Obiecałam comeback i jeeestem!Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze pozostał i wytrzymał te niekończące się aktualizacje, a jeśli tak, to dziękuję za cierpliwość i zapraszam was na nowe rozdziały, miłego czytania <3
...
Zaczerpnął świeżego powietrza, uśmiechając do prowadzącego go za rękę chłopaka. Jak tylko dotarli do drzwi, ze środka wyjrzały do nich ciekawskie twarze dwóch dziewczynek i merdający ogonkiem pomeranian. Usłyszeli także wołanie mamy Jimina nadciągające w ich stronę.
— Już idę, zaczekajcie! — ostrzegła gości, a Yoongi uśmiechnął się na widok kobiety w różowym fartuszku, której włosy upięte były w warkocz, a jej twarz promieniała od radości na widok swojego marnotrawnego syna. — Jiminie, syneczku!
Chłopak bez słowa zatopił twarz w matczynym uścisku, bo nawet jeśli przez ostatnie miesiące starał się unikać z nią kontaktu, to bardzo się stęsknił. Za nią, za dziewczynkami i całym domem. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że przecież dalej nie przedstawił jej Yoongiemu.
— Mamo, to jest właśnie mój chłopak, Min Yoongi.
— Miło mi panią wreszcie poznać! — Ten ukłonił się z szacunkiem, zyskując jej uwagę. Po ostrzeżeniach Jimina nie wiedział czego się spodziewać, ale jego mama wydawała się naprawdę życzliwą kobietą i ani przez moment nie dała mu odczuć, że go nie lubi.
— Mi również, jesteś pierwszym chłopakiem, którego Minnie odważył się nam sprowadzić do domu. Zanim Kookie mi o tobie powiedział, naprawdę się o niego martwiłam! On jest takim wrażliwym chłopcem. Bałam się, że ktoś go zrani. Ale ty zadbasz o mojego aniołka, prawda?
Chciał zaoponować, kiedy Min beztrosko przytulił się do jego pleców.
— Przypilnuję, żeby nie stała mu się żadna krzywda.
— Oby, bo jak nie to naślę na ciebie swojego męża! — Pogroziła mu żartobliwie palcem.
— A właśnie, gdzie się podział tata?
— Powinien niedługo wrócić. Wysłałam go na małe zakupy. I nawet upiekłam ciasto na powitanie moich kochanych synów! Ale nie stójmy tak na zewnątrz! Bierzcie walizki, dziewczynki zaprowadzą was do pokoju! — zarządziła, wracając z powrotem do kuchni, podczas gdy Jimin z Yoongim wzięli swoje rzeczy i za przewodnictwem małej Minjun i Sejun udali się na górę, by zobaczyć swoją sypialnię. Yoongi był pod wrażeniem tego jak spora była posiadłość Jeonów, a każde wnętrze urządzone zostało w przyjemnych odcieniach beżu i pastelach.
Jak tylko weszli do środka Jimin z radością rzucił się na szerokie małżeńskie łoże i przymknął oczy, wdychając zapach płynu do tkanin oraz kwiatowych aromatów. Yoongi odstawił ich bagaże na bok, przyglądając się wiszącym na ścianach obrazom przedstawiającym wiejskie widoczki. Zaczynał czuł, że podczas ich krótkiego wyjazdu sam zdoła odpocząć od pracy. Może nie było to jego rodzinne Daegu, ale także miało w sobie coś specjalnego.
— Nie sądziłem, że ten dom będzie taki duży — przyznał, przyglądając się Jiminowi, który rozkładał się na łóżku i machał ramionami zupełnie jakby robił aniołka w śniegu. Jego niebieski sweterek podwinął się nieznacznie, eksponując płaski brzuch.
— Poczekaj, aż zapełni go nasza rodzina. Wtedy wyda ci się malutki! — zaśmiał się, nie zdając sobie sprawy z tego, z jakim zainteresowaniem był przez niego skanowany.
— Twoja mama jest urocza — dodał brunet, obracając się w kierunku stojących na szafie pamiątek rodzinnych.
— Przypominam ci tylko, że jest mężatką i ma czwórkę dzieci — odkaszlnął w odpowiedzi.
— Teraz wiem po kim jesteś taki śliczny.
— Ale wiesz, że kiedy jesteśmy sami, nie musisz przede mną niczego udawać? — Podniósł się do siadu, wyrównując z rozbawieniem swoją grzywkę.
Nie spodziewał się, że Yoongi tak dobrze wczuje się w ich udawany związek, że był pod wrażeniem z jaką łatwością przychodziło mu go komplementować.
— Nie udaję — zaprzeczył w tej samej chwili, a po jego twarzy błądził uśmiech. Jimin nie mógł poradzić nic na to, że zarumienił się w odpowiedzi. — Naprawdę jesteś śliczny.
I może, gdyby nie niosący się z dołu krzyk mamy, wydarzyłoby się tego dnia coś jeszcze...
— Jimin, goście!
Obaj wzdrygnęli się, słysząc znajome nawoływanie.
— Oho i tylko było ze spokoju... — Jimin uśmiechnął się nieśmiało, próbując udać, że wyznanie wcale na niego nie podziałało. Wcale nie miał problemów ze złapaniem oddechu. Choć z drugiej strony, cieszył się, że miał wymówkę do opuszczenia pokoju. Nie powinien tracić głowy dla Yoongiego, tylko pomagać mu w zdobywaniu Taehyunga.
— Niespodzianka! — Gdy tylko udało mu się zejść po schodach, został porwany w czyjeś ramiona i obrócony kilka razy w powietrzu. Ale chwila, on doskonale znał ten głos.
— Wonho! — pisnął, wymawiając przezwisko swojego najlepszego przyjaciela. Jak mógł o nim zapomnieć? Tyle czasu spędzili razem przykuci do szkolnej ławki. Takich rzeczy się nie zapominało. — A ty skąd wiedziałeś, że tu będę?
— No jak to? Chyba każdy w okolicy słyszał już o tym, że przyjedziecie! Ależ się za tobą stęskniłem! Karmią cię czymś w tym Seulu? Jesteś chudziutki jak szczypior! — Ścisnął go za biodra, a zaskoczony tym gestem Jimin, objął się ramionami i wycofał w stronę Yoongiego.
— Ty za to sporo przypakowałeś! — Rzucił pełne podziwu spojrzenie na jego muskularne ciało.
— Robi wrażenie, co? — Chłopak napiął mięśnie i uśmiechnął się dziarsko. — A właśnie, twoja mama mówiła, że nie jesteś już kawalerem. — Jego wzrok przeniósł się na bruneta.
— Min Yoongi, chłopak Jimina.
— Czy ja cię już gdzieś nie widziałem? — Zmrużył oczy, gdy podali sobie ręce.
— Yoonie prowadzi kanał kulinarny — podsunął mu pod myśl Jimin.
— Ach, to ty jesteś tym nadętym krytykiem z telewizji! — Pstryknął palcami, wskazując na niego ręką. — W kamerze wydawałeś się ciut wyższy...
— A wy skąd się znacie? — Yoongi ostatkami sił starał się zachować przy nim cierpliwość, chociaż nie ukrywał, że chłopak od początku mu się nie podobał. Był jakiś za ogromny, szeroki i zbyt pewny siebie na kogoś, z kim mógłby się polubić. Zachowywał się tak jakby Jimin do niego należał, a przecież było zupełnie na odwrót.
— Wonho jest moim przyjacielem ze szkoły. Prowadzi własną firmę budowlaną i odnawia ludziom wnętrza — wyjaśnił pokrótce szatyn.
— Co tu dużo mówić, te dłonie czynią cuda!
— Przepraszamy na moment. — Brunet uśmiechnął się do niego sztucznie, zanim pociągnął Jimina za ramię i szybkim krokiem opuścił pomieszczenie. Nawet nie udało mu się przywitać z resztą zaproszonych, a już czuł, że nie ma na to wszystko nerwów.
— Hyung! Nie gniewaj się na Hobiego, zawsze był lekkim chwalipiętą, nie wie co mówi! — Posmutniał idąc za nim. Zamarł w bezruchu, kiedy Yoongi zatrzymał się w salonie. Obrócił go w swoją stronę, na tyle blisko, że jego oddech połaskotał mu policzki.
— I zawsze się w tobie bujał?
— C-Co?
— No chyba nie powiesz mi, że nie wiesz co tu jest grane? Mogłem przewidzieć, że na jednym adoratorze się nie skończy! — prychnął, a Jimin złapał go za ramię.
— Nie myśl teraz o nim! Przecież wiesz, że nie złamałbym naszej umowy...
— Jakiej umowy? — spytał ich trzeci głos, a oni odwrócili się zaskoczeni.
Twarzą w twarz z oczekującym wyjaśnień Jungkookiem.
...
CZYTASZ
Promise | yoonmin ✔️
FanfictionYoongi zrobi wszystko, aby nie dopuścić do ślubu swojego najlepszego przyjaciela, a Jimin boi się powiedzieć dwa słowa. Wydawałoby się, że Min Yoongi w swoim życiu osiągnął już każdy cel. Ma dobrze płatną pracę, własne mieszkanie, samochód, ale wci...