jego atak i popchnął go na materac, który zaskrzypiał pod ciężarem dwóch dorosłych mężczyzn. Chciał uderzyć go w ramię, ale brunet unieruchomił jego nadgarstki.

— Czyżby myszka nie miała się już jak bronić? — Dmuchnął mu ciepłym powietrzem w ucho, kiedy młodszy warknął w odpowiedzi.

— Puść mnie, bo zacznę krzyczeć! — ostrzegł go ze śmiertelnie poważnym wzrokiem. 

Nienawidził przegrywać, a już na pewno nie z tym zadufanym w sobie gamoniem. Jak on mógł w ogóle zgodzić się na ten chory układ?

— Śmiało, rodzina pewnie się ucieszy, słysząc jak dobrze się ze mną bawisz — zaśmiał się, ukazując szereg białych, lśniących zębów. — No dalej, Minnie. Straciłeś głosik?

Jimin wykorzystał jego zdekoncentrowanie i szybkim ruchem wydostał z uścisku jedną rękę, łaskocząc nią bok Yoongiego. Gdy doczekał się reakcji, uśmiechnął się triumfalnie, jednak nie na długo. Bo brunet w odpowiedzi zaczął łaskotać także jego, a podatny na dotyk szatyn, mało nie zapowietrzył się, próbując powstrzymać śmiech. 

Ich nogi ocierały się o siebie, a pomieszczenie wypełniały wzajemne chichoty. Atmosfera też zdawała się powracać do normy wyładowana ich zabawą.

— Y-Yoongi! — Usiłował powiedzieć, łapiąc się za brzuch, ale dominujący nad nim mężczyzna nie słyszał protestów.

— Mówiłeś coś? Bo nie słyszałem.

— Powiedziałem, żeb... — I wtedy zrobił coś, czego Jimin w żadnym wypadku się nie spodziewał. 

Zassał się na wargami na jego szyi, powodując niekontrolowany jęk u młodszego chłopaka, który zamarł zaskoczony jego działaniem, oddychając szybko. 

— D-Dlaczego... Dlaczego to zrobiłeś?

Yoongi oblizał nerwowo usta, gdy jego serce zaczęło uderzać mocniej w klatce piersiowej.

— Każdy powinien wiedzieć do kogo należysz. Tak zachowują się narzeczeni, prawda? — Obserwując jak chłopak po chwili przytakuje mu głową, odsunął się na bezpieczną odległość, żeby odgonić szalejące w nim myśli.

O tym, że właśnie podniecił się na myśl o Jiminie.

...

Mayday, mayday!

To chyba nie było planowane...

Promise | yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz